Dariusz Sztylka - osąd bohatera
12.04.2023 (06:00) | Kacper Cyndeckifot.: Klaudia Ogrodnik
Dariusz Sztylka w czwartek pożegnał się z posadą dyrektora sportowego w Śląsku Wrocław. Wcześniej wspomnianą funkcję pełnił przez ponad 5 lat. W tym tekście ocenimy zarządzanie Sztylki, zatrudnianych przez niego trenerów i piłkarzy. Czy były kapitan WKS-u naprawdę był taki zły?
Sztylka już jako piłkarz pokazał, że jest oddany klubowi. Był zawodnikiem WKS-u przez 11 lat, pełnił także funkcję kapitana wrocławskiej drużyny. 44-latek jest dodatkowo rodowitym wrocławianinem, dla którego dobro klubu było bardzo ważne. Sztylka bez Śląska wytrzymał tylko trzy lata. Po zakończeniu kariery piłkarskiej jego pierwszą piłkarską pracą było miejsce w sztabie szkoleniowym Mariusza Rumaka. Potem był trenerem rezerw, drużyny U19 Śląska, z której powędrował na stanowisko dyrektora sportowego.
5 LAT W TYM FACHU? CAŁKIEM DUŻO
Zacznijmy od tego, że Sztylka zaczął budowę klubu tak naprawdę od zera. Jego poprzednik Adam Matysek zostawił klub w bardzo słabej sytuacji. Wrocławianie walczyli wtedy o utrzymanie a piłkarze, którzy przychodzili do klubu to głównie zawodnicy wypożyczeni. Sztylka dzielnie wyszedł z tej opresji i postawił klub na nogi. Były pomocnik Śląska funkcję dyrektora sportowego pełnił przez 5 lat, co jak na te zawód jest prawdziwym wyzwaniem. Zobaczmy to w porównaniu do innych dyrektorów klubów, które walczą o utrzymanie:
- Lechia Gdańsk - Łukasz Smolarow (pracuje od 31.12.2022)
- Górnik Zabrze - Łukasz Milik (pracuje od 16.02.2023)
- Zagłębie Lubin - Piotr Burlikowski (pracuje od 05.10.2022)
- Wisła Płock - Paweł Magdoń (pracuje od 01.12.2020)
REKORDOWE ZAROBKI KLUBU
Śląsk za czasów Sztylki wygenerował największe w historii klubu zyski ze sprzedaży zawodników. WKS zarobił na transferach naprawdę wiele, bowiem łączna kwota oscyluje w granicach 6 i pół miliona euro. Na tą sumę złożyły się odejścia takich zawodników:
- Przemysław Płacheta, Norwich City (około 3 miliony euro)
- Mateusz Praszelik, Hellas Verona (około 2 miliony euro)
- Jakub Łabojko, Bresca Calcio (około 600 tys. euro)
- Wojciech Golla, Puskas Akademia FC (około 400 tys. euro)
- Jakub Kosecki, Adana Demirspor (około 300 tys. euro)
- Jakub Słowik, Vegalta Sendai (około 250 tys. euro)
- Fabian Piasecki, Raków Częstochowa (około 200 tys. euro)
- Rafał Makowski, Kisvárda FC (około 110 tys. euro)
- Mateusz Cholewiak, Legia Warszawa (60 tys. euro)
- Damian Gąska, Górnik Łęczna (kwota nieujawniona)
- Lubambo Musonda, AC Horsens (kwota nieujawniona)
PIĘCIU TRENERÓW, JAK ICH OCENIĆ?
Pierwszym trenerem, który teoretycznie został zatrudniony przez Sztylke był Tadeusz Pawłowski. Tylko teoretycznie, bowiem szkoleniowiec rozpoczął swoją pracę w ten sam dzień co Sztylka (19.02.2018). Pawłowski miał być strażakiem i utrzymać klub w lidze. Udało mu się to, więc dostał jeszcze niecały rok pracy, który zakończył się w podobnym momencie do jego rozpoczęcia.
Vitezslav wspaniały. Tak trzeba nazwać Czecha, który kibicom we Wrocławiu znowu przywrócił uśmiech na twarzach. Lavicka stawiał na solidną defensywę i taktyczne rozpracowanie błędów rywala. To właśnie przy Czechu drugiego życia dostąpił Robert Pich. Czeski szkoleniowiec w sezonie 2018/19 utrzymał zespół w lidze, a w kolejnych edycjach WKS piął się tylko w górę. Podczas tego procesu nastąpiło odkrycie talentu Płachety, który pod wodzą Lavicki był nie do zatrzymania. Wrocławscy kibice mogli ze śmiałością śpiewać wtedy na trybunach Twierdza Wrocław, bowiem WKS był jedną z najlepszych drużyn podczas spotkań u siebie. W drugim sezonie Śląsk Lavicki zajął niespodziewane przed rozpoczęciem sezonu 5. miejsce nad chociażby Pogonią, co teraz byłoby nie do pomyślenia. Ostatni epizod historii Czecha i WKS-u to zwolnienie. Lavicce zarzucano, że jego zespół nie prezentuje ciekawego, atrakcyjnego futbolu i dlatego pożegnał się z klubem.
Po Czechu przyszedł czas na młodą, nową, polską myśl szkoleniową. Do klubu przyszedł Jacek Magiera, który ofensywną grą na trójkę stoperów chciał podbić ekstraklasę. Na początku wydawało się, że to naprawdę obiecująca oferta nowego trenera WKS-u, który swój warsztat pokazał przecież w Legii. Szkoleniowiec z Częstochowy z Legionistami potrafił zremisować (3:3) z wielkim Realem Madryt, czy wygrać 1:0 ze Sportingiem. 46-latek wywalczył ze Śląskiem historyczny awans do europejskich pucharów. Magiera w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy wkroczył z WKS-em do III rundy. Rewanżowy mecz z Hapoelem Beer-Sheeva był początkiem końca trenera z Częstochowy. Wrocławianie przegrali wtedy w Izraelu 0:4 głównie po indywidualnych błędach. WKS po tej porażce nie był już tym samym zespołem. Kolejnym uderzeniem posyłającym na deski było starcie z Lechem przegrane przez Wojskowych także 0:4, po tym spotkaniu Śląsk Magiery wpadł w kryzys i nie potrafił się z niego wydostać. Doprowadziło to do zwolnienia byłego trenera Legii, ponieważ WKS ciągle spadał na dno ligowej tabeli.
W miejsce wizjonera ofensywnego futbolu przyszedł zadaniowiec i ratownik - Piotr Tworek. Były szkoleniowiec Warty Poznań utrzymał klub w lidze, ale miał przy tym dużo szczęścia, bowiem Wisła Kraków, która walczyła wtedy ze Śląskiem o utrzymanie wywracała się o własne nogi. To dzięki słabości rywala Śląsk kolejny sezon mógł rozpocząć w polskiej elicie. Tworek we Wrocławiu nie był zbyt długo, jego kontrakt został zerwany niedługo po zakończeniu sezonu. Głównym powodem była mało atrakcyjna gra i brak pomysłu na grę.
Ofensywny futbol doprowadził na granicę spadku, więc Sztylka postawił na Ivana Djurdjevicia, który preferuje pragmatyczny, defensywny futbol. Były szkoleniowiec Chrobrego Głogów dostał nawet dwójkę swoich piłkarzy z Głogowa, czyli Rafała Leszczyńskiego i Michała Rzuchowskiego. Śląsk Djurdjevicia grał do tego czasu w kratkę, ale zdobywał punkty. Teraz się to zmieniło i WKS ma tylko dwa oczka przewagi nad strefa spadkową. Dużo teraz zależy od byłego zawodnika Lecha Poznań, bowiem piątkowy mecz z Wartą może okazać się starciem o jego posadę. Więcej o jego przyszłości można przeczytać TUTAJ.
SŁODKO-GORZKA KADENCJA SZTYLKI
Mówiliśmy już o szkoleniowcach teraz pora na sukcesy i wpadki Sztylki. Były dyrektor sportowy WKS-u sprawił kibicom Śląsk dużo radości, ale także nerwów i smutku. To pierwsze jest spowodowane oczywiście europejskim snem wrocławian oraz dobrą sytuacją materialną klubu (do czasu). Jeśli chodzi o nerwy to pierwsza na myśl przychodzi walka o utrzymanie w ubiegłym sezonie i nietrafione transfery takich graczy jak Quintana, Wilusz, Farshad, czy Marković. Podsumowując słodko-gorzki była ta kadencja Dariusza Sztylki. Dało się zaobserwować wiele momentów podczas który kibic WKS-u mógł się uśmiechnąć i być dumny z klubu, ale były także chwile, kiedy za Wojskowych było mu po prostu wstyd. Niewątpliwie jego zwolnienie jest tylko zasłoną dymną zastawioną na fanów przez zarząd. A więcej o zwolnieniu legendy Śląska mówiliśmy w podcascie, link poniżej.
PODCAST: Sztylka kozłem ofiarnym?