Debiutancki gol na wagę punktu: Śląsk - Pogoń 1:1 (0:1)

30.11.2014 (20:38) | Marcin Polański
Gol Pawła Zielińskiego sprawił, że wrocławska twierdza – niezdobyta od ponad 9 miesięcy – pozostanie taka przez co najmniej kolejne 2 tygodnie. Debiutanckie trafienie w barwach Śląska młodego obrońcy było bramką na wagę remisu. Prowadzenie w pierwszej połowie dał Pogoni Takuya Murayama.


 

Mecz we Wrocławiu był pojedynkiem zespołów, które rundę rewanżową rozpoczęły poniżej oczekiwań – od porażek. Szczecinianie przegrali z Podbeskidziem, a WKS z Ruchem. Choć faworytem byli gospodarze, którzy na własnym stadionie w tym sezonie nie znaleźli pogromcy, to „Portowcy” od momentu, gdy stery przejął trener Jan Kocian, wskoczyli na falę wznoszącą, zdobywając 7 punktów w 4 meczach. Fanów zielono-biało-czerwonych mógł niepokoić także fakt, że to właśnie Słowak – będąc jeszcze szkoleniowcem Ruchu – jako ostatni znalazł sposób na ogranie Śląska we Wrocławiu.



Przed pierwszym gwizdkiem Kocian był jednak w gorszej sytuacji niż jego vis-a-vis. W niedzielnym spotkaniu nie mógł skorzystać bowiem z Bruno Loureiro, Patryka Małeckiego, Ricardo Nunesa i obchodzącego niedawno 32. urodziny Marcina Robaka. W zespole gospodarzy natomiast uraz wykluczył z gry Tomasza Hołotę, którego zastąpił Mariusz Pawelec. Trener Tadeusz Pawłowski zdecydował się także na posadzenie na ławce Krzysztofa Danielewicza i Konrada Kaczmarka, posyłając na boisko Toma Hateley’a i Mateusza Machaja, który problemy zdrowotne miał już za sobą.



– Po analizie spotkania z Ruchem doszliśmy do wniosku, że zabrakło nam wściekłości w wykańczaniu akcji. Za mało było w nas chęci dobicia przeciwnika przy finalizowaniu okazji – mówił przed spotkaniem Paweł Barylski, II trener Śląska. Niestety, w tym meczu finalizacja akcji również pozostawiała wiele do życzenia.



W pierwszej fazie meczu goście skupili się na uważnej grze w defensywie, oddając pole do gry graczom WKS-u, a sami wyczekiwali na kontrataki. I choć wrocławianie byli częściej w posiadaniu piłki, to z ataków pozycyjnych niewiele wynikało. Wreszcie, w 20 minucie Flavio zagrał do Droppy, ten odegrał Portugalczykowi z pierwszej piłki, ale partner nie zdołał skutecznie wykończyć ładnej akcji. Swojego dnia nie miał także Sebastian Mila, który chwilę później fatalnie przestrzelił z 20 metrów. W drugiej połowie były kapitan Śląska, zaliczył także upadek na piłce, nieopanowanie futbolówki będąc nieatakowanym przez rywala czy podanie do stojącego kilka metrów obok Piotra Celebana, zmuszającego go do przebiegnięcia do tyłu kilkunastu metrów.



Goście widząc, że wrocławianie nie stwarzają wielkiego zagrożenia pod bramką Radosława Janukiewicza, coraz śmielej atakowali i byli bliscy szczęścia w 29 minucie, gdy Mariusza Pawełka, przed klasycznym „Pawełkiem” uratował Piotr Celeban, wybijając piłkę spod nóg aktywnego tego dnia Łukasza Zwolińskiego. Cztery minuty później defensor nie zdołał jednak zapobiec stracie gola. Zwoliński zagrał do Murayamy, a ten posłał piłkę do siatki. Portowcy od czasu przyjścia trenera Kociana w każdym meczu trafiają do siatki! Gol dodał szczecinianom jeszcze więcej animuszu, a przed przerwą groźnie z dystansu strzelił jeszcze Rafał Murawski.



Po zmianie stron mecz nabrał kolorytu. Najpierw po rzucie rożnym pod bramką Janukiewicza nastąpiło potworne zamieszanie, zakończone strzałem Dudu sprzed pola karnego, pewnie wybronionego przez golkipera, a po chwili również z dystansu próbował szczęścia Zieliński. Wtedy zabrakło jeszcze precyzji, jednak chwilę później defensor przymierzył już lepiej i mógł odbierać zasłużone gratulacje od kolegów. Śląsk starał się pójść za ciosem, a dużo ożywienia do gry wniósł Krzysztof Ostrowski, który zmienił Machaja. Trener Pawłowski starał się wzmocnić siłę ofensywną i na murawie pojawili się także Danielewicz i Kaczmarek. Drugi z nich mógł zostać bohaterem meczu, gdy w 89 minucie znalazł się przed bramką po podaniu od Mili, jednak piłka po strzale z ostrego kąta nie znalazła drogi do bramki.



Szansę na zgarnięcie kompletu punktów mieli też przyjezdni – dwukrotnie przed szansą stanął Mateusz Matras - najpierw po rzucie rożnym strzelał głową, a w 82 minucie niepotrzebnie przyjmował piłkę w polu karnym zamiast uderzać, dając czas defensorom na reakcję i zablokowanie strzału. Chwilę później dobrej okazji nie wykorzystał także Zwoliński, który urwał się spod opieki Pawelca i Celebana.



Dzięki punktowi Śląsk pozostał na trzecim miejscu w tabeli. Okazja na przeskoczenie Wisły Kraków już w piątek – wrocławianie zagrają w Bydgoszczy z Zawiszą.



Śląsk Wrocław – Pogoń Szczecin 1:1 (0:1)

Zieliński 54 - Murayama 33



Śląsk: Pawełek - Zieliński, Celeban, Pawelec, Dudu (75\' Kaczmarek) - Hateley, Droppa (66\' Danielewicz) - F. Paixao, Mila, Pich - Machaj (80\' Ostrowski

Pogoń: Janukiewicz - Murawski (66\' Bąk), Frączczak, Murayama (90\' Dąbrowski), Golla, Matynia, Rogalski, Rudol, Matras, Da Rosa, Zwoliński



Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Żółte kartki: Celeban, Zieliński – Hernani, Rudol, Golla, Rogalski

Widzów: 8297