Zdarzyło się wczoraj: O krok od Ligi Europy
29.08.2022 (10:00) | Krzysztof Rakowicz
fot.: Karol Korczyński
29 sierpnia 2013 roku do Wrocławia na mecz z ówczesnym brązowym medalistą ekstraklasy Śląskiem przyjechała Sevilla FC, a stawką spotkania był awans do fazy grupowej Ligi Europy. Mecz był otoczony emocjami, kontrowersjami i już tydzień wcześniej rezerwując bilety, trzeba było mieć szczęście, by znaleźć wolne miejsce na trybunach. Cofnijmy się o dziewięć lat i przypomnijmy sobie okoliczności tego spotkania.
Śląsk po dobrym sezonie 2012/2013 zakończył zmagania ligowe na trzecim miejscu, które było premiowane grą w kwalifikacjach do Ligi Europy. Wrocławski zespół przed spotkaniami na arenie międzynarodowej wzmocnił się takimi zawodnikami jak Marco Paixao czy Dudu Paraiba, którzy przeszli do WKS-u po wygaśnięciu kontraktów w dotychczasowych klubach, czyli na tak zwanym prawie Bosmana.
Wojskowi zaczęli batalię o fazę grupową od drugiej rundy kwalifikacyjnej, gdzie było im dane się zmierzyć z czarnogórskim Rudarem Pljevlja. Dla Śląska to nie było trudne wyzwanie i po zwycięstwie u siebie 4:0 i remisie na wyjeździe 2:2 wrocławianie mogli się cieszyć z awansu. W trzeciej rundzie podopieczni Stanislava Levego byli skazywani na porażkę, ponieważ kolejnym rywalem okazał się wicemistrz Belgii Club Brugge. Ten dwumecz przeszedł do historii. W pierwszym spotkaniu we Wrocławiu Sebino Plaku zapewnił Śląskowi skromne zwycięstwo 1:0, a tydzień później obie drużyny walczyły do upadłego i po początkowej przewadze WKS-u skończyło się wysokim remisem 3:3.
Brama do fazy grupowej LE stała dla Śląska otworem i już tylko jeden dwumecz dzielił go od upragnionego awansu. Naprzeciw wrocławskiej ekipie stanął nie byle kto, gdyż była to Sevilla, która nie musiała brać udziału we wcześniejszych rundach kwalifikacji.
PECHOWE DNI
Pierwszy mecz był pechowy dla Śląska. Gdy WKS przeważał, a nawet strzelił gola na 1:0, żółtą kartką ukarany został filar zespołu Marco Paixao, a że to był już trzeci żółty kartonik Portugalczyka w tych kwalifikacjach, ten nie mógł zagrać w rewanżowym starciu we Wrocławiu. Kilka minut później przy stanie 1:1 inny kluczowy gracz Śląska Dudu Paraiba spóźnił się z interwencją, przez co faulował wychodzącego na czystą pozycję Samperię i arbiter zdecydował się pokazać Dudu czerwoną kartkę. Po tym zdarzeniu gra Wojskowych całkowicie się rozsypała i Sevilla wygrała to spotkanie 4:1.
Rewanżowe starcie, które miało miejsce równo dziewięć lat temu, było bardzo wymagające dla Śląska. By awansować do fazy grupowej, wrocławianie musieli nadrobić trzybramkową stratę. Bez kluczowych zawodników WKS w zasadzie nie miał szans na stworzenie przewagi i mecz potoczył się w jednym z najgorszych kierunków. Gra Śląskowi źle się układała i obfitowała w wiele niewymuszonych błędów indywidualnych. Ostatecznie po dublecie Baccy oraz trafieniach Rakiticia, Samperii i Perottiego Sevilla wygrała 5:0, w konsekwencji cały dwumecz aż 9:1. Marzenia Śląska o Lidze Europy legły w gruzach...
Skrót meczu Śląsk 0:5 Sevilla (wideo)
TŁUMY NA TRYBUNACH
Mimo, że Śląsk po pierwszym meczu miał znikome szanse na awans, to jednak mecz we Wrocławiu był dużym świętem dla miasta i na rewanżowe spotkanie stadion wypełnił się do ostatniego miejsca. Nawet jak WKS przegrywał 0:5, niemal 42 tysiące kibiców nie przestawało wspierać swoich zawodników, przez 90 minut można było czuć klimat niczym z finału mistrzostw świata, ówczesny Stadion Miejski nie ucichł ani na chwilę.
