Jedna połowa to za mało: Piast – Śląsk 1:0
08.03.2016 (20:02) | Adam Osiński
WKS wraca z Gliwic na tarczy, znów nie strzelił gola i właśnie znalazł się w strefie spadkowej. Marne to pocieszenie, że po przerwie wrocławianie byli lepsi i powinni przynajmniej raz umieścić piłkę w bramce wicelidera. A tak Śląsk, jak to często bywa, okazał się rywalem na przełamanie – to przecież dopiero pierwsze zwycięstwo Piasta w tym roku.
Źródeł fatalnej postawy w meczu z Zagłębiem Romuald Szukiełowicz dopatrzył się w osobach Mariusza Pawełka, Tomasza Hołoty i Kamila Bilińskiego, którzy w Gliwicach usiedli na ławce. W bramce wystąpił więc debiutant Mateusz Abramowicz, obok Toma Hateleya przecinać akcje gospodarzy miał Adam Kokoszka, którego na środku defensywy zastąpił wracający po karencji za kartki Piotr Celeban. Z kolei do ataku przesunięty został Ryota Morioka.
Pomysł z Japończykiem na szpicy był zupełnie chybiony. Morioka był tam zagubiony i nie miał szans wygrać bezpośredniej walki z Korunem czy Hebertem. Blisko niego miał grać jeszcze Robert Pich, ale w tej sytuacji nie było komu rozgrywać piłki ze środka pola. Inna sprawa, że obaj nie popisywali się nawet wtedy, gdy cofali się po piłkę. Morioka zepsuł kilka wrzutek z kornerów i rzutów wolnych, zmarnował też obiecujący kontratak, za mocno podając do Ostrowskiego. Pich pokazał się raz – gdy po zagraniu Kokoszki wykorzystał swoją szybkość i wychodził na czystą pozycję. Był jednak ściągany do ziemi przez Koruna, za co obrońca Piasta dostał tylko żółtą kartkę.
Co działo się w tyłach? Abramowicz nie miał wiele pracy, kilka razy daleko wybijał piłkę, nie ryzykując zabawy we własnej szesnastce. Ale piłkę z siatki i tak wyciągał. W 27 minucie Nespor rozegrał piłkę na skrzydło, a Mariusz Pawelec pozwolił Mateuszowi Makowi na celne dośrodkowanie. Josip Barisić urwał się środkowym obrońcom i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. To był jedyny celny strzał w pierwszej połowie.
Po zmianie stron Piast oddał jeszcze jeden celny strzał za sprawą Zivca, ale Abramowicz nie miał prawa się w tej sytuacji pomylić. Przez kwadrans nic nie zapowiadało odmiany w grze Śląska, aż w końcu z dystansu huknął Jacek Kiełb, czym sprawił Szmatule spory problem. Na dobitkę biegł jeszcze Pich, ale był spóźniony od obrońcy o duży palec.
Po chwili Moriokę zmienił Biliński i trzeba przyznać, że wychowanek Śląska zostawił po sobie dobre wrażenie i powinien cieszyć się po meczu z dwóch asyst. Najpierw jednak Pich przegrał pojedynek z bramkarzem Piasta, a już w samej końcówce Dankowski, który wszedł za kontuzjowanego Kiełba, dostał piłkę jak na patelni, ale skiksował i ledwie ją musnął. Lepsze przyłożenie pokazał Pich. Słowak opanował piłkę odbitą po rzucie rożnym przez Koruna i strzelił prawą nogą, lecz trafił w spojenie słupka z poprzeczką.
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)
Strzelcy: Barisić 27
Piast Gliwice: Szmatuła – Hebert, Korun, Mraz, Pietrowski, Murawski, Vacek, Zivec (65 Jankowski), Mak (84 Osyra), Barisić (73 Mokwa), Nespor
Śląsk Wrocław: Abramowicz – Tyszczenko (70 Grajciar), Celeban, Dwali, Pawelec, Hateley, Kokoszka, Pich, Ostrowski, Kiełb (77 Dankowski), Morioka (63 Biliński)
Żółte kartki: Korun – Kiełb, Pawelec
Sędziował: Piotr Lasyk
Widzów: 4510