Djurdjević: Jest wygrany i on wyjdzie w pierwszym składzie
14.07.2022 (14:15) | Karol Bugajskifot.: Paweł Kot
Trener Śląska Wrocław Ivan Djurdjević odpowiedział na pytania dziennikarzy przed piątkowym meczem 1. kolejki ekstraklasy z Zagłębiem Lubin. Nasze relacje z derbów będziecie mogli śledzić TUTAJ.
Sytuacja kadrowa – jakie są problemy, kogo nie będzie?
Na ten moment nie mamy nikogo kto ma uraz, wszyscy są zdrowi, chętni do gry, to jest pierwszy weekend jak się widzimy po obozie. Wszyscy wróciliśmy zdrowi, jesteśmy gotowi do walki.
Gdzie ma pan największe dylematy co do podstawowej jedenastki?
Nie mam dylematów. Był okres przygotowawczy, wystawimy tych, którzy są w najlepszej dyspozycji na treningach. Wszystko jest ruchome, ale nie mamy wątpliwości, co mogłoby być, patrzymy co jest tu i teraz. Każdy ma białą kartkę i będzie pisał swoją historię. Skład, który wyjdzie, to taki, co do którego nie będziemy mieć wątpliwości.
Martin Konczkowski – miał być mocnym punktem, ale w sparingach wyglądał słabiej, czy Patryk Janasik wygrywa rywalizację?
To nie jest kwestia mocnego punktu, każdy kto się znajduje w kadrze, jest potrzebny. Zmienił klub, środowisko, w poprzednim był długo, potrzebuje czasu. Wygląda coraz lepiej, mamy na tej pozycji dwóch równorzędnych zawodników, będziemy korzystać z obu w odpowiednich momentach.
Należy spodziewać się Piotra Samca-Talara w wyjściowym składzie, jest chyba największym wygranym?
Tak, to jeden z największych wygranych. Tak, każdy ma białą kartkę, swoją szansę, chce się pokazać z jak najlepszej strony, Samiec to bardzo dobrze wykorzystał. Na pewno jest wielu zawodników, którzy na tej pozycji będą walczyć, ale on jest wygrany i wychodzi w pierwszym składzie.
A w ataku Caye Quintana czy Erik Exposito?
Oczywiście, każdy chciałby takich napastników, zobaczymy czy jeden wyjdzie, czy drugi. Podstawowi nie wygrywają meczów, potrzebni są też rezerwowi.
Quintana wygląda, jakby się odblokował, pan do niego dotarł?
Trzeba zacząć od jednej rzeczy, zmiana środowiska, ja mam takie doświadczenia. To tak tylko wygląda, że wszystko ma od razu dobrze działać, a z punktu widzenia ludzkiego to duże zmiany językowe, kulturowe. Wszystko jest obce w nowym kraju, a oczekiwania, że będziesz jak w swoim, gdzie też miał czas grać jak w swoim poprzednim. Każdy chciałby żeby jak najszybciej działało, ale uczysz się tego z wiekiem, pewne rzeczy okresu adaptacyjnego nie przeskoczymy. Wybitni zawodnicy mogą to przeskoczyć, my takich nie mamy. W przypadku Caye na plus jest komunikacja, bo potrafię też porozumieć się z nim w jego języku, więc przekaz informacji też staje się inny.
A ich wspólnej gry pan nie zakłada?
Taki wariant też jest w ofensywie, ale również wiele innych. Jest też trzeci Sebastian Bergier, który rywalizuje, walczy, jest agresywny, będziemy z niego korzystać, jak będzie potrzeba.
Czy pozyskani latem John Yeboah i Matias Leiva są gotowi do gry?
Nie, John też nie. Największy błąd, które robią szkoleniowcy to ocenianie przez pryzmat presji wyników, by jak najszybciej pokazać nowego zawodnika i mieć do dyspozycji. W ten sposób ich spalają. Nowy zawodnik w nowym kraju na początku szuka mieszkania, przedszkola da dziecka, nie odpoczywa, jest wybity, wszędzie biegnie. Na meczu chce dać z siebie wszystko, a na ten moment nie stać. Wpada w kontuzje, słaby okres, spada fala krytyki i szybko ten zawodnik nie ma szansy pokazać pełni swojego potencjału. Klub szybko więcej traci niż zyskuje.
Czyli oni na ten moment nie są przewidywani do gry?
Nawet na nich nie patrzę. John w Lubinie będzie w kadrze, a Matias na razie tylko z nami trenuje. Skupiam się na tych, którzy rozpoczęli z nami przygotowania, oni mają priorytet.
Zmiana przepisu o młodzieżowcu – jak pan do tego podchodzi?
