Wyjątkowy mecz Schwarza. Feio: Chciał grać na swojej pozycji

27.08.2022 (06:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2022/8/lpo2_62f99cd5a2842.jpg

fot.: Paweł Kot

Niedzielny mecz Śląska z Rakowem naznaczony będzie kolejnym spotkaniem Petra Schwarza z niedawnymi kolegami. O wspomnienia ze wspólnej pracy pod Jasną Górą zapytaliśmy byłego drugiego trenera częstochowian Portugalczyka Gonçalo Feio.



 

Raków Częstochowa był pierwszym klubem poza Czechami dla Petra Schwarza, który przed sezonem 2018/2019 zdecydował się przenieść pod Jasną Górę po wielu latach gry w Hradec Kralove. Ekipa prowadzona przez Marka Papszuna rozpoczynała wówczas drugi rok na zapleczu ekstraklasy, jednak nikt nie ukrywał, że celem jest szybkie dołączenie do grona najlepszych drużyn w kraju. Schwarz od razu wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, stając się jednym z najbardziej zaufanych zawodników Papszuna, a jeszcze przed końcem pierwszej rundy zaczął również zdobywać pierwsze bramki – najpierw w Pucharze Polski, a później już na boiskach I ligi. Premierowy sezon Czecha był jednak tylko zwiastunem tego, co miało dziać się w kolejnych rozgrywkach. Raków pokazał się Polsce docierając do półfinału PP, jednak przede wszystkim wywalczył awans do ekstraklasy.

ZDYSCYPLINOWANY I PRACOWITY

W najwyższej klasie rozgrywkowej znaczenie Schwarza dla Rakowa znacznie się zwiększyło. Beniaminek nie przestraszył się rywalizacji na najwyższym poziomie, a Czech ciągle miał pewne miejsce w podstawowym składzie, co jeszcze przed końcem rundy jesiennej zaczęło przynosić dobre rezultaty, jak zwycięstwa z Lechią Gdańsk (2:1) czy Pogonią Szczecin (2:1). Niedługo później do zespołu Papszuna jako drugi trener dołączył Gonçalo Feio, który przed niedzielnym meczem Rakowa we Wrocławiu w rozmowie z nami wspomina Schwarza jako charakterystyczną postać tamtego zespołu.

- Określiłbym Petra mianem zawodnika zdyscyplinowanego i pracowitego, co zresztą pokazuje w swoim stylu gry. W każdym kolejnym meczu to przecież jest jeden z piłkarzy, który pokonuje największy dystans na boisku. Schwarz w Rakowie dzięki zrozumieniu modelu gry łatwo dopasowywał się do zespołu i pełnił ważną rolę w wielu momentach

- mówi nam Feio.

Portugalczyk po dołączeniu do sztabu Marka Papszuna wziął na siebie odpowiedzialność za pracę nad stałymi fragmentami gry, a Raków w tym elemencie coraz groźniejszy robił się z tygodnia na tydzień. Ogromną rolę odgrywał właśnie Schwarz, który w rundzie wiosennej asysty kolekcjonował już z dużą regularnością, a z rytmu nie wytrąciła go nawet bezprecedensowa przerwa spowodowana pandemią. Jak wspomina Feio, obecny zawodnik Śląska Wrocław sprawdzał się nie tylko przy stałych fragmentach wykonywanych nogą, ale również ręką.

- Petr potrafi daleko wrzucić piłkę, na tym budowaliśmy nasz system wrzutów z autu. Schwarz miał specyficzny sposób zagrywania – podania nie były zbyt szybkie, cięte, tylko właśnie wolniejsze, z dużą rotacją. Jeden precyzyjny rodzaj okazywał się idealny dla wysokiego Tomasa Petraska, ich współpraca była doskonale widoczna

- powiedział w rozmowie z nami były drugi trener Rakowa.

NOWE WYZWANIA

W pierwszym sezonie po awansie Schwarz w 34 meczach zanotował osiem goli oraz siedem asyst, a jego zespół bez żadnych problemów zapewnił sobie utrzymanie mając nawet realne szanse na kwalifikację do grupy mistrzowskiej. Czech przykuwał uwagę silniejszych zespołów z ekstraklasy i nie ulegało wątpliwości, że nadspodziewanie dobre wyniki zespołu prowadzonego przez Papszuna były w dużej mierze zasługą jego solidnej postawy w środku pola. Jak podkreśla Feio, o Schwarzu można powiedzieć wiele, jednak nie to, że w drużynie ówczesnego beniaminka był duszą towarzystwa.

