Opuścili Śląsk latem. Jak radzą sobie byli zawodnicy WKS-u? (cz. 1)

18.12.2022 (06:00) | Marcin Sapuń
uploads/images/2022/5/2205211933-max74611653239506_628abd221298b.jpg

fot.: slaskwroclaw.pl

Po zakończeniu poprzedniego sezonu Śląsk Wrocław rozstał się z kilkoma piłkarzami, których kariery potoczyły się w naprawdę różne strony. Zmiana dyscypliny, wyjazd z Polski lub dołączenie do klubu grającego w ekstraklasie, to tylko poszczególne przykłady. Co słychać u zawodników, którzy latem opuścili Wrocław? 



 

W czerwcu Śląsk pożegnał się z ośmioma piłkarzami, którzy wiosną walczyli z zespołem o utrzymanie w ekstraklasie. Wśród nich znaleźli się zawodnicy, których wrocławscy kibice na pewno będą ciepło wspominać przez następne lata. Dziś na tapet wzięliśmy pierwszą czwórkę.

MATUS PUTNOCKY 

Po wygaśnięciu kontraktu 1 lipca, Matus Putnocky przez trzy kolejne miesiące pozostawał wolnym zawodnikiem. Na początku października słowacki golkiper dołączył do Sandecji Nowy Sącz, która od samego startu I ligi przeżywa duży kryzys. Jeszcze dwa miesiące temu po trzynastu kolejkach Sączersi mieli na swoim koncie zaledwie siedem punktów. Od przyjścia 38-latka sytuacja zespołu z Małopolski wygląda już dosyć lepiej.

Putnocky od razu został pierwszym bramkarzem Sandecji. Wystąpił w siedmiu spotkaniach, w których nie udało się mu zachować ani jednego czystego konta, chociaż jego interwencję w kilku spotkaniach przyczyniły się do osiągnięcia przez drużynę lepszych rezultatów w lidze i awansu do 1/8 finału Pucharu Polski. Były golkiper Śląska okazał się bardzo dobrym transferem, mając doświadczonego zawodnika między słupkami, Sączersi na wiosnę coraz śmielej mogą myśleć o wydostaniu się ze strefy spadkowej, w końcu aż cztery ostatnie zespoły mają na swoich kontach po 15 punktów. 

- Przed przyjściem Słowaka drużyna traciła sporo bramek, ale jeszcze gorzej radziła sobie w ataku. Można powiedzieć, że Putnocky znacząco wpłynął na zespół nie tylko pod względem boiskowym, ale i mentalnym. Doświadczenie plus opanowanie wniesione przez golkipera stały się ważnym elementem gry Sączersów w końcówce rundy jesiennej

- podsumowała Gabierla Koziara, dziennikarka portalu Futbol-Małopolska. 

WOJCIECH GOLLA

Pod koniec czerwca Wojciech Golla podpisał dwuletni kontrakt z Pusksas Akademia FC. Węgrzy zapłacili Śląskowi środkowego obrońcę sumę 400 tysięcy euro. Urodzony w Złotowie piłkarz trafił do czołowego zespołu węgierskiej ekstraklasy. Pusksas Akademia w poprzednim sezonie zajęła trzecie miejsce w lidze, zdobywając tym samym przepustkę do gry w kwalifikacjach Ligi Konferencji.

Niestety Wojtkowi nie dane było zagrać w ani jednym meczu podczas rundy jesiennej. Wszystko przez kontuzję stawu skokowego, ale jak potwierdził nam menedżer zawodnika Tomasz Magdziarz, ze zdrowiem 30-latka jest już wszystko w porządku i będzie już do dyspozycji trenera od nowego roku!

Podczas swojej boiskowej absencji, Wojciech Golla nie zapomniał o swoim poprzednim klubie. Odwiedził Wrocław w sierpniu i był obecny podczas domowego spotkania Śląska Wrocław z Cracovią.

JAKUB ISKRA

Młodzieżowy reprezentant Polski ostatni raz w Śląsku zagrał w marcu 2022 r. przeciwko Wiśle Płock (2:1). Pomimo możliwości wykupu piłkarza z włoskiego SPAL, klub nie zdecydował się na taki ruch, a powodów niemożności utrzymania w drużynie Iskry należało upatrywać w niedostatecznie dobrej dyspozycji oraz zbyt dużych warunkach finansowych stawianych przez zespół z Serie B. 

