Plusy i minusy po meczu z Radomiakiem

10.02.2025 (06:00) | Kacper Cyndecki
uploads/images/2025/2/photeczka_67a953b660020.jpg

fot.: Gleb Soboliew

Śląsk zmarnował szansę na zdobycie kompletu punktów w Radomiu. Wrocławianie zremisowali z Radomiakiem (1:1) po bramce straconej w ostatniej sekundzie meczu.  Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym Kacper Cyndecki podsumuje sobotnie starcie WKS-u. Jakie są plusy i minusy spotkania z Radomiakiem?



 

Dobry początek meczu.

Śląsk wszedł w sobotnie spotkanie z Radomiakiem z dobrą energią i optymizmem. Wojskowi od momentu rozpoczęcia meczu zaczęli atakować wysoko gospodarzy. Najpierw kapitalną okazję na zdobycie bramki miał Piotr Samiec-Talar, który dostał idealną piłkę od Jose Pozo, jednak Polak nie trafił w światło bramki. Wrocławianie po kilku minutach otrzymali kolejną szansę, którą tym razem już wykorzystali. Samiec-Talar był faulowany w polu karnym Radomiaka przez Henriqueza. Do jedenastki podszedł kapitan WKS-u - Petr Schwarz i pewnie umieścił piłkę w siatce Kikolskiego. 

Chaotyczna, nieprzyjemna do oglądania pierwsza połowa. 

Po tym jak WKS strzelił gola na 1:0 mecz stał się bardziej chaotyczny, dużo było piłek zagrywanych górą, generalnie spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych dla oka. Najważniejsze dla Śląska i tak było to, że klub z Wrocławia zszedł do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. Warto pochwalić Trójkolorowych za grę w defensywie, bowiem wyglądała ona obiecująco. 

Przepis na stratę trzech oczek. 

Śląsk w Radomiu pokazał się z przyzwoitej strony, ale końcówka meczu okazała się dla WKS-u gwoździem do trumny. Wrocławianie mieli w drugiej połowie starcia z Radomiakiem dwie kapitalne okoliczności,  aby powiększyć prowadzenie. Najpierw idealną okazję zmarnował Piotr Samiec-Talar, który nie był w stanie oddać strzału idąc samemu z piłką w kierunku golkipera gospodarzy. 

Kolejną świetną możliwością na umieszczenie piłki w siatce Kikolskiego było dogranie od Sebastiana Musiolika prosto pod nogi Sylvestra Jaspera. Jednakże skrzydłowy Trójkolorowych nie był w stanie zdobyć bramki, bo źle zachował się z piłką przy nodze.  

Mimo wszystko głównym powodem porażki Śląska jest i tak nieskuteczność. Gdyby chociaż jedna z sytuacji Samca-Talara została wykorzystana lub Jasper skierowałby piłkę do siatki, to Wojskowi mieliby spokojną końcówkę meczu i dowiezione punkty. 

Czy to już koniec?

Po sobotnim meczu Śląska z pewnością można zadać sobie pytanie — czy to już jest koniec? Jeśli spojrzymy w tabelę, to na pewno nie jest kolorowo. WKS traci do bezpiecznej lokaty aż dziewięć punktów. Sytuacja klubu z Wrocławia jest tragiczna, ale tego raczej nie trzeba nikomu uświadamiać. Jednak warto zastanowić się nad tym, czy Ante Simundza to cudotwórca. Na pewno trenerowi nie brakuje zaangażowania i chęci polepszenia sytuacji WKS-u, ale na ten moment górują proste błędy.

Wojskowi nadal są nieskuteczni, nie potrafią zachować koncentracji przez cały mecz, mimo że zagrali dobre 90 minut, to w doliczonym czasie gry dali się zaskoczyć i cała ich praca poszła na marne. Obrazek przedstawiający Śląska Wrocław nie powoduje optymizmu, bliżej temu zdecydowanie do żałoby. Na pewno trzeba będzie obserwować, jak zespół głównie mentalnie zareaguje w kolejnych meczach, bowiem to może przesądzić o sprawie pozostania Trójkolorowych w polskiej najwyższej klasie rozgrywkowej. 

ZOBACZ też: Radomiak Radom 1:1 Śląsk Wrocław. TRAGEDIA! Zwycięstwo stracone w ostatnich sekundach (RELACJA)

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.