Bez nich ofensywa nie istnieje
02.04.2023 (16:00) | Kacper Cyndeckifot.: Paweł Kot
W sobotę Śląsk zmierzył się na wyjeździe z Lechią (0:0). Wrocławianie do Gdańska pojechali bez Erika Exposito i Johna Yeboaha, których zastąpili Dennis Jastrzembski i Caye Quintana. Jak poradziła sobie rezerwowa ofensywa WKS-u? Czy da się żyć bez kluczowych atakujących? Zapraszamy do tekstu w ramach #EchaMeczu.
W starciu z Lechią Śląsk zagrał słabo w ofensywie. Brakowało indywidualnych rajdów Yeboaha, dryblingów Exposito i po prostu zagrożenia pod bramką gospodarzy. Na bramkę Lechii zostały oddane tylko dwa strzały celne. W sobotnim spotkaniu duet Jastrzembski - Quitnana nie pokazał się ze zbyt dobrej strony. Co było powodem złej gry ofensywnej WKS?
AKTYWNY DENNIS I NIEWIDZIALNY CAYE
Zacznijmy od pozytywów. Po raz kolejny widać było, że nadmorska ziemia sprzyja Dennisowi Jastrzembskiemu. Skrzydłowy dobrze czuł się na pozycji drugiego napastnika obok Caye Quintany i często wchodził w pojedynki. Widać było u niego pewność siebie i zaangażowanie. Wreszcie Dennis przestał bać się dryblować i raz po udanym zwodzie wywalczył rzut wolny dla Śląska blisko pola karnego gdańszczan. Nie był to też idealny mecz dla Jastrzembskiego, bowiem w drugiej połowie zmagał się z urazem łydki, który przeszkadzał mu w dalszej fazie spotkania. Tak z kolei wypowiedział się o jego występie trener WKS-u:
- Dennis to typ zawodnika, który bazuje na szybkości i dynamice, a kiedy już brakowało mu sił, został dodatkowo kopnięty w łydkę i ten ból trochę go blokował, tracił to, co prezentował w pierwszej połowie
- powiedział Ivan Djurdjević na konferencji prasowej po meczu.
Do kompletu informacji o występie Jastrzembskiego prezentujemy jeszcze jego statystki:
- 64 minuty na boisku
- 22 kontakty z piłką
- 8 celnych podań (80%)
- 1 celny strzał
- 2 udane dryblingi
- 4 wygrane pojedynki w parterze
- 2 wygrane pojedynki w powietrzu
- 6 strat piłki
Pochwały w kierunku Jastrzembskiego, a słowa krytyki należą się po raz kolejny Caye Quintanie. Napastnik dość niespodziewanie wyszedł w pierwszym składzie i typowo jak na niego zagrał bezbarwnie i anonimowo. Caye rzadko miał piłkę przy nogach, często przegrywał pojedynki fizyczne. Gwoździem do trumny jest to, że Hiszpan nie oddał ani jednego strzału w tym spotkaniu. Z drugiej strony trener Djurdjević chwali zaangażowanie 29-latka i twierdził na konferencji prasowej, że krytyka Caye to "nagonka".
- To jest lekka nagonka. Jakikolwiek problem w drużynie jest, to wszędzie jest Caye. On jest naszym napastnikiem, nie mamy ich dużo. Patryk Szwedzik jest młody i widzieliśmy w tej sytuacji, którą miał, jak się zachował – zabrakło mu doświadczenia. Quintana w pierwszej połowie grał przyzwoicie – walczył, biegał. W drugiej połowie chcieliśmy wpuścić Patryka i to też była dobra zmiana, miał swoją okazję
- stwierdził Serb.
Można z przymrużeniem oka powiedzieć, że założył słynną pelerynę niewidkę. A tak wyglądał jego występ w statystkach:
- 69 minut na boisku
- 20 kontaktów z piłką
- 7 celnych podań (63.6%)
- 5 strat piłki
- 2 wygrane pojedynki w parterze
- 3 wygrane pojedynki powietrzne
SZWEDZIK MÓGŁ DAĆ TRZY PUNKTY
Wielu kibiców wiedząc o przymusowej pauzie Exposito i Yeboaha myślało, że w sobotnim meczu zobaczymy dynamiczny i szybki duet w postaci Szwedzika i Jastrzembskiego. Tak się nie stało i w pierwszym składzie zameldował się 29-letni Hiszpan. Oczywiście swoją szansę dostał także Szwedzik, ale było to tylko 21 minut chodź przez ten czas młody napastnik zrobił więcej niż Quintana. Patryk dobrze wyszedł do prostopadłego podania od Samca-Talara i stanął oko w oko z Kuciakiem. Szwedzik chciał lekko podciąć piłkę nad ręką bramkarza Lechii, ale mu się to nie udało i golkiper obronił. Mimo braku zimnej głowy u byłego atakującego GKS-u Katowice doszedł on do sytuacji i mógł dać Śląskowi trzy punkty. Dlatego wystarczy zachodzić w głowę, dlaczego młodzieżowiec nie grał od początku?
Na boisku za Jastrzembskiego pojawił się jeszcze Samiec-Talar, ale nie wniósł on zbyt dużo ożywienia do gry Wojskowych. Podał, co prawda to on podawał do Szwedzika przy sytuacji sam na sam, ale to jedyny moment, kiedy skrzydłowy zrobił coś pozytywnego.
CZY ZNAMY JUŻ POMYSŁ NA GRĘ DJURDJEVICIA?
Ivan Djurdjević we Wrocławiu jest już od lata, a dalej nie wiadomo jak Śląsk ma grać. W niektórych spotkaniach tak jak z Lechem (2:1), Pogonią (2:0), Górnikiem (4:1) WKS grał defensywnie i reaktywnie. Zapewniło to bramki i punkty. Z kolei w starciach z chociażby Zagłębiem (0:3), Wartą (0:2) wrocławianie grali z piłką przy nodze, ale nie przynosi to efektów. W spotkaniu z Lechią Śląsk znowu oddał piłkę rywalowi i liczył na kontrataki, co przyniosło remis 0:0 i okropnie nudne widowisko. Lechia była zespołem, który mógł z WKS-em przegrać, ale Wojskowi musieliby dysponować mocniejszym ofensywnym zestawieniem. Brakowało indywidualności, które trzeba sobie wprost powiedzieć dają Śląskowi punkty potrzebne do utrzymania w ekstraklasie. Wrocławianie w tym spotkaniu nie dysponowali Yeboahem i Exposito, którzy w poprzednich spotkaniach takich jak ze Stalą (1:1), czy Cracovią (1:1) zdobywali bramki. W sobotę tego zabrakło. Była solidna gra w defensywie, ale mało było konkretności i stanowczości w ofensywie.
Tym meczem Śląsk Djurdjevicia pokazał, że w tym sezonie gra ofensywna polega na indywidualnościach i samodzielnych popisach kreatywnych zawodników. Widać to w najprostszej statystyce bramkowe. Duet Yeboah - Exposito zapewnił w tej edycji ekstraklasy WKS-owi 12 bramek z 25 goli ogólnie zdobytych. Jeśli doliczymy do tego jeszcze asysty będzie 14 trafień, przy których udział ma ktoś z dwójki Erik - John. Te statystki są zatrważające, bowiem gdyby ktoś z tego duetu doznał kontuzji Śląsk mógł mieć ogromne problemy ze zdobywaniem bramek. Najgorszym w tym wszystkim jest jeszcze to, że gole zdobyte przez Hiszpana i Niemca są w głównej mierze wypracowane samodzielnie, nie są to dobicia na pustą bramkę tylko indywidualne akcje.