Patryk Załęczny: Klimala jest symbolem przegranego mistrzostwa
12.09.2024 (15:30) | Franciszek Wiatrfot.: Dawid Kokolski
We wtorek 10 września w Radiu Wrocław gośćmi byli prezes Śląska Wrocław Patryk Załęczny oraz dyrektor sportowy David Balda. Poniżej spisaliśmy najciekawsze wątki, które zostały poruszone.
Wojciech Klich z Radia Wrocław prowadził audycję, w której udział wzięli Patryk Załęczny oraz David Balda. W rozmowie zostały poruszone wątki m.in. wypożyczenia Patryka Klimali, odejścia Patricka Olsena czy ofert za Łukasza Bejgera.
Jednym z pierwszych tematów była rozmowa o Klimali - czy jest on największym rozczarowaniem, jeśli chodzi o transfery do klubu. Najpierw do jego osoby odniósł się prezes klubu. Przyznał, że jest on w pewnym sensie symbolem tego, że Śląsk nie został mistrzem Polski w sezonie 2023/2024.
- Wielu kibiców postrzega Patryka Klimalę przez nietrafioną bramkę, bo tak można powiedzieć, z meczu z Ruchem. Patryk jest tak jakby tym symbolem przegranego mistrzostwa przez Śląsk Wrocław. Oczywiście bardzo dobrze życzymy Patrykowi, bo umiejętności ma [...] Jeżeli się tam odbuduje, a wierzymy, że tak się stanie, być może cały ten klimat i otoczka wokół niego będzie na plus - albo wróci do nas odbudowany i będziemy wtedy się zastanawiać, co z Patrykiem - czy będzie piłkarzem Śląska, czy Sydney FC zdecyduje się wykupić zawodnika i Klimala zostanie w Australii
- mówi o Klimali Patryk Załęczny.
Z kolei dyrektor Balda odniósł się do wysokości pensji, jaka będzie płacona przez Trójkolorowych w trakcie wypożyczenia:
- Część pensji płaci Sydney, część my, nie jest to 80 tysięcy, czyli tyle ile się mówi w mediach, jest to mniej i na spokojnie to dementuję
- zaprzeczył doniesieniom dyrektor WKS-u.
Kolejnym poruszonym tematem było odejście Patricka Olsena. Kibice byli zaskoczeni tą decyzją, a dodatkowo tym, że Śląsk nie zarobił na Duńczyku, mimo że jego kontrakt był ważny do czerwca 2025 roku. Odniósł się do tego dyrektor sportowy i dokładnie wytłumaczył całą sytuację związaną z tym transferem.
- Patrick jest dobrym zawodnikiem i docenialiśmy go jako człowieka. Pod koniec sezonu wiedzieliśmy, że chcemy przyprowadzić innych zawodników, którzy grają inaczej, bardziej do przodu. Patrick dużo biegał, ale o niskiej intensywności. Chcieliśmy zawodnika, który będzie grał prostopadłe pili do przodu. Na rynku pojawili się Cebula, Rejczyk więc skorzystaliśmy z tego. Do tego Baluta, który jest kadrowiczem i w odpowiedniej formie będzie bardzo dobrym transferem. Byliśmy uczciwi, porozmawialiśmy z Olsenem i powiedzieliśmy, jakie są szanse na granie. Oferta z Rumunii była dla niego ok. On chciał zabezpieczenie na kilka lat - u nas kończył mu się kontrakt, a mając ponad 30 lat i mało grając, miałby problem, aby dostać taki kontrakt. Była to wspólna decyzja. Ten klub ma jakąś wizję i musimy dopasować zawodników do tego i chcieliśmy młodszych zawodników na te pozycje na przyszłe lata
- podsumował odejście Olsena dyrektor Balda.
Następnym tematem była ewentualna sprzedaż Matiasa Nahuela Leivy. Mówi się, że zawodnika wciąż chce pozyskać izraelski klub - Maccabi Hajfa. Zawodnik ma klauzulę odstępnego, która została wpisana w kontrakt przy przedłużeniu umowy z zawodnikiem w styczniu 2024 roku.
