Djurdjević na wylocie. Zastąpi go Tarasiewicz?

11.04.2023 (09:00) | Krzysztof Banasik
uploads/images/2020/4/tarasiewicz_5ea6cb8028b23.jpg

fot.: Bartłomiej Wójtowicz

Jeśli zespół pod wodzą Ivana Djurdjevicia nie zacznie grać lepiej i wygrywać, Serb może stracić pracę jeszcze w tym sezonie. To oznaczałoby konieczność zatrudnienia już czwartego (!) szkoleniowca. Śląsk ma już dogadanego potencjalnego następcę.



 

Fatalny styl, coraz gorsze wyniki i obsuwanie się w tabeli są alarmujące dla włodarzy klubu, którzy tracą cierpliwość do Ivana Djurdjevicia. Według naszych informacji – Serb, pisząc delikatnie, nie zachwyca jakością prowadzenia treningów czy przygotowaniem taktycznym zespołu. Przekłada się to później na boisko, na którym trudno dostrzec jakieś powtarzalne elementy, a gra w ataku praktycznie nie istnieje (mniej goli od WKS-u zdobyło tylko Zagłębie Lubin).

Nawet stałe fragmenty gry, czyli wydawałoby się element, który można łatwo wypracować w treningu, nie są siłą Śląska. Po 26. kolejce wrocławianie na koncie mieli tylko jednego gola po rzucie wolnym i 3 po rzutach rożnych. To jeden z najgorszych wyników w ekstraklasie, dla porównania Radomiak Radom i Stal Mielec mieli po 8 trafień.


PODCAST: Sztylka kozłem ofiarnym?


Na domiar złego Djurdjević od pewnego momentu dodatkowo przerzuca presję na zespół, publicznie krytykując zawodników. Ufajdane zbroje po spotkaniu z KKS-em Kalisz były tego kwintesencją. Trener prawie na każdej konferencji prasowej mówi o problemach mentalnych drużyny, mniej o innych aspektach funkcjonowania zespołu. Zespołu, który oczywiście nie daje komfortu pracy (vide brak transferów zimą), ale skład WKS-u nie jest tyle słaby, by w meczu przed własną publicznością nie mógł oddać celnego strzału.

Cenę za zły wybór trenera zapłacił już Dariusz Sztylka, który stracił posadę dyrektora sportowego. Teraz włodarze szykują kolejny krok – w przypadku dalszych niepowodzeń drużynę przejąć ma Ryszard Tarasiewicz, czyli klubowa legenda. O takiej możliwości jako pierwszy poinformował Marcin Torz z Super Expressu.

Według naszych informacji, klub z „Tarasiem” jest już dogadany i roszada może nastąpić w każdej chwili, ale prawdopodobnie najwcześniej w przypadku wpadki Djurdjevicia w spotkaniu z Wartą Poznań (piątek, 18:00).

Wybór Tarasiewicza na trenera Śląska (po raz trzeci w historii) jest w pewnym sensie kontrowersyjny i nieoczywisty. Były reprezentant Polski podczas swojej drugiej kadencji trenerskiej awansował z WKS-em do ekstraklasy, w pierwszym sezonie zespół przez niego prowadzony zajął w najwyższej klasie rozgrywkowej 6. miejsce, ale w kolejnym sezonie przyszedł kryzys i jesienią 2010 roku został zwolniony przez… Piotra Waśniewskiego, ówczesnego i aktualnego prezesa klubu, sądził się ze Śląskiem o pieniądze, które ostatecznie trafiły na jego konto przy pomocy… komornika.

„Sąd Apelacyjny we Wrocławiu prawomocnie orzekł, że Ryszard Tarasiewicz miał pełne podstawy do tego, by na podstawie wyroku Piłkarskiego Sądu Polubownego ściągnąć z konta Śląska 1,3 mln złotych przy pomocy komornika. (…) Tarasiewicz (...) negocjował z klubem wysokość odszkodowania za zerwanie umowy. Był gotowy zrezygnować z czterech pensji kontraktu, który powinien wygasnąć dopiero w połowie 2012 roku. Śląsk oczekiwał, że odpuści siedem. Zaczęło się ciąganie po sądach. W efekcie klub stracił dużo więcej, niż sto kilkadziesiąt tysięcy z trzech pensji, o które tak się targował. W międzyczasie narosły bowiem odsetki, a Piłkarski Sąd Polubowny przyznał „Tarasiowi” premię za wicemistrzostwo Polski, której trener nawet nie żądał. Jeszcze w trakcie postępowania w PSP Tarasiewicz chciał się dogadać ze Śląskiem, oczekując 600 tysięcy. Klub ostatecznie stracił 1,3 miliona i 80 tysięcy złotych kosztów postępowania sądowego”

- tak sprawę w grudniu 2013 roku opisywał Michał Guz na łamach „Faktu”.

