Czy to była gra na medal?

10.05.2011 (22:23) | Krzysztof Banasik
Jeden celny strzał i jego dobitka wystarczyły, by Śląsk wywiózł z Lubina bardzo ważne trzy punkty, dzięki którym WKS awansował na trzecie miejsce w tabeli! Derbowe spotkanie z Zagłębiem zakończyło się zwycięstwem wrocławian 1:0 (0:0) po golu Piotra Celebana. Dla zielono-biało-czerwonych to już dziewiąty wyjazdowy mecz z rzędu bez porażki, dzięki czemu podopieczni Oresta Lenczyka do drugiej Jagielloni Białystok tracą już tylko jedno oczko!


 

Nie było niespodzianki i trener Lenczyk tradycyjnie postarał się o to, żeby rywal był zaskoczony ustawieniem Śląska. W porównaniu do poprzedniego spotkania we wrocławskim zespole na placu gry od początku pojawili się Remigiusz Jezierski, Łukasz Madej i Tomasz Szewczuk, którzy zastąpili Waldemara Sobotę, Marka Gancarczyka i Piotr Ćwielonga.



Wydawało się, że wrocławianie zagrają ofensywnie z dwoma napastnikami z przodu, ale Śląsk tradycyjnie cofnął się na własną połowę i czyhał na groźne kontry. Większość zawodników bardzo mocno pracowała w defensywie na odbiór piłki, która w pierwszej połowie nie słuchała się zawodników. W pierwszej połowie tylko Dawid Plizga oddał celny strzał, w dodatku w sam środek bramki Mariana Kelemena. Nie oznacza to jednak, że do przerwy brakowało sytuacji podbramkowych. Oba zespoły miały swoje okazje do wyjścia na prowadzenie.



W 8. minucie ostrzeżeniem dla Śląska było dośrodkowanie Amera Osmanagicia z rzutu rożnego – po tym zagraniu piłka przeleciała niebezpiecznie blisko wzdłuż bramki Śląska. Wszystkie akcje ofensywne wrocławian były inicjowane tradycyjnie przez Sebastiana Milę, który ustawiony był nieco z lewej strony, ale tak naprawdę biegał na całej szerokości boiska. W 14. minucie po akcji kapitana WKS-u z Szewczukiem i Jezierskim ten ostatni trafił do siatki gospodarzy, ale sędzia słusznie odgwizdał spalonego. To była bardzo dobra akcja Śląska, a już chwilę później Mila świetnie zagrał do wbiegającego w pole karnego Łukasza Madeja, po którego strzale piłka minimalnie przeleciała obok prawego słupka bramki Bojana Isailovicia. W 27. minucie zakotłowało się w polu karnym gości, ostatecznie bardzo groźnie uderzył Osmanagić, ale z kilkunastu metrów w dogodnej sytuacji zrobił to niecelnie.



Bardzo konsekwentnie grający wrocławianie nie pozwalali gospodarzom na zbyt wiele i pomimo gry defensywnej to Śląsk kontrolował to, co działo się na boisku. Kluczowa akcja meczu miała miejsce w 63. minucie. Mila strzelił z rzutu wolnego tak, że większość juniorów by tę piłkę złapała, ale Isailović popełnił fatalny błąd – wypuścił piłkę przed siebie, dopadł do niej Piotr Celeban, który pewnym uderzeniem wyprowadził swój zespół na prowadzenie.



Zagłębie nie potrafiło przedrzeć się przez szczelną obronę Śląska, która często składała się jedenastu zawodników. Kelemen miał sporo pracy jedynie po stałych fragmentach gry, których wykonawcą był Dawid Plizga. To po jego dośrodkowaniu z 81. minutu świetnej okazji nie wykorzystał Kamil Wilczek, a chwilę później świetną interwencją po strzale Plizgi popisał się bramkarz Śląska, który ponownie był bardzo pewnym punktem WKS-u. Rozpaczliwe ataki gospodarzy nie przyniosły wyrównania i na Dolnym Śląsku nadal panują wrocławianie.





KGHM Zagłębie Lubin 0:1 (0:0) WKS Śląsk Wrocław

Celeban 63’



Zagłębie: Isailović - Rymaniak, Horvath, Reina, Kocot - Abwo, Osmanagić (88’ Błąd), Hanzel, Pawłowski (69’ Wilczek) - Plizga, Traore



Śląsk: Kelemen - Socha, Celeban, Pawelec, Spahić - Madej, Elsner, Łukasiewicz, Mila (76’ Sztylka) - Jezierski (46’ Sobota), Szewczuk (81’ Diaz)



Żółte kartki: Horvath, Hanzel, Wilczek (Zagłębie), Pawelec, Elsner (Śląsk)

Widzów: 12000

Sędzia: Szymon Marciniak