- Dzisiaj fantastycznie nas dopingowano... Fajnie, jakby kibice dalej wspierali nas tak, jak w tym spotkaniu. To było naprawdę miłe, że na boisku dostaliśmy kubeł zimnej wody, a oni nam zaśpiewali, że będą z nami na dobre i na złe. Chwała im za to i naprawdę serdecznie im dziękujemy za dzisiejszy doping
- mówił po meczu Waldemar Sobota.
Od tamtej pory żaden mecz Śląska nie przyciągnął na stadion we Wrocławiu kompletu widzów.
Doping kibiców Śląska podczas meczu z Sevillą (wideo)
ALEJA GWIAZD
Patrząc na te wydarzenia po dziewięciu latach okazało się, że drużyna z Hiszpanii miała kilka diamentów w swoim składzie, które zostały oszlifowane. Najlepszym przykładem był Ivan Rakitić, który po tamtym sezonie (2013/2014) został doceniony przez wielką FC Barcelonę i z czasem stał się ich kluczowym pomocnikiem, wygrywając czterokrotnie ligę hiszpańską i Puchar Króla, a do tego dołożył między innymi zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Inny przykład to kolumbijski gracz Carlos Bacca, który trzykrotnie zwyciężył w Lidze Europy, a także reprezentował barwy Villarealu i zaliczył udany epizod w AC Milanie. Był też Kevin Gameiro, czterokrotny zwycięzca Ligi Europy i zawodnik takich klubów jak Atletico Madryt bądź Valencia CF.
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO... WROCŁAWIA
Kto by się spodziewał, że 2123 dni po wrocławskej konfrontacji Śląska i Sevilli szeregi Wojskowych wzmocni zawodnik, który grał wtedy w barwach hiszpańskiej bandy... Mowa tu o Israelu Puerto, który pojawił się na murawie w 49. minucie. Hiszpan w zielono-biało-czerwonych barwach miał swoje dobre momenty, ostatecznie skończyło się na 49 spotkaniach, trzech bramkach i jednej asyście (co ciekawsze w debiucie). Dziś reprezentuje barwy Jagielloni Białystok.
Israel Puerto w meczu ze Śląskiem (trzeci od prawej)
PODBÓJ EUROPY
Po meczu nikt się nie spodziewał, że Śląsk zostanie wyeliminowany przez przyszłego zwycięzcę całego turnieju. Kilka miesięcy po tym starciu Sevilla mogła umieścić w gablocie swoje trzecie trofeum za zwycięstwo w Lidze Europy. Los Nervionenses po wyjściu z pierwszego miejsca w grupie pokonali Real Betis, Mistrza Portugalii FC Porto, Valencię i Benfikę Lizbona w finale. Jak się okazało po czasie, to zwycięstwo rozpoczęło fenomenalną serię zespołu z Andaluzji, ponieważ następne dwie edycje LE bezkonkurencyjnie zwyciężali. Natomiast w sezonie 2016/2017 Sevilla poszła o krok do przodu i udało im się wyjść z grupy Ligi Mistrzów, ale w 1/8 finału Leicester City zweryfikowało umiejętności hiszpańskiej drużyny. Dopiero w 2020 roku Sevilla doszła do finału Ligi Europy i po zwycięstwie 3:2 nad Interem Mediolan celebrowała kolejne zwycięstwo w europejskich rozgrywkach.
Podczas trwania serii trzech zwycięstw w LE z rzędu trenerem Sevilli był Unai Emery. Co w tym nadzwyczajnego? To, że hiszpański szkoleniowiec ma patent na puchary europejskie. Emery w swojej karierze trenerskiej pięć razy odbierał medal w Lidze Europy – cztery złote i jeden srebrny. Oprócz tego z Valencią CF docierał do ćwierćfinału, a rok później do półfinału LE, a w minionym sezonie sensacyjnie poprowadził Villareal do półfinału Ligi Mistrzów.
Skład Śląska w meczu z Sevillą (dotknij zdjęcia, by powiększyć)
Śląsk Wrocław 0:5 (0:2) Sevilla FC
Rakitić 22', Bacca 38', 87', Sampeiro 71', Perotti 78'
Śląsk Wrocław: Gikiewicz – Ostrowski, Pawelec (70' Gavish), Kokoszka, Spahic (46' Więzik) – Hołota, Kaźmierczak – Sobota, Mila, Patejuk (72' Socha) – Plaku
Sevilla FC: Beto – Figueiras, Cala, Navarro (48' Puerto), Moreno – Vitolo, Iborra, Rakitić (57' Cotan), Rabello (63' Perotti) – Sampeiro, Bacca
Żółte kartki: Kokoszka, Plaku
Widzów: 41 955
Sędzia: Firat Aydinus (Turcja)