Magiera: Wyjść i zrobić swoje. Liczą się tylko trzy punkty

12.05.2023 (14:45) | Dominik Mazur
uploads/images/2023/4/DSC09690_64457aba7554d.JPG

fot.: Jarosław Frąckowiak

Przed najważniejszym meczem sezonu z Wisłą Płock udział w konferencji prasowej wziął trener Śląska Wrocław - Jacek Magiera.  Zdradził kto zagra w bramce w meczu z Wisłą i ocenił stan mentalny zawodników przed meczem o ligowy byt. - Drużyna widzi progres, a ja dobre nastawienie i dobrą energię. Bez wyjścia poza strefę komfortu nie osiągniemy dobrego wyniku - mówił szkoleniowiec wrocławian. 



 

Jak wygląda sytuacja kadrowa przed meczem z Wisłą? Co z Olsenem, Exposito, Poprawą i Janasikiem?

Patrik Olsen będzie dzisiaj z nami pierwszy raz na treningu, zobaczymy. Nic nie jestem w stanie powiedzieć więcej. Jestem zadowolony z formy Erika Exposito, z jego postawy, energii, mowy ciała i tego jak przepracował ostatni mikrocykl. Jest gotowy do gry. Konrad Poprawa wciąż jest kontuzjowany, ma uraz łydki. Od poniedziałku powinien być już do treningu. Z tego, co wiem Patryk Janasik wczoraj sprzedawał bilety w kasie. Ile sprzedał, nie wiem. Tak na dziś wygląda jego sytuacja.  

Ze składu na pewno wypadnie Verdasca, który dostał 12. żółtą kartkę i nie będzie go w dwóch najbliższych spotkaniach. Po pauzie kartkowej do składu wracają Konczkowski i Nahuel.

Co z obsadą bramki? Co takiego stało się przed meczem w Białymstoku, że postawił pan na Szromnika?

Jeśli nic się nie wydarzy, to Michał Szromnik będzie podstawowym bramkarzem w meczu z Wisłą. Od początku mówiłem, że każdy ma być gotowy do gry. Zmiana w bramce nie miałą na celu pokazanie, że mamy jakieś pretensje do Rafałą Leszczyńskiego. To bardzo dobry solidny bramkarz, który ma swoje atuty, tak, jak i Michał. Po rozmowie w sztabie chcieliśmy dać zespołowi jakiś nowy bodziec. Jest to inny sposób bronienia na linii, na przedpolu i inny sposób wznawiania gry, bo Rafał jest prawonożny, a Michał lewonożny. Każdy bodziec był dzisiaj potrzebny. Na pewno Michał nie zagrał dlatego, że jest kapitanem wybranym wcześniej, bo to nie ma dla mnie w tej chwili żadnego znaczenia. To, co mówię o gotowości jest bardzo ważne. Przed nami najważniejszy mecz, bo kolejnego może nie być, jeśli nie wygramy z Wisłą. Wszyscy są tego świadomi – i Rafał Leszczyński i ja. 


PODCAST: Walczymy do końca!


Piątek to 19. dzień, odkąd wróciłem do klubu - o ile dobrze liczę. W trzech spotkaniach w tym sezonie pod moją wodzą tylko trzech piłkarzy za każdym razem wyszli w postawowym składzie: Bejger, Gretarsson i Yeboah. Pozostali zawodnicy byli rotowani, ale nie ze względu na mój kaprys, ale potrzebę chwili: kontuzje, kartki, powroty do składu. W sumie zagrało na boisku 20 piłkarzy, to bardzo dużo jak na ten okres. Przed każdym meczem stoimy przed wyzwaniem, by z tych piłkarzy, których mamy stworzyć jak najlepszy zespół w konkretnym systemie. Nie zakładałem gry w konkretnej formacji po powrocie do Śląska. Sytuacja kadrowa zmusiła nas do tego, by grać w różnych systemach. 

Mamy plan na to jak zagrać z Wisłą, ale wstrzymamy się do dzisiejszego treningu aż przyjdą wszyscy zawodnicy i wtedy będziemy wiedzieć, jak ma wyglądać 18 czy 20 na najbliższy mecz. 

Jest pan zadowolony z postawy Szromnika w Białymstoku?

Na początku dwa błędy komunikacyjne spowodowały to, że Jagiellonia stworzyła sobie bardzo groźną sytuację po strzale Guala. W kolejnej fazie Michał nie był w żaden sposób zatrudniany, bo Jagiellonia trafiła tylko raz w światło bramki – z rzutu karnego. 

Widać progres w drużynie w ciągu ostatnich trzech meczów, pierwszych pod pana wodzą po powrocie do Wrocławia?

Progres na pewno jest widoczny, jeśli chodzi o organizację gry. Bardzo duże odległości między formacjami w Zabrzu rzucały się w oczy i bronienie w takiej sytuacji jest megautrudnione. Mecz z Radomiakiem podzieliłbym na dwie części. Pierwsza stracona, a druga taka, w której widać było pozytywną energię i zespół wyglądał zdecydowanie lepiej. Najlepszy mecz za drugiej mojej kadencji był w Białymstoku gdzie zakładaliśmy zwycięstwo i prowadziliśmy po golu Yeboaha. W drugiej połowie po rzucie karnym straciliśmy przewagę i pozostał duży niedosyt.

Drużyna widzi progres, widzi większą jakość i intensywność na treningu. W takiej sytuacji, w jakiej znajduje się Śląsk, nie istnieje takie słowo jak proces. Liczy się tu i teraz. Liczą się trzy punkty, które utrzymują Śląska w grze o utrzymanie w ekstraklasie. Tak na to patrzymy. Wszystkie ręce na pokład, jeśli chodzi o to, co mamy najlepszego w szatni i w drużynie. W tym mikrocyklu pierwszy raz trenowaliśmy większą liczbą zawodników gotowych do gry. 

Jak wygląda stan mentalny zawodników? Czy to rzeczywiście nastrój bojowy, czy raczej paraliż? Cała piłkarska Polska dyskutuje od jakiegoś czasu o tym, że Śląsk na boisku jest przestraszony.

O Śląsku mogę mówić w perspektywie 18 dni, odkąd jestem tutaj. Nie chcę się wypowiadać na temat tego, co działo się tutaj przez 13 miesięcy, kiedy nie było mnie w klubie. W każdy z trzech spotkań, które rozegraliśmy chęci były, ale chęci to często za mało. Potrzebna jest dobra organizacja gry, wyjście na boisko z chłodną głową. 

Zupełnie inaczej gra się, gdy widmo degradacji jest bardzo duże. Tutaj psychika odgrywa znaczącą rolę. Pracowaliśmy nad tym. Z obserwacji, które zanotowałem w tym tygodniu, widzę dobrą energię, postawę i nastawienie. To, co się działo w tygodniu trzeba przełożyć na mecz mistrzowski. Bez wyjścia poza strefę komfortu, ponad to wszystko, co się dzieje, dobrego wyniku nigdy się nie osiągnie. Drużyna jest tego świadoma. Może dobrze się dzieje, że gramy z drużyną, która jest w naszym bliskim zasięgu. Nie musimy się oglądać na innych, tylko mamy wszystko w swoich rękach, bo jeśli wygramy, będziemy tracić do Wisły dwa punkty. Przy innym rozstrzygnięciu, każdy może sobie policzyć jak to wszystko będzie wyglądać. 

Strach pojawia się wtedy kiedy brakuje dobrego przygotowania fizycznego. Konsekwentnie unika pan oceniania tego, w jakim stanie zastał pan zespół pod tym względem. Może jakaś sugestia czy mamy powody do niepokoju, że wcześniej coś działo się tu złego?

Nie chcę i nie będę mówił o przeszłości. Rozmawiałem z trenerami, którzy byli tutaj i zostali w sztabie. Mam wszystkie informacje związane z narzędziami, mierzącymi w jaki sposób i z jaką intensywnością, objętością piłkarze biegali na treningach. Powiem w ten sposób – to dzisiaj dla mnie, z punktu widzenia wyniku, nie ma żadnego znaczenia. Choćby było top czy było beznadziejnie, to tutaj trzeba wejść na wyżyny swoich umiejętności. Nie zastanawiać się, czy mam siłę, czy nie mam siły, tylko po prostu zrobić swoje. Tego oczekujemy jako sztab od drużyny i na tym się koncentrujemy. 

Do kadry przed meczem z Jagiellonią został włączony Mariusz Pawelec i przesiedział cały mecz na ławce. Taka jest dla niego przewidywana rola?

Mariusz ma być gotowy, by pomóc zespołowi. W Białymstoku nie zagrał, ale był w szatni i w procesie treningowym. Jest to zawodnik doświadczony i wszyscy doskonale wiecie jak duże zasługi ma dla klubu, ale to dziś również nie ma żadnego znaczenia. Po prostu okazał się być w lepszej formie niż zawodnicy będący w drużynie rezerw. I dlatego został włączony do kadry pierwszego zespołu. Czy zagra w sobotę? Trudno powiedzieć, w kadrze meczowej będzie na pewno. Nie mamy na tylu zdrowych obrońców, by Mariusza nie brać. Nie ma Poprawy, nie ma Verdaski, Stawny z rezerw jest kontuzjowany.

Czy nieobecność Rafała Wolskiego to duża strata dla Wisły Płock?

Na pewno. Rafała znam bardzo dobrze, to zawodnik z dużym potencjałem ofensywnym, który wypracował mnóstwo sytuacji, strzelec i asystent. Tylko będzie nieobecny i teraz jest po drugiej stronie barykady. Podobnie jak drugiego Rafała, tyle że Leszczyńskiego, znam go od 2002 roku. Jest paru piłkarzy z Wisły Płock, których znam bardzo dobrze. 

Wspomnieliśmy o trudnej sytuacji kadrowej ze stoperami. Zagrożony pauzą za żółte kartki jest Daniel Gretarsson. Uczulacie go na to, czy nie będzie to miało większego znaczenia?

Dla nas każda taka sytuacja ma duże znaczenie. Nazbierało się tego przez cały rok. Jeśli okazałoby się, że Olsen zagra w sobotę i złapie kartkę to też wypada na dwa mecze. Zagrożony pauzą jest też Jastrzembski. Schwarz przed Górnikiem, Verdasca przed Radomiakiem i Jagiellonią – byli ostrzegani o tym, że kartka skończy się pauzą. Podczas meczu wiele jednak się zmienia, gdy jedna sekunda decyduje o podjęciu takiej, a nie innej decyzji. 

Była informacja, że klub odwołał się od żółtej kartki dla Łukasza Bejgera. Coś już wiadomo?

Odwołanie nie zostało przyjęte. Komisja dyscyplinarna nie uznała decyzji sędziego za błędną. Ja tam w ogóle nie widziałem faulu. Z chęcią posłuchałbym argumentacji.

Pytanie pół żartem, pół serio. Jak pan skomentuje plotki, że od przyszłego sezonu ma być pan trenerem Stali Rzeszów?

To pytanie skierowałbym do właściciela Stali. Wczoraj dostałem smsa, że gęsta sytuacja w Stali, ale nawet go nie przeczytałem. Myślę, że bardziej gęsta byłaby wtedy, gdyby ktoś napisał, że od przyszłego sezonu będę trenerem Wisły Płock, bo w mediach taka sytuacja też mogłaby mieć miejsce. 

Dzisiaj prowadzę rozmowę z dwoma osobami. To mój syn i moja córka. Czasem łączymy się nawet na 3 godziny, żeby na siebie popatrzeć, bo bardzo tęsknią. Jest to dla nich trudna sytuacja, bo pierwszy raz są świadomi, że tata wyjechał z domu.

Rozważania gdzie Jacek Magiera będzie w przyszłym sezonie – czy trenerem, czy dyrektorem sportowym, czy dyrektorem akademii nie mają dla mnie w tym momencie żadnego znaczenia. Mam swoje priorytety – to moja rodzina i utrzymanie Śląska Wrocław.

Czy jest pan związany kontraktem od 1 lipca z jakimś innym klubem?

Nie jestem związany kontraktem z żadnym klubem od 1 lipca. Nie jestem dogadany z żadnym klubem. Byłem w trakcie sezonu na mnóstwie stadionów. Między innymi: raz na Wiśle Płock i Stali Rzeszów, cztery razy na Legii, sześć razy na Rakowie, bo odwiedzałem tatę. Dziś koncentruję się w 100% na Śląsku. 

 

ZOBACZ też: Schetyna: Nie jestem szarą eminencją w Śląsku