Zakontraktowania ówczesnego 19-latka podjęła się pierwszoligowa Sandecja Nowy Sącz. Dla zespołu z Małopolski Iskra rozegrał trzynaście spotkań, strzelił jednego gola (przeciwko Zagłębiu Sosnowiec) i zanotował również jedną asystę (z Chojniczanką). Co ciekawe, Sączersi jesienią w I lidze wygrali zaledwie dwa spotkania i własnie w obu swój udział przy bramkach miał urodzony w Gryfinie zawodnik. Byłego wahadłowego WKS-u mogliśmy oglądać na żywo przy okazji starcia Śląska z Sandecją w 1/8 finału Pucharu Polski, gdzie zaprezentował się z dobrej strony i zagrał pełne 120 minut. 

- Jakub Iskra rozegrał zaledwie cztery spotkania w pełnym wymiarze czasowym, więc trudno mówić, by stanowił o sile zespołu. Mam wrażenie, że od 20-latka oczekiwano czegoś więcej, a jednak w wielu kluczowych sytuacjach zawodził i nie przynosił drużynie wsparcia w obronie. A na pewno mając już niezłe piłkarskie CV, stać go na więcej

- powiedziała w rozmowie z nami Gabriela Koziara, dziennikarka portalu Futbol- Małopolska. 

FABIAN PIASECKI 

Historia Fabiana Piaseckiego w Śląsku to dobry materiał na długi i obszerny tekst. Napastnik rozpoczął sezon 2021/22 we Wrocławiu, ale nie satysfakcjonowała go liczba minut, które otrzymywał od trenera Jacka Magiery, stąd też wypożyczenie do Stali Mielec, z której Piasecki nie chciał zbytnio wracać, ale rundę wiosenną ponownie spędził w stolicy Dolnego Śląska. Ostatecznie drogi wrocławianina i WKS-u rozeszły się i 27-latek został sprzedany do Rakowa Częstochowa za około 200 tysięcy euro. 

W zespole Marka Papszuna Piasecki rozegrał 21 spotkań, w których zdobył pięć bramek i asystował przy dwóch trafieniach kolegów. Dwunastokrotnie to nowy nabytek Medalików rozpoczynał mecz w podstawowej jedenastce, kosztem Vladislavsa Gutkovskisa, z którym zacięcie rywalizuje o miejsce w pierwszym składzie. 

- Zdecydowanie na korzyść Polaka w tej rywalizacji są takie atuty, jak gra na małej przestrzeni, przegląd pola czy równowaga. Zachowawczość i respekt, z jakim grają rywale w meczach z ekipą "czerwono-niebieskich" zwykle nie pozwalają mu zbyt często grywać przodem do bramki, co w mojej opinii w takiej grze bywało jego zaletą. Ale to nic, tak samo w roli odgrywającego, należą mu się głównie pochwały. Większość kibiców również go docenia

- ocenił Kamil Bednarski z portalu iGol.pl. 

Nasz rozmówca  zauważył u Piaseckiego również pewne słabsze punkty, nad którymi Polak musi popracować, by stać się jeszcze lepszym napastnikiem: 

- Gdybym miał porównać Piaska i Gutka, to ten pierwszy podczas pojedynków zawsze koncentruje się wyłącznie na futbolówce, podczas gdy drugi z nich lepiej analizuje sytuację i przewiduje zamiary obrońcy. Pod względem techniki Fabian ma porządną przewagę nad Vladim, więc lepsze czytanie defensorów mogłoby go zaprowadzić naprawdę daleko

- podkreślił Kamil Bednarski. 

Jego zdaniem, słabym punktem 27-latka jest na pewno dynamika, gdyż na tym polu wciąż ma wiele do nauczenia się od Gutkovskisa, ale warto mieć na uwadze, że Łotysz także nabrał jej dopiero z upływem czasu. Nasz rozmówca sądzi, że filozofia Marka Papszuna, która nakazuje napastnikom wysoko nakładać pressing i być w nieustannym ruchu, już niedługo pozwoli poprawić mu umiejętności biegowe, także te z piłką. 

Rundę jesienną w wykonaniu Piaseckiego mogą w Częstochowie ocenić jak najbardziej pozytywnie. Trener Papszun mógł liczyć przede wszystkim na wrocławianina wtedy, gdy jego zespół męczył się i potrzebował wsparcia z przodu. Tak było w spotkaniach ze Stalą Mielec i Radomiakiem Radom. Jesienią najważniejszym dla niego momentem był niewątpliwie występ w Poznaniu, gdzie wszedł z ławki i zdobył zwycięskiego gola, tym bardziej, że kilka chwil wcześniej sędzia nie uznał bramki dla Rakowa po zagraniu ręką piłki przez 27-latka. Jeśli Piasecki utrzyma formę na wiosnę (a w sparingach ją podtrzymuje), może śmiało skończyć sezon z dwucyfrową liczbą goli. 

ZOBACZ też: Zdarzyło się wczoraj: Tworek spełnił marzenie