Śląsk - GKS 5:1. Wysoka wygrana w sparingu (RELACJA)

11.10.2023 (13:50) | Krzysztof Rakowicz
uploads/images/2023/10/370200540_1043779623715731_7022846395068734512_n_65267ec36c8b7.jpg

fot.: Krzysztof Rakowicz

Śląsk nie pozostawił złudzeń drugoligowemu GKS-owi Jastrzębie Zdrój i wygrał w meczu towarzyskim 5:1. Największym pozytywem tego spotkania była gra Piotra Samca-Talara, który brał udział w każdej z pięciu bramek.



 

Przerwa na kadrę jest póki co intensywna dla zawodników Jacka Magiery. Po krótkim pobycie w Karpaczu WKS zmierzył się z GKS-em Jastrzębie Zdrój, które zajmuje 14. miejsce w II lidze, mając tyle samo punktów, co zespół ze strefy spadkowej. Klub z województwa śląskiego był w zeszłym sezonie ligowym rywalem rezerw Wojskowych. Jedno ze spotkań skończyło się zwycięstwem GKS-u 1:0, a drugie triumfem wrocławian 2:1. Tym razem trójkolorowe trykoty ubrali w głównej mierze zawodnicy ekstraklasowej drużyny. W pierwszym składzie znalazło się dziewięciu podopiecznych trenera Magiery oraz Jakub Lutostański i Michał Wróblewski. Na ławce rezerwowych zasiadło jedynie czterech piłkarzy, z czego dwóch z pierwszej drużyny (Patrick Olsen i Nahuel). Pod nieobecność Erika Exposito, Martina Konczkowskiego i Łukasza Bejgera, opaskę kapitańską założył Aleksander Paluszek.

STRZELNICA PRZY ULICY OPOROWSKIEJ

Spotkanie rozpoczęło się od spokojnej wymiany podań zawodników Śląska. Po stracie Łukasika przed dobrą okazją stanął Vaz, ale Żukowski wybił piłkę rywalowi tuż sprzed nóg. Wrocławianie pierwszy raz do słowa doszli w piątej minucie. Żukowski po indywidualnym rajdzie dograł do Zohore, jednak jego strzał został obroniony przez bramkarza. Chwilę później po kolejnym podaniu Żukowskiego uderzył Ince, ale tym razem do bloku rzucił się obrońca rywali. WKS nie odpuszczał i w jedenastej minucie dobra postawa Trójkolorowych przełożyła się na bramkę. Futbolówkę spod nóg Szymczaka przejął Zohore, który ruszył z rajdem w stronę bramki Drazika. Duńczyk dograł do stojącego na szesnastym metrze Samca-Talara. Skrzydłowy pewnie strzelił gola strzałem w prawy dolny róg. Trzy minuty później Samiec-Talar pobudzony trafieniem pokusił się o rajd, podczas którego został sfaulowany dwadzieścia metrów od bramki. Do rzutu wolnego podszedł Żukowski i mocnym uderzeniem nie dał Drazikowi szans na interwencję. Śląsk prowadził 2:0. Na kolejne trafienie nie musieliśmy długo czekać. Samiec-Talar po raz kolejny przyczynił się do zdobycia bramki. Skrzydłowy tym razem zewnętrzną częścią stopy podał wzdłuż linii do Ince, który zbiegł z prawej strony do pola karnego i wystawił Łukasikowi przysłowiowe ciasteczko. Doświadczony pomocnik pewnie pokonał bramkarza GKS-u.

Wrocławianie nie odpuszczali, a zwłaszcza Kenneth Zohore, który w kolejnym kwadransie trzykrotnie mógł zdobyć bramkę. Najbliżej było za pierwszym razem, kiedy wykorzystał nieporozumienie Drazika i Szymczaka. Przed nim była pusta bramka, jednak Szymczak odpokutował wybijając piłkę na rzut rożny. Druga okazja to mocne uderzenie zakończone interwencją Drazika, a trzecia to strzał w słupek po wrzutce Ince. W 31. minucie Łukasik faulował rywala w swoim polu karnym, sędzia Paszkiewicz bez zawahania podyktował rzut karny dla gości, którego na gola zamienił Vaz. Nim sędzia skończył pierwszą połowę, dwóch zawodników opuściło boisko z powodu urazów. Pechowcami zostali Lutostański i Gillerme.

NIE ZWALNIAJĄ TEMPA

Druga połowa rozpoczęła się tak, jak skończyła się pierwsza, czyli przewagą Śląska. Już kilka sekund po wznowieniu gry Ince znalazł się w sytuacji sam na sam po podaniu Łukasika. Turecki skrzydłowy postanowił przelobować bramkarza, ale podcinka okazała się za mocna i piłka wylądowała za bramką. Warto zaznaczyć, że sytuacja działa się za polem karnym. Ince uderzał z 25 metrów, a Drazik stał na szesnastym metrze. Wraz ze startem drugiej części spotkania rolę kapitana przejął Patrick Olsen, który zjawił się na placu gry zastępując kontuzjowanego Lutostańskiego. W 59. minucie zrobiło się gorąco i to nie przez słońce, które na chwilę wyszło zza chmur. Podanie Wróblewskiego przeciął Zych i mając dużo miejsca ruszył z kontratakiem w pojedynkę. Tuż przed polem karnym oddał strzał, piłka odbiła się od dalszego słupka i poleciała prosto w ręce Trelowskiego, który miał przy tej akcji dużo szczęścia. W okolicach 70. minuty Samiec-Talar pięknym podaniem z pół obrotu wypuścił biegnącego na prawej flance Żukowskiego. Ten po wbiegnięciu w pole karne uderzył wprost w bramkarza, a piłka po jego dobitce poleciała tak daleko, że wylądowała obok zszokowanego kibica, który wychodził z toi-toia.

Równo w 70. minucie Samiec-Talar po raz kolejny napędził akcję wrocławian, wypuszczając Zohore. Napastnik przypieczętował swój dobry występ bramką na 4:1. Niecałe dziesięć minut później Olsen wbiegł w pole karne rywala jak do siebie, podał do Samca-Talara, który po raz drugi wpisał się na listę strzelców strzałem po ziemi.

Wojskowi wygrali całkowicie zasłużenie. Największe plusy można postawić przy nazwiskach Samca-Talara i Zohore. Obaj panowie wyglądali solidnie i w znacznym stopniu przyczynili się do tak wysokiego zwycięstwa.

Śląsk Wrocław - Jastrzębie Zdrój 5:1 (3:1)

Samiec-Talar 11', 79', Żukowski 14', Łukasik 19', Zohore 70' - Vaz 31' (k)

Śląsk: Trelowski (Śliczniak 65') - Żukowski, Paluszek, Borthwick-Jackson, Wróblewski, Pokorny (Kurowski M. 46'), Łukasik, Ince (Nahuel 65'), Lutostański (Olsen 46'), Samiec-Talar, Zohore

GKS: I połowa: Drazik - Lech, Szymczak, Rogala, Gillerme, Grobla, Maszkowski, Vaz, Siga (Togotani 25'), Bednarski, Zych

II połowa: Trojanowski - Rogala, Kozłowski (Katus 83'), Jadach, Ali, Fietz, Zych (Sajdak 83'), Goluch (Piworowicz 89'), Togotani, Grobla, Matuszek

Sędziował: Kornel Paszkiewicz

ZOBACZ też: Głosy z sieci: ''Szkoda straconej bramki''

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.