Plusy i minusy meczu z Pogonią

31.08.2023 (13:00) | Kacper Cyndecki
uploads/images/2023/8/KoPa_PogSzczSlaWro30082023_-19-ai_64ef96c34bc53_64ef9b6678c82.jpg

fot.: Paweł Kot

W środę Śląsk zmierzył się z Pogonią i wygrał 2:0. WKS po raz kolejny zagrał dobrze, mądrze, kompaktowo w defensywie i z konkretnym planem. My poszukamy w tym spotkaniu plusów i minusów.  Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.



 

Dobra gra w środkowej strefie

Jeśli zaczynami chwalenie Śląska Wrocław po meczu z Pogonią to trzeba rozpocząć od serca, centrum boiska. Bardzo dobry meczu rozegrał Petr Schwarz oraz Peter Pokorny. Ta dwójka gwarantowała WKS-owi spokój, stabilizacje i polot w ofensywie. Pokorny wykonywał tak zwaną czarną robotę, czyli odbierał piłki i walczył w środkowej strefie, często korzystał ze wślizgu, widział dużo wolnych przestrzeni na boisku. Z kolei Schwarz był łącznikiem pomiędzy Exposito, a resztą zespołu. Czech zdobył bramkę i cofał się po piłkę, ale także był tam, gdzie powinien być, co widzieliśmy przy golu na 1:0. Nieco gorzej zagrał Michał Rzuchowski, ale warto docenić jego zaangażowanie.  

Forma Exposito nie spada

W tym sezonie dyspozycja kapitana WKS-u nie spada i na razie jest stabilna. Erik Exposito ma na swoim koncie sześć punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Duży udział Hiszpan miał także przy bramce Wojskowych na 1:0, kiedy dogrywał do Żukowskiego, ale piłkę wybił obrońca Pogoni wprost pod nogi Schwarza. 27-letni napastnik szczególnie w drugiej połowie brał grę na siebie i z łatwością radził sobie z defensorami ze Szczecina. Exposito nie oddał w meczu z Pogonią strzału, ale grał bardzo zespołowo i dzięki temu bramki zdobywali jego koledzy. 

Kolejne czyste konto 

Po raz drugi w tym sezonie WKS kończy mecz z czystym kontem. Śląsk w starciu z Pogonią nie pozwolił Portowcom na zbyt wiele w ataku. Lewą stroną szarpał Kamil Grosicki, ale nie przynosiło to spodziewanych efektów. Dobrą okazję miał, chociażby Luka Zahović, ale popisał się wtedy Rafał Leszczyński. Z główki z okolic piątego metra od bramki Wojskowych uderzał Kolouris, ale przestrzelił i na tyle było zagrożenia w polu karnym wrocławian. Pogoń nie stworzyła sobie zbyt wielu dobrych okazji, dzięki dobrej dyspozycji defensorów. Tak jak to przystało już na mecze Śląska dobre zawody rozegrał Aleks Petkov, który górował w powietrzu i rozprowadzał piłkę do przodu. Łukasz Bejger także nie odstawał i dorównywał swoją formą Bułgarowi. Młody Polak rośnie z meczu na mecz, a jego duet z 24-letnim nowym nabytkiem WKS-u wygląda, jak mur nie do skruszenia. Cała gra Śląska w tym meczu była bardzo dobrze zaplanowana i zorganizowana. 

Kontuzja Nahuela

Jeśli chodzi o minusy meczu, to ciężko jest się ich doszukać. Niewątpliwie na minus trzeba uznać kontuzję Matiasa Nahuela Leivy, który musiał zejść z boiska przedwcześnie. Sytuacja Hiszpana jest niejasna, bowiem musi przejść jeszcze dodatkowe badania we Wrocławiu. Strata skrzydłowego byłaby naprawdę dużą, bo Nahuel gra coraz lepiej i daje dużo drużynie podczas ataku pozycyjnego i kontrataków. 

Słaby występ Mateusza Żukowskiego

Jako minus meczu możemy zaliczyć występ Mateusza Żukowskiego, który był zagubiony i rozproszony. Zakończyło się to zmianą już w przerwie. Młody Polak nie był taki dynamiczny jak w Łodzi, a więcej akcji WKS przeprowadzał prawą stroną (Żukowski gra na lewej). Były zawodnik Lechii Gdańsk wykonał pięć celnych podań, wygrał trzy na sześć pojedynków, stracił piłkę sześć razy. Żukowski był bezbarwny, dokonywał spóźnionych wyborów i opóźniał ataki wrocławian. Na boisku za Żukowskiego zameldował się Piotr Samiec-Talar, który zdobył bramkę i zagrał solidnie. 

Anulowany gol dla Pogoni

75. minuta to mógł być czas przełomu. Wtedy Pogoń miała dogodną sytuację na to, aby wrócić do meczu i doprowadzić do remisu. Jednak strzał Zahovicia wybronił Leszczyński, a później się zagotowało. Najpierw piłka spadła pod nogi Kamila Grosickiego, który stracił jej posiadanie, bo walczył o pozycje z Patrykiem Szwedzikiem, Futbolówkę zgarnął Adrian Przyborek, który zewnętrzną częścią buta uderzył celnie i było 1:1. Jednak po chwili sędzia Damian Kos udał się do monitora VAR i zmienił swoją decyzję. Faulowany był Szwedzik podczas walki o pozycje z Grosickim. Reprezentant Polski wpadł w piłkarza Śląska i arbiter uznał to jako przewinienie. Niewątpliwie, gdyby sędzia uznał tę bramkę, spotkanie potoczyłoby się inaczej. 

 

ZOBACZ też: Pogoń - Śląsk 0:2. Mądry i skuteczny WKS podbija Szczecin (RELACJA)

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.