- Nikt się do mnie nie odezwał z Maccabi, wiedzą, jakie mamy warunki - wchodzi w grę tylko klauzula odstępnego. Wie to klub, wie to Nahuel, wie to jego żona i jego menadżerowie. Tutaj nie ma tematu. Jak już będzie po okienku, to mam nadzieję, że Nahuel będzie się skupiać na grze w Śląsku. Uważam, że siedzi mu to w głowie i widać, że w ostatnich tygodniach myśli o tym - prawdopodobnie była to bardzo korzystna oferta, oferta życia. My jednak musimy bronić interesu klubu, a nie interesu zawodnika. Musieliśmy zablokować ten transfer i Nahuel musi to zaakceptować. Zgodził się w styczniu na kontrakt i daliśmy mu podwyżkę wynagrodzenia. Nie widzę sensu, by puszczać go za mniej, niż się dogadaliśmy w styczniu
- wytłumaczył sytuację Hiszpana Czech.
Kolejnym piłkarzem, o którego były zapytania w trakcie okienka jest Łukasz Bejger. Jak ujawnił Balda, zawodnik odrzucił oferty z innych klubów. Oprócz tego jedna z drużyn wycofała swoją ofertę, mimo iż została ona zaakceptowana przez Wojskowych.
Na ten moment nie mamy kolejnych propozycji. Odrzucił on ofertę z Ukrainy wiadomo, dlaczego i za to szacunek dla zawodnika. Była oferta z Eredivisie, ale klub zrobił to niepoważnie i mi się to nie podobało. Zaakceptowaliśmy ofertę, ale wycofali się i podpisali kogoś innego. Było zapytanie z Turcji. Była oferta z Pafosu na wypożyczenie z opcją wykupu. W pierwszej kolejności Łukasz to zaakceptował, ale potem odrzucił i również szanujemy jego decyzję. W tym momencie kolejnych ofert nie mamy
- przyznał Balda.
Następnie prowadzący spytał, czy wśród nowych piłkarzy jest zawodnik, który będzie liderem drużyny. Nie da się ukryć, że takie osoby z zeszłego sezonu nie są ostatnio w najlepszej dyspozycji. Na to pytanie odpowiedział Patryk Załęczny.
- Musimy poszukiwać liderów w zawodnikach, którzy byli nimi w poprzednim sezonie. Tak jak Nahuel czy Aleks Petkow. Aż dziewięciu zawodników Śląska pojechało na zgrupowanie reprezentacji swoich krajów. Są to zawodnicy, których pozyskaliśmy i ci z poprzedniego sezonu. Mamy solidnych zawodników. Proszę o cierpliwość. Jest to kwestia tego, że musimy się przełamać. Zawodnicy w to wierzą. Wraca taki "duch rodziny", na którym bazowaliśmy w poprzednim sezonie i może to jest ten element
- uważa prezes Wojskowych.
Na koniec goście zostali spytani o to, czy kadra na sezon 2024/2025 jest w stanie nawiązać do wyników z sezonu 2023/2024. Głos w tej sprawie zabrał David Balda, przekonując, że drużyna ma potencjał i w końcu zaprezentuje to na boisku.
- Tu jest potencjał na TOP 6, tak uważamy z całym sztabem i wierzymy, że ten zespół ma potencjał. Wiedzą to sami zawodnicy [...] jesteśmy w 100% pewni, że ten zespół ma potencjał, skończyć sezon w TOP 6, przy dobrym układzie jeszcze wyżej. Uważam, że ten zespół jest dobrze zbudowany. Nie jest to wymówka, ale na początku przygotowań zabrakło nam czasu. Piłkarze przyjechali zmęczeni, z kontuzjami. Mieliśmy w trakcie rozgrywek trochę pecha, mieliśmy kilka urazów. Teraz zawodnicy są zdrowi, byli zmęczeni też psychicznie - byliśmy oszukani przez sędziów z Widzewem i Sankt Gallen. Piłkarze to nie są maszyny, mają swoje emocje. Teraz uważam, że powinniśmy mieć 17-18 zawodników gotowych fizycznie i mentalnie i pokażą na boisku maksa
- ocenił potencjał drużyny Balda.
Link do całej rozmowy znajdziecie TUTAJ.