''Szczęście z jesieni się odwróciło'' (OPINIA EKSPERTA)
17.03.2023 (06:00) | Mateusz Włosek
fot.: Paweł Lipnicki
Śląsk Wrocław w sobotnie południe zmierzy się w ostatniej przed reprezentacyjną przerwą kolejce z będącą w kryzysie Stalą Mielec. Czy fala krytyki w tygodniu poprzedzającym mecz wpłynęła na pozycję trenera mielczan? Czy Rauno Sappinen wejdzie w buty Saida Hamulicia? O tym porozmawialiśmy z dziennikarzem portalu hejmielec.pl – Przemysławem Cynkierem.
Posada trenera Adama Majewskiego jest zagrożona, patrząc na fakt, że drużyna nie wygrała jeszcze na wiosnę żadnego meczu, a ostatnio w mediach zaczęły się pojawiać pogłoski, które pokazują, że któryś z zawodników próbuje rozsadzić szatnię od środka (manipulujący materiał o puszczaniu przez trenera przemowy Parisa Platynowa – przyp.red.). Ta formuła z trenerem Majewskim w Mielcu już się powoli wyczerpuje?
Trener Majewski dosyć konkretnie odniósł się do tego materiału z satyrycznym wideo na przedmeczowej konferencji prasowej. Potwierdził, że było to puszczane w ramach rozluźnienia, a nie jako film motywujący. Nawet pozwolił sobie na zdanie w stylu, że „ktoś jest ograniczony i nie zrozumiał zamiarów” oraz, że „ludzi, którzy są słabsi, trzeba będzie eliminować”. Wcześniej prezes klubu Jacek Klimek w rozmowie z portalem Meczyki.pl potwierdził, że wideo było puszczone wyłącznie w celach humorystycznych. Osobną kwestią jest natomiast to, że ktoś wynosi informacje z szatni, mniej lub bardziej świadomie. Zamieszanie z tym filmikiem nie jest czynnikiem, który decydowałby jednak o przyszłości trenera Majewskiego.
Jeśli patrzymy już na kwestie sportowe – to Stal nie wygrała w tym roku jeszcze ani jednego meczu, a w czterech poprzednich spotkaniach nie wywalczyła nawet punktu. W niektórych klubach już zrobiłoby się gorąco. To, że w Mielcu nie ma zmieniania za wszelką cenę i na kogokolwiek, widzimy doskonale, bo trener przygotowuje drużynę na starcie ze Śląskiem Wrocław. Nie ma też komunikatów z ultimatum dla trenera, tak jak miało to miejsce ostatnio w przypadku Górnika Zabrze. Wszyscy liczą jednak na przełamanie we Wrocławiu, bo to musi kiedyś nastąpić. Trudno też zwolnić trenera po całkiem niezłym meczu z Legią (2:2), gdzie Stal miała swoje sytuacje i celne strzały, ale brakowało często wykończenia w absurdalnych sytuacjach, gdy wystarczyło skierować piłkę do pustej bramki. Jakby w Warszawie była porażka w słabym stylu i powtórka z meczu z Piastem Gliwice (0:2), to dzisiaj rozmawialibyśmy inaczej. Mecz z Legią był przyzwoity i jeśli Stal podtrzyma tą dyspozycję z poprzedniej kolejki i wygra ze Śląskiem, to spekulacje wokół szkoleniowca zostaną natychmiast ucięte.
To jest paradoks, że Stal potrafiła na początku rundy wiosennej remisować bezbramkowo z Lechem Poznań i Rakowem Częstochowa oraz przegrać w niezłym stylu z Legią, a miała problemy z gorszymi zespołami. Jakie są największe problemy mielczan w meczach ze słabszymi rywalami? Słabe operowanie piłką czy może mentalność, która nie nastawia się tak samo jak na ekipy z czubka tabeli?
Zespół ma jeszcze problem, żeby przestawić się na funkcjonowanie bez Saida Hamulicia. On wcześniej robił różnicę, potrafił wrócić się po piłkę, wygrywać pojedynki fizyczne z obrońcami i dawał reszcie drużyny oddech. Teraz trzeba poukładać wszystko od nowa. Nie bez znaczenia jest tutaj historia meczu z Górnikiem (0:1) czy Rakowem (0:0), kiedy Stal zdobywała bramki, a sędziowie je później anulowali. Pojawiło się później wiele kontrowersji, bo gol z Górnikiem na 1:1 w opinii publicznej został uznany jako prawidłowy. Sędziowie pogubili się w komunikacji z wozem VAR, a Stal mogła ten mecz przynajmniej zremisować.
Patrzę też na to przez pryzmat pogody: na Radomiaku (0:1) fatalne warunki, z Górnikiem mecz w śniegu, z Piastem wcale nie było lepiej. Trudno kreować akcje ofensywne i grać piłką, jeśli boisko nie pomaga. Łatwiej wtedy bronić się głęboko i zagrać z kontrataku, zmuszać rywala do rozgrywania.