Dość niepoważna decyzja, na kilka dni przed rozgrywkami, ale zostawmy to. O młodzieżowcu dużo mówiło się już w moim poprzednim klubie Chrobrym Głogów, gdzie akurat Dominik Piła grał dobrze, co zaowocowało teraz transferem do Lechii Gdańsk. Patrzę na tych, którzy najlepiej wyglądają, nie patrzę na wiek, tylko na jakość. W sparingach też graliśmy z dwoma, trzema, więcej, nie patrzyliśmy na to. Chcieliśmy ogrywać Adriana Bukowskiego, Karola Borysa i innych. W Lubinie możemy się spodziewać młodzieżowca w składzie.
Czy znalazł pan dowódcę zespołu w polu, bo nie będzie nim Szromnik?
Jest wielu, trudno znaleźć jednego, szukamy by ktoś taki był w każdej formacji. Jestem zwolennikiem, by tych liderów wyłowić z tej grupy i kreować. Dzień w dzień pracować i wyciągać z nich tych liderów, bo dla mnie każdy jest liderem. Jeśli pracujesz uczciwie dzień w dzień, to tak naprawdę już jesteś liderem dla siebie. Wielu zawodników ma wiele do zaproponowania ze względu na swój wiek i doświadczenie, oni sami o tym mówią. To proces, droga, nie można robić nic na siłę, wtedy kiedy chcemy. Przez nasze zaufanie, więzi, które nawiązujemy poznając się, każdy problem czy sukces traktujemy równo i jesteśmy razem.
Mogą to być Petr Schwarz lub Patrick Olsen?
Są z racji doświadczenia i tego, co mają do zaoferowania. Im ktoś ma więcej lat, tym więcej patrzy na innych niż na siebie. Przez to, co przeszedł w życiu, dobre i złe, ma nieoficjalny obowiązek przekładać to na zespół. Jeśli zespół jest dobry, mocny, to udaje się nawet podświadomie.
Czy w piątek zobaczymy Śląsk wyczekujący, który nie ruszy, tylko będzie skupiał się na defensywie?
Mecz jest dopiero w piątek, więc jeszcze się zastanowimy, ale mamy swoje założenia. To pierwszy mecz, derby, trzeba będzie powalczyć z przeciwnikiem.
Patrząc na kadry obu zespołów, kto jest faworytem?
To jest ekstraklasa, pierwszy mecz, dla wszystkich wielka niewiadoma, bo sparingi, a presja meczowa to co innego. Mieliśmy powoli dosyć już tych sparingów, czekamy na mecze. I Zagłębie i my wychodzimy z podobnej sytuacji z poprzedniego sezonu, ale pierwszy mecz nie decyduje. Chcemy zagrać i wiedzieć nad czym mamy dalej mamy pracować.
Nie miał pan dużo czasu, nie potrzebowalibyście jeszcze jednego meczu sparingowego?
Czasu było ile było. Jakakolwiek poważna osoba siedząca w tym sporcie, wie, że przez miesiąc nie poznamy się na tyle, żebyśmy mogli mieć jasne związki. Widzimy tylko tyle, kto zaadoptował się najszybciej, a sam mecz wszystko zweryfikuje. Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy.
Czy planowane są jeszcze jakieś ruchy do klubu i z klubu, czy już nie?
Chcielibyśmy pracować w tym skaldzie, który już teraz i nie wykonywać żadnych nerwowych ruchów. Nie interesuje mnie, to co było, chciałbym zobaczyć tych zawodników bez żadnych sugestii. Wierzę, ze każdy kto jest z nami, ma odpowiedni potencjał, a my ze sztabem mamy to wykorzystać. Mamy już nowych zawodników, jesteśmy od tego, żeby wyciągnąć z nich maksimum. Prawdopodobnie dopiero zimą wykonamy bardzo małe zmiany, bo nie wierzę, że wtedy mogą być większe. Także z takimi ruchami ostrożnie.
Czyli na lewą obronę też już nikt nie przyjdzie?
Jeśli nie będzie żadnych nagłych urazów, to zostajemy z tymi, których mamy. Nie widzimy takiej potrzeby.
Czy Olivier Wypart to dla pana dzisiaj poziom ekstraklasy?
Jak na polskie warunki jest młodym zawodnikiem, może w Hiszpanii dojrzewają wcześniej. Będzie rywalizował, w pewnych momentach grał w rezerwach i w razie potrzeby korzystać z jego doświadczenia.
Czy podjął pan już może decyzję kto zagra w bramce?
Rywalizacja jest mocna, sam jestem jej ciekawy. Mamy dwóch dobrych bramkarzy, jest też młody chłopak Józef Burta, który jak będzie potrzeba, to zagra w drugim zespole. Leszczyński i Szromnik rywalizują o miejsce w bramce, w piątek zobaczycie, kto wychodzi w pierwszym składzie.