Letnia temperatura derbów: Zagłębie – Śląsk 1:1 (0:0)
04.10.2015 (17:31) | Adam Osiński
Trener Pawłowski pomieszał nieco w składzie po serii nieudanych meczów. Przede wszystkim po dłuższej nieobecności spowodowanej urazami do wyjściowej jedenastki wrócili Dudu Paraiba i Mateusz Machaj. Ten drugi jednak nie do końca mógł być tym elementem, który odmieni środek pola WKS-u, ponieważ ustawiono go bliżej linii bocznej. Centralnymi pomocnikami byli natomiast niedawni stoperzy, czyli Hołota i Kokoszka, których wspierał Gecov.
Tak ustawiony zespół zneutralizował atuty gospodarzy, ale nie potrafił zagrać kreatywnie do przodu. Efekt był taki, że w pierwszej połowie pojedynek derbowy był pozbawiony emocji, a serca kibicom mocniej zabiły tylko raz – nie za sprawą zespołowej akcji, ale indywidualnego popisu. Tuż przed przerwą Flavio oszukał przy linii bocznej Macieja Dąbrowskiego, ściął z do środka, minął Lubomira Guldana i z bliska lewą nogą uderzył na bramkę Konrada Forenca. Piłka trafiła jednak w boczną siatkę.
Druga połowa rozpoczęła się od zabawnej sytuacji. Dorde Cotra oddał mocny strzał z kilkunastu metrów, a Mariusz Pawełek rozłożył ręce, spodziewając się, że piłka wyjdzie poza obręb bramki. Sęk w tym, że ta trafiła – ku jego zdziwieniu – w słupek. Po minucie nikomu, kto dobrze życzy Śląskowi, do śmiechu już nie było. Todorovski wykorzystał bierność wrocławian i zacentrował w pole karne do Papadoupulosa. Czech główkował, piłka odbiła się pechowo od Celebana i wpadła do siatki.
Chwilę po stracie gola na boisko za Gevova i Machaja wbiegli Grajciar i Kiełb. Obaj wprowadzali się jednak długo do gry. W końcu Grajciar ruszył odważnie prawą stroną i dograł piłkę do środka. Przed bramką znalazł się Flavio, który miał sporo czasu, poczekał, aż piłka przed nim skozłuje, lecz nawet nie trafił w bramkę. Portugalczyk wstrzelił się dopiero za trzecim razem i przyniosło to wyrównanie. Pawelec wybijał piłkę w okolice koła środkowego do Bilińskiego, ale ta minęła wszystkich zawodników. Prócz Flavio, który zabrał się z nią i posłał obok bezradnego Forenca.
Stwierdzenie, że Śląsk zapracował sobie na wyrównanie, byłoby nadużyciem. Po chwili zresztą wrocławianie mogli znów przegrywać, bo groźnie główkował Krzysztof Janus, ale Pawełