Ocena transferów Sztylki (Cz. I)
24.03.2023 (06:00) | Kacper Cyndeckifot.: slaskwroclaw.pl
Wielu kibiców Śląska narzeka na rządy Dariusza Sztylki i przeprowadzane przez niego transfery. W tej serii tekstów przeanalizujemy sezon po sezonie ruchy na rynku transferowym przeprowadzone przez dyrektora sportowego WKS-u. Dzisiaj zajmiemy się sezonem 2018/19, kiedy do Śląska dołączyli tacy zawodnicy jak Krzysztof Mączyński, Jakub Łabojko czy Farshad Ahmadzadeh.
W tej serii tekstów będziemy oceniać transfery w formie plusów i minusów. Plusami nagradzani będą zawodnicy, którzy grali w Śląsku dobrze, bądź klub dostał za nich pieniądze i finansowo zyskał. Minusami oznaczani będą zawodnicy nieprezentujący w barwach WKS-u optymalnego poziomu albo tacy, na których Wojskowi stracili finansowo. W części pierwszej przeanalizujemy sezon 18/19. Zapraszamy.
Pierwszą strategią transferową Sztylki były zakupy w I lidze. Ten plan miał na celu wyciągnięcie z mniejszych klubów bardzo wyróżniających się piłkarzy i wcielenie ich do ekstraklasowego zespołu. Co z tego dobrego wyniknęło?
ZIMA 2017
MATEUSZ CHOLEWIAK
Przyjście do Wrocławia Mateusza Cholewiaka to formalnie pierwszy transfer Dariusza Sztylki (dokonany w końcówce zimowego okienka sezonu 2017/18). Obecny zawodnik Górnika Zabrze do Śląska przychodził jako skrzydłowy, który może grać także na szpicy. Okazało się, że Cholewiak to piłkarz bardzo uniwersalny, bowiem w ekipie z Dolnego Śląska grał na bokach obrony, skrzydłach oraz od czasu do czasu na środku ataku. W każdej roli obecnie 33-latek sprawdzał się co najmniej poprawnie. Kolejnym atutem Cholewiaka była piekielna szybkość, która była kluczowa przy grze z kontrataku. Mateusz odszedł ze Śląska do Legii Warszawa za pieniądze i zagwarantował tym zysk finansowy dla klubu. Pobyt Cholewiaka we Wrocławiu trzeba uznać za udany, bowiem zawsze był dostępny dla trenera, grał na dość solidnym, równym poziomie oraz zapewnił klubowi korzyści materialne. Tak wyglądały statystyki skrzydłowego w barwach WKS-u:
- 61 meczów
- 7 bramek
- 4 asysty
LATO 2018
JAKUB ŁABOJKO
Łabojko do Śląska został ściągnięty z Rakowa Częstochowa. Piłkarz z Tarnowskich Gór przychodząc do Śląska miał 20 lat i od razu stał się kluczowym elementem układanki poszczególnych trenerów WKS-u. Jakub zagrał w swoim pierwszym ekstraklasowym sezonie 21 spotkań w najlepszej polskiej lidze. Łabojko gwarantował stabilizację w środkowej strefie drużyny z Wrocławia. Bardzo często odbierał piłki rywalom i balansował grę Śląska. Pomocnik z Tarnowskich Gór w drużynie Wojskowych rozegrał 60 meczów, zdobył trzy bramki i zaliczył dwie asysty. Transfer tego zawodnika do Śląsk trzeba uznać za udany. Zawodnik wpasował się w grę Trójkolorowych, gwarantował jakość i na koniec został sprzedany do zagranicznego klubu, co zagwarantowało zastrzyk gotówki.
Damian Gąska
Damian Gąska do Śląska przybył z Wigier Suwałki. Zawodnik z Warszawy przychodząc do Śląska zapowiadał się na swoistą kopię Ryoty Morioki, który jak każdy dobrze wie gwarantował liczby i efektowność. Niestety, Gąska nie odnalazł się we Wrocławiu tak dobrze jak Łabojko. Wiele osób może powiedzieć, że dostawał za mało szans od trenerów i dlatego nie zabłysnął. Ale nie do końca tak to wyglądało. Za rządów trenera Tadeusza Pawłowskiego Gąska grał dość dużo, dopiero potem, kiedy przyszedł trener Lavick,a ofensywny pomocnik wchodził tylko z ławki. Damian w Śląsku rozegrał 51 spotkań, zdobył dwie bramki i zanotował siedem asyst. Przyjście do Wrocławia Gąski trzeba uznać za transferowy niewypał. Śląsk zapłacił za potencjał i się na tym przejechał, bowiem nie pozyskał ani dobrej gry zawodnika, ani solidnego zarobku.
Farshad Ahmadzadeh
Farshad do Śląsk przyszedł z Persepolis. Planem Ahmadzadeha było 10 bramek w pierwszym sezonie w ekstraklasie, co mówił w pierwszym wywiadzie. Pocieszny Irańczyk miał krótki epizod związany ze Śląskiem i nie ma co się nad tym raczej rozwodzić. Efekciarstwo i sztuczki nie zastąpią skuteczności i liczb. Farshad został zapamiętany przez większość kibiców tylko z przyjęcia w meczu z Cracovią oraz bycia pierwszym Irańczykiem w historii Wojskowych.
OJITO. Es iraní, se llama Farshad Ahmadzadeh y se sacó uno de los MEJORES controles de balón que vamos a ver en nuestras vidas. Fue en un Śląsk-Cracovia, debut de la liga polaca. TREMENDO. pic.twitter.com/LJglfIireZ
— Dosis Futbolera (@Dosis_Futbolera) July 27, 2018
Ahmadzadeh w Śląsku zagrał w 27 meczach, zanotował jedno trafienie i jedną asystę. Można powiedzieć, że to kolejny zawodnik objęty klątwą numeru dziesięć. Jego przyjście do Wrocławia to oczywisty transferowy flop.
Wojciech Golla
Golla do Śląsk przyszedł po nieudanym wojażu w Holandii. Defensor grał we Wrocławiu głównie na swojej nienominalnej pozycji lewego środkowego obrońcy. Mimo to, gdy występował w pierwszym składzie, prezentował wysoki poziom, oczywiście zdarzały mu się wpadki i błędy, ale nie można powiedzieć, że to zły ruch. Gollę w Śląsku dręczyły kontuzje związane z więzadłami w kolanie. Wojciech we Wrocławiu spędził cztery sezony i przeszedł ze Śląskiem drogę z nieba do piekła. Najpierw wywalczył historyczny awans do europejskich pucharów, a potem starał się z Wojskowymi utrzymać w ekstraklasie. Golla zapewnił Śląskowi także finansowe korzyści, bowiem przeszedł w lato do Puskas AFC w formie transferu gotówkowego. Mimo to, że Wojciecha męczyły kontuzje, uznaję go za udany transfer Dariusza Sztylki. Golla gdy tylko grał gwarantował względny spokój w obronie oraz był drugim kapitanem WKS-u. Środkowy obrońca w barwach Śląska zanotował:
- 104 spotkania
- 4 bramki
- 8 asysty
Daniel Szczepan
Przyjście Szczepana do WKS-u można zaliczyć jako test zejścia głęboko do niższych lig i próba wprowadzenia zawodnika do ekstraklasy. Z perspektywy czasu wiemy, że ten ruch Sztylki był niewypałem. Szczepan nie odnalazł się w realiach najlepszej polskiej ligi. Napastnik od trenerów dostawał tylko końcówki, kiedy trzeba było gonić wynik. Atakujący w Śląsku zagrał w 17 meczach i nie zaliczył asysty ani bramki. Trzeba nazwać Szczepana zawodnikiem, którego zweryfikował poziom ekstraklasy.
Dariusz Szczerbal
Dariusz Szczerbal to drugi po Szczepanie niewypał transferowy związany z zejściem do niższych lig. Bramkarz nie potrafił w Śląsku pokonać konkurentów do miejsca w bramce. Konsekwencją tego jest okrągłe zero występów w ekstraklasie w barwach WKS-u. Można uznać przyjście Szczerbala jako bezsensowny ruch, bowiem rolę trzeciego bramkarza powinni pełnić golkiperzy z rezerw, bądź akademii. Teraz zawodnik ten gra w trzecioligowej Polonii Nysa u byłego asystenta Vitezslava Lavicki - Łukasza Czajki.
Mateusz Radecki
50/50
Mateusz Radecki to kolejny piłkarz, który zmagał się z kontuzją. Niestety pomocnik po urazie się już nie podniósł i nie potrafił prezentować zbliżonego poziomu do tego sprzed kontuzji. Początek obecnego zawodnika GKS-u Tychy w Śląsku był obiecujący. Radecki grał dużo i trzymał dobry poziom. Wydawało się, że może wyrosnąć na jednego z liderów WKS-u z sezonu 2018/19. Zahamowała go w tym wszystkim kontuzja, która zniszczyła jego plany na ekstraklasowy podbój. Ciężko jest ocenić zawodnika, który grał tak na prawdę przez połowę swojej umowy, więc ocenę tego transferu zostawiam Wam. Tak prezentują się jego statystyki w barwach Wojskowych:
- 33 mecze
- 5 goli
- 0 asyst
Łukasz Broź
Łukasz Broź to kolejny doświadczony zawodnik, który miał dodać formacji defensywnej ogłady, ligowego doświadczenia i spokoju. Prawy obrońca spełnił tą funkcję, choć nie było to bezproblemowe. W pierwszym sezonie tuż po transferze grał solidnie i nie łapał urazów. Z kolei w drugiej części jego kariery we Wrocławiu nabawił się kontuzji i nie mógł grać już od deski do deski. Mimo urazu, przez który jego kontrakt nie został przedłużony, przyjście Brozia powinno uznawać się za dobry ruch. Obrona z byłym obrońcą Legii była skonsolidowana i dość szczelna. Tak prezentują się statystyki Łukasza w barwach Wojskowych:
- 40 meczów
- 3 bramki
- 4 asysty
ZIMA 2019
Lubambo Musonda
Lubambo Musonda przychodził do Śląska z Afryki i miał zagwarantować dobrą grę ofensywną WKS. Zambijczyk na boisku głównie się starał, ale nie wychodziło z tego zbyt wiele, bowiem jego dryblingi, uderzenia na bramkę oraz dośrodkowania pozostawiały wiele do życzenia. Mimo to był zawodnikiem bardzo uniwersalnym. Często korzystał z niego trener Vitezslav Lavicka, ponieważ Musonda potrafił zagrać na boku obrony i dość dobrze w roli skrzydłowego zabezpieczał boczną flankę. Zambijczyk odszedł ze Śląska za pieniądze, a przyszedł za darmo, co zagwarantowało klubowi zysk. Pieniądze, które klub za niego pozyskał, to główny czynnik mówiący, że inwestycja w Musondę była udana. Trzeba uznać ten transfer za poprawny. Tak z kolei prezentowały się statystyki skrzydłowego w barwach Śląska:
- 57 meczów
- 0 bramek
- 4 asysty
Mateusz Hołownia
Mateusz Hołownia to piłkarz widmo. Przyszedł do Śląska na roczne wypożyczenie z Legii głównie po to, aby być rezerwowym na lewej stronie defensywy. Oczywiście zawodnik grający wcześniej w Warszawie mógł wywalczyć miejsce w składzie, ale mu się to nie udało. Hołownia nie poradził sobie zupełnie z konkurencją. Często był kontuzjowany lub niedysponowany. Na szczęście, Śląsk nie kupił tego zawodnika na stałe, bo były to bardzo nieudany transfer. Nad pobytem Hołowni we Wrocławiu nie ma co się więcej rozwodzić, bowiem jest to kolejny w tym sezonie nietrafiony transfer Dariusza Sztylki. Lewy obrońca w Śląsku zanotował:
- 14 meczów
- 0 bramek
- 0 asyst
Krzysztof Mączyński
Krzysztof Mączyński do Śląska przyszedł jako wolny agent, który zerwał swój kontrakt z Legią Warszawa. Można powiedzieć, że Dariusz Sztylka wyrwał ogromną promocję na rynku. Były reprezentant Polski miał wrocławianom zapewnić spokój i doświadczenie w środkowej strefie boiska, co mu się udało. Mączyński już na samym początku swojej przygody na Dolnym Śląsku pokazał, że przyszedł tutaj, aby być bardzo ważną postacią. Środkowy pomocnik szybko wbił się do pierwszego składu i został mianowany kapitanem drużyny. Krzysztof w tej roli doprowadził Śląsk Jacka Magiery do europejskich pucharów. Niestety. po zwolnieniu byłego szkoleniowca Legii Mączyński zaczął grać gorzej, co doprowadziło do późniejszego zesłania go do drugoligowych ligowych rezerw. 35-letni pomocnik nie chciał zerwać kontaktu z klubem za porozumieniem stron, co jest niewątpliwie plamą na jego wizerunku we Wrocławiu. Mimo to były zawodnik Wisły i Legii spełnił swoją rolę i nie można mieć do niego zarzutów za dyspozycję na boisku, starał się być liderem, co mu się udawało. Oceniam ten transfer za pozytywny, pomijając styl, w jakim odchodził ze Śląska. Mączyńskiemu w barwach WKS-u udało się uzbierać:
- 99 meczów
- 6 goli
- 12 asyst