Śląsk już z Orestem Lenczykiem na ławce trenerskiej najpierw zdobył wicemistrzostwo, a następnie mistrzostwo. Zawodnicy występujący wtedy w zielono-biało-czerwonych barwach często podkreślają, że twórcą tamtej złotej drużyny był właśnie "Taraś":

- Ten zespół od 2008 roku budował trener Ryszard Tarasiewicz, później różne cegiełki były dołączane przez trenera Oresta Lenczyka. Niektórzy chłopacy grali dla Śląska właśnie od 2008 roku lub dłużej

- powiedział nam w jednym z wywiadów Piotr Celeban. Przy okazji warto przypomnieć, że jedną z ważniejszych osób przy Oporowskiej był wtedy Krzysztof Paluszek, autor kilku ważnych transferów w tamtych czasach, dzisiaj dyrektor akademii Śląska i ponownie czołowa postać w klubie. Waśniewski, Paluszek i Tarasiewicz znają się więc doskonale.

Żeby było jasne – to, że Tarasiewicz sądził się o swoje pieniądze kontrowersyjne nie jest, ale to, że miałby współpracować teraz ponownie z tymi samymi ludźmi, którzy go zwalniali i nie chcieli mu zapłacić tylko szli w zaparte, na czym Śląsk stracił sporo pieniędzy, brzmi karykaturalnie. Nie dziwią więc głosy, że o ile kandydatura „Tarasia” ma silne poparcie w ratuszu, to w samym Śląsku już niekoniecznie.

Sam trener w kwietniu 2020 roku na pytanie Piotra Janasa z Gazety Wrocławskiej, czy wróciłby jeszcze do Śląska, odpowiedział:

"No cóż, rodzinie się nie odmawia, a dla mnie Śląsk Wrocław jest piłkarską rodziną. By być uczciwym muszę jednak powiedzieć, że już raz po tamtym rozstaniu miałem możliwość powrotu, ale dałem słowo piłkarzom Miedzi Legnica, gdzie wówczas pracowałem, że ich nie zostawię, bo graliśmy o awans. To była sprawa honoru, nie mogłem ich oszukać, mimo że znów zgłosił się klub, który zajmuje szczególne miejsce w moim sercu."

Tarasiewicz po odejściu ze Śląska był trenerem I-ligowego ŁKS-u, ale po kilku miesiącach postanowił swoim nazwiskiem tego projektu nie firmować i zrezygnował ze względu na złe warunki organizacyjne w klubie. Następnie w karierze trenerskiej legendy Śląska pojawiły się zespoły:

  • Pogoń Szczecin (awans do ekstraklasy, 8 meczów, średnia punktowa: 2,00),
  • Zawisza Bydgoszcz (awans do ekstraklasy, zwycięstwo w Pucharze Polski, 54 mecze, średnia punktowa: 1,69),
  • Korona Kielce (11. miejsce w ekstraklasie, uratowanie klubu przed spadkiem, 38 meczów, średnia punktowa: 1,24),
  • Miedź Legnica (brak awansu do ekstraklasy, 66 meczów, średnia punktowa: 1,65),
  • GKS Tychy (brak awansu do ekstraklasy, 79 meczów, średnia punktowa: 1,56),
  • Arka Gdynia (brak awansu do ekstraklasy, 44 mecze, średnia punktowa: 1,70).

Z tym ostatnim klubem Tarasiewicz był bardzo bliski awansu do ekstraklasy i być może pracowałby na Pomorzu do dziś, ale na drodze do finału baraży o awans stanął Chrobry Głogów, którego trenerem był… Ivan Djurdjević.

„Taraś” od listopada 2022 roku pozostaje bez pracy.

ZOBACZ też: Lizakowski: Zespół zagrał na wysokim poziomie