Defensywna zdobycz na koniec roku
18.11.2022 (06:00) | Karol Bugajskifot.: Paweł Kot
Runda jesienna w wykonaniu Śląska Wrocław była naznaczona problemami z bronieniem dostępu do własnej bramki. Ostatni tegoroczny występ przyniósł jednak wyczekiwane przełamanie. Zapraszamy na tekst w ramach #EchaMeczu.
Niezły mecz i punkt zdobyty w rywalizacji z Legią Warszawa (0:0) był dla Śląska udanym zwieńczeniem burzliwej rundy jesiennej. Poza oczkiem zespół trenera Ivana Djurdjevicia w niedzielny wieczór zgarnął jednak również inny cenny skalp – pierwsze od trzech miesięcy ligowe czyste konto, a przerwanie tej serii jeszcze przed zimową przerwą jest niczym kamień z serca. Wrocławianie po raz ostatni na zero z tyłu zagrali w połowie sierpnia przeciwko Lechowi w Poznaniu (1:0), a w jedenastu kolejnych występach dali sobie wbić osiemnaście bramek. W minionych tygodniach najbliżej uporania się ze złą statystyką byli w 13. kolejce w Radomiu, gdzie oba gole stracili dopiero w doliczonym czasie (0:2), te jednak okazały się logiczną konsekwencją aż trzech czerwonych kartek dla obrońców zespołu z Oporowskiej.
NIE BYŁO ŁATWO
Śląsk po wspomnianym zwycięstwie z Lechem na zero z tyłu zagrał tylko w jednym oficjalnym meczu – w 1/32 finału Pucharu Polski. Wygrana 4:0 w Wysokiem Mazowieckiem nie stanowiła jednak specjalnej wartości, biorąc pod uwagę, że Ruch występuje zaledwie w IV lidze, a i on przez blisko godzinę musiał radzić sobie w dziesiątkę. Po pierwszym tegorocznym awansie kolejnych czystych kont nie było już jednak nawet w PP – najpierw jednego gola podopiecznym trenera Djurdjevicia w Poznaniu strzelił Lech, a ostatnio w Niepołomicach dwa zamykająca tabelę I ligi Sandecja. O występ bez straconej bramki przeciwko Legii wrocławianom nie było łatwo, bo najpierw przy rzucie karnym Josue pomógł słupek, a później po jego uderzeniu z woleja pozycja spalona Ernesta Muciego, uporanie się z defensywnymi demonami jeszcze przed zakończeniem 2022 roku to jednak bardzo dobry znak.
NIEZALEŻNIE OD KLASY
Warto pamiętać, że na początku trwającego sezonu właśnie poprawa gry w defensywie była jednym z największych atutów rozpoczynającego pracę trenera Djurdjevicia. Śląsk w pierwszych pięciu kolejkach na zero z tyłu zagrał aż trzykrotnie – w ten sposób Serb zagrał już w debiucie przeciwko Zagłębiu w Lubinie (0:0), a przed wyjazdem na Bułgarską, także z Widzewem Łódź (0:0) przed własną publicznością. Sęk w tym, że dobre defensywne granie na tym skończyło się aż na trzy miesiące, a później wrocławianie tracili gole niezależnie od klasy przeciwnika, nieraz w bardzo zaskakujących, czy wręcz kuriozalnych okolicznościach. Po wyzerowaniu liczby meczów bez czystego konta w konfrontacji z Legią, rundę wiosenną będzie można potraktować jako nowe otwarcie. Ta dla Śląska również rozpocznie się derbami z Miedziowymi.