- Petr w szatni Rakowa nie był głośny, imprezowy. Właśnie odwrotnie, cichy, spokojny człowiek, który ma swój świat i swoje zainteresowania poza piłką, z tego co pamiętam lubi czytać książki. Skupiony na sobie oraz rzeczach, które ma do zrobienia

- podkreśla Portugalczyk, gdy pytamy go, o to jakim człowiekiem jest Czech.

Schwarz w Rakowie występował również w sezonie 2020/2021, jednak jego liczby były już słabsze (cztery gole i dwie asysty w 27 meczach, a do tego o połowę mniej rozegranych minut niż rok wcześniej). Im bliżej końca sezonu, tym coraz istotniejsza stawała się jego sytuacja kontraktowa, bo kontrakt Schwarza wygasał z końcem rozgrywek, a już na kilka tygodni przed ostatnią kolejką w jego kontekście wymieniano nazwy Śląska Wrocław oraz Piasta Gliwice. Raków był zainteresowany jego dalszymi usługami, Czech ostatecznie zdecydował się jednak na poszukiwanie nowych wyzwań. Według byłego asystenta Marka Papszuna, taka była naturalna kolej rzeczy.

- Wydaje mi się, że po prostu pozycja, którą on chciał mieć w zespole, nie do końca zgadzała się z pomysłem sztabu. Petr, chociaż jednym z jego największych atutów jest możliwość występowania na wielu pozycjach, tak naprawdę chciał grać na środku pomocy. Taka rola według niego jest optymalna. Szukał klubu, gdzie będzie mocniejsze miejsce w zespole na swojej pozycji i tak się stało w Śląsku

- powiedział nam Feio.

WYKORZYSTANA CHARAKTERYSTYKA

Pierwszy rok Schwarza we Wrocławiu to ostrożne wprowadzanie przez Jacka Magierę, większa odwaga Piotra Tworka, a teraz centralna rola w drużynie w duecie z Patrickiem Olsenem pod wodzą Ivana Djurdjevicia. Duet tworzony przez Czecha i Duńczyka w środku pola zielono-biało-czerwonych od początku nowych rozgrywek śmiało można określać jako jeden z najbardziej solidnych w ekstraklasie, a po stronie byłego zawodnika Rakowa są już także pierwsze liczby. W połowie sierpnia to właśnie gol Schwarza zapewnił Śląskowi bezcenne zwycięstwo na stadionie mistrza Polski Lecha Poznań (1:0), a samo trafienie zostało poprzedzone efektowną indywidualną akcją.

- Nie byłem zaskoczony tą bramką. To się bierze z tego, że Petr jest zawodnikiem grającym na całym boisku, od pola karnego do pola karnego, ma bardzo dużą łatwość pokrycia przestrzeni i mobilność. Ma dojście do ostatniej tercji przeciwnika, niezły strzał, te wszystkie elementy pokazał przy tej bramce. Wykorzystał przestrzeń przed polem karnym Lecha, zamarkował strzał prawą nogą, dzięki czemu minął Nikę Kwekweskiriego i precyzyjnym uderzeniem lewą sfinalizował akcję. Po prostu optymalnie wykorzystał charakterystykę, którą ma

- stwierdził w rozmowie z nami były drugi trener Rakowa.

DO TRZECH RAZY SZTUKA?

W niedzielę we Wrocławiu naprzeciwko Śląska Schwarza stanie kolejny z medalistów poprzedniego sezonu, a dla Czecha ten mecz będzie już trzecią okazją do gry przeciwko dawnym kolegom. W minionych rozgrywkach w starciach z wicemistrzem Polski dwukrotnie rozegrał po 90 minut, jednak jeszcze nie doczekał się pierwszego kompletu punktów. W połowie października na Pilczycach gospodarze przegrali 1:2, zaś w rundzie rewanżowej przy Limanowskiego niespodziewanie zremisowali 1:1. Gonçalo Feio przewiduje, że Schwarz nie da się ponieść emocjom towarzyszącym kolejnemu spotkaniu.

- Wydaje mi się, że Petr jest raczej chłodnym, opanowanym człowiekiem. Skupia się na pracy i swoich zadaniach, więc choć oczywiście takie spotkanie z Rakowem może być dla niego wyjątkowe, spodziewam się, że jego podejście będzie identyczne, jak przed każdym innym meczem. Jest chciany w Śląsku, po zwycięskiej bramce w Poznaniu pewnie szczególnie szanowany przez kibiców. Myślę, że te elementy zmotywują go bardziej niż sam fakt rywalizacji z częstochowianami

- kończy Gonçalo Feio.

Początek meczu 7. kolejki ekstraklasy Śląsk Wrocław - Raków Częstochowa zaplanowano na niedzielę o godzinie 15:00.

ZOBACZ też: Stachowiak: Kształtujemy nasz styl gry