Plusy i minusy po meczu z Wartą

02.10.2023 (06:00) | Kacper Cyndecki
uploads/images/2023/10/foto114_6519671e0c723_6519f3b4cee4c.jpg

fot.: Rafał Sawicki

Śląsk w 10. kolejce ekstraklasy wygrał z Wartą 1:0. WKS był skuteczny oraz dobrze ułożony w defensywie. Jakie są plusy, a jakie minusy tego spotkania? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu wrocławian.



 

Postawa Rafała Leszczyńskiego i kolejne czyste konto. 

Niewątpliwie trzy punkty wywiezione z Grodziska Wielkopolskiego są zasługą Rafała Leszczyńskiego. Golkiper WKS-u bronił w końcówce świetnie i niejednokrotnie parował strzały z powietrza zawodników Warty. Były zawodnik Chrobrego Głogów pokazał, że jest w dobrej dyspozycji i po słabym początku sezonu nie ma już śladu, a teraz jest murem nie do skruszenia. Śląsk ostatni raz gola nie po rzucie karnym stracił 12. sierpnia podczas starcia ze Stalą (1:3).  Obrona WKS-u w tym sezonie jest jedną z najszczelniejszych. Wrocławianie stracili zaledwie dziewięć bramek w tym sezonie. Warto pochwalić Trójkolorowych za grę w defensywie, kompaktowość, dobrą organizację gry, a także wole walki i zaangażowanie w końcówce meczu. 

Współpraca Olsena oraz Pokornego. 

W meczu z Jagiellonią (0:2) w grze Śląska brakowało spokoju w środkowej strefie. W spotkaniu z Wartą w centrum zobaczyliśmy tercet Pokorny, Olsen, Schwarz i był to najlepszy z możliwych wyborów. Duńczyk oraz Słowak grali szybko, dokładnie, pewnie oraz często blokowali strzały z dystansu gospodarzy. Dzięki dobrej grze w środku WKS kontrolował wydarzenie boiskowe przez niemal cały mecz. Schwarz był może trochę mniej widoczny niż Olsen oraz Pokorny, ale miał on pełnić rolę łącznika pomiędzy liniami.

Dyspozycja Buraka Ince.

Turecki skrzydłowy po przyjściu do Śląska nie był w najlepszej formie, ale teraz widać, że warto było dać Ince czas na aklimatyzację. 19-latek wyszedł w pierwszym składzie na mecz z Wartą i zdobył piękną bramkę, która dała wrocławianom trzy punkty. Oprócz fantastycznego gola Burak był bardzo zaangażowany, wracał do obrony, schodził po piłkę, chciał często być przy futbolówce i pokazywać swoje umiejętności. 

Spadek formy Mateusza Żukowskiego.

W ostatnich kolejkach nie mówi się już tak dużo o Żukowskim, ale nadal Polak nie pokazuje w Śląsku swojego maksymalnego potencjału. Skrzydłowy WKS-u od kilku spotkań nie jest sobą, gra nieodpowiedzialnie, przegrywa pojedynki, a jego jedynym atutem jest przyśpieszenie oraz piekielnie mocne uderzenie, o którym na razie krążą tylko mity. Były zawodnik Lechii Gdańsk w ostatnim spotkaniu z Wartą wszedł na boisko za Buraka Ince i zajął miejsce na lewym wahadle. Od momentu pojawienia się Żukowskiego na placu gry  Zieloni coraz częściej przedostawali się przez właśnie lewą flankę. Z tamtego sektora boiska docierały w pole karne wrocławian dośrodkowania. Mateusz po prostu w Grodzisku Wielkopolskim nie dał zbyt dobrej zmiany, a trener Jacek Magiera powinien się solidnie zastanowić, czy to nie jest moment na to, żeby częściej korzystać z Piotra Samca-Talara. Wychowanek WKS-u już w starciu pucharowym z Jagiellonią pokazał dośrodkowaniem do Schwarza, że potrafi zagrozić bramce rywala. 

Exposito odcięty od gry.

W sobotnim meczu mało w grze WKS-u było Erika Exposito. Kapitan Śląska miał podczas starcia z Wartą bardzo ciężkie zadanie, bo jak rzep przyklejony do niego był Dawid  Szymonowicz. Obrońca Zielonych nie opuszczał Hiszpana nawet na krok i starał się dość mocno utrudniać mu życie. Defensor gospodarzy często faulował najlepszego strzelca Śląska. Exposito został przez Szymonowicza odcięty od gry i Erik nie mógł się oswobodzić. Pokazują to także statystyki Hiszpana z sobotniego meczu:

  • 1 strzał celny
  • 1 strzał niecelny
  • 2 nieudane próby dryblingu
  • 42 kontakty z piłką (w meczu z Piatem 57)
  • 17 strat futbolówki
  • 5 razy sfaulowany

Słaba, nerwowa końcówka. 

Największym minusem meczu z Wartą jest ostatni kwadrans tego spotkania. WKS wtedy zupełnie oddał inicjatywę gospodarzom, którzy z minuty na minutę się rozpędzali. Coraz częściej dośrodkowania z bocznych sektorów prowadziły do groźnych uderzeń z powietrza. Niejednokrotnie WKS musiał ratować Rafał Leszczyński. Golkiper Trójkolorowych zbijał często piłkę na aluminiowe elementy bramki. Dodatkowo Śląsk miał furę szczęścia, bowiem z rzutu karnego w słupek uderzył Kajetan Szmyt, który do tej pory nie mylił się z jedenastek. 

Historia pisze się na naszych oczach.

WKS wygrał po raz siódmy z rzędu i pisze nową klubową historię. Ekipa Jacka Magiery jest niepowstrzymana i nikt nie potrafi odebrać im kompletu punktów. Wojskowi dodatkowo wyrównali swoją najdłuższą serię ze strzelonym golem w ekstraklasie, która wynosi 14 trafień. Apetyt wrocławian się nie kończy i jasno dyrektor sportowy, czy to prezes mówią, że chcą ósmego zwycięstwa z rzędu. Drużyna Magiery tworzy coś wielkiego i na razie nie zapowiada się na to, aby proces budowy został zakończony. 

ZOBACZ też: Jesienne piekiełko. Śląsk II - Gwarek 2:2 (RELACJA)