Przy Kałuży w Krakowie jednak zaczęło się idealnie, bo właśnie po kontrze prowadzenie jeszcze przed przerwą dał Koki Hinokio, a dopiero później zaczęły się kłopoty. Ten mecz nieco odbiegał od tych wspomnianych, bo Stal pierwsza wychodziła na prowadzenie…
Z Cracovią (1:2) Stal przegrała na własne życzenie, bo wydawało się, że będzie mecz pod kontrolą, a później wszystko wyrwało się spod kontroli. To jest taka suma pecha – w żadnym meczu nie było takiego scenariusza, żeby ktoś Stal całkowicie zdominował. Były spotkania bez celnego strzału na bramkę, ale w żadnym z nich zespół nie był zdecydowanie słabszy od rywala. Śmieję się, że suma szczęścia z rundy jesiennej odbija się teraz negatywnie. Mam nadzieję, że teraz wszystko się unormuje, jak murawy będą w normalnym stanie i nie będziemy zastanawiać się, ile jest na minusie i jak mocno wieje wiatr. Cała liga odczuła te warunki. Natomiast zgadzam się z tym, że wszyscy w ekstraklasie bardziej motywują się na czołówkę. Mamy taką przypadłość, że na słabsze drużyny zawodnicy podchodzą mniej zmobilizowani i później właśnie punktuje się z lepszymi, a gubi oczka ze strefą spadkową.
W zimowym okienku transferowym nieobecność Hamulicia próbowano zastąpić Rauno Sappinenem, który w tym sezonie zdobył zaledwie jedną bramkę, i to jeszcze w barwach Piasta. Ponadto, do zespołu dołączył defensywny pomocnik Alex Vallejo, który wywalczył miejsce w podstawowym składzie. Porównując do letniego okienka, te zimowe jest raczej do zapomnienia…
To była raczej kosmetyka. Brakowało defensywnego pomocnika, o czym słyszeliśmy od dawna, więc pojawił się Alex Vallejo. Po odejściu Hamulicia nie było z kolei klasowego napastnika, który zapewniłby jakość w ofensywnie. Trener Majewski na przedmeczowej konferencji prasowej wziął na siebie sprowadzenie Sappinena. Powiedział, że on chciał go w Mielcu i dalej w niego wierzy. Natomiast Estończyk nadaje się do nieco innej gry niż Hamulić. Bośniak wygrywał górne piłki, bo był wyższym zawodnikiem, natomiast Rauno jest stworzony bardziej do gry kombinacyjnej po ziemi. Faktycznie, nieźle wyglądał w Warszawie, gdzie oddał kilka strzałów, więc coś zaczęło się dziać. Może więcej grania piłką na wiosnę i lepsze warunki sprawią, że on się odblokuje. W Mielcu jest pierwszym wyborem, natomiast w będącym wtedy w kryzysie Piaście nie grał zbyt wiele. To jest chwila prawdy dla niego, czy podejmie się zastąpienia Hamulicia czy będzie rozczarowaniem. Na konferencji pojawił się też wątek, czy klub rozgląda się za napastnikiem, który jest wolnym agentem i mógłby jeszcze wiosną dołączyć do zespołu. Kto wie, to mogłaby być niespodzianka nawet w perspektywie kilku najbliższych kolejek, jeśli ktoś taki by się pojawił.
Ostatnio bardzo mało szans na grę dostawał jeden z bardziej doświadczonych zawodników Stali, czyli Maciej Domański. To wynika z jego gorszej formy sportowej czy wpływ na to mają inne czynniki, bo na jesień ten piłkarz potrafił dokładać gole i asysty do dorobku drużyny, a teraz pozostaje jednak w cieniu?
Przyszedł z powrotem do Stali Koki Hinokio, który pełni na boisku podobną funkcję do niego, chyba że zespół gra akurat z dwoma defensywnymi pomocnikami. Trener tłumaczy to w ten sposób, że jest tak duża rywalizacja, że Domański musi wchodzić z ławki. Nie ma tam żadnej historii, że za mało pracuje – po prostu grają obecnie najlepsi. Jest w tej układance trenera wyraźnie poszkodowany, bo gra mniej i zagubił te liczby. Dla wszystkich to jest negatywna niespodzianka, że ten zespół wiosną „nie stoi” na Macieju Domańskim. Natomiast nie ma co się dziwić, patrząc, w jakiej formie jest Hinokio. W Warszawie przebiegł 13,5 kilometra, co jest bodajże nowym rekordem sezonu. Któryś z nich musi siedzieć, chyba że trener zdecydowałby się na ultra ofensywny wariant, który na razie jednak nie pojawił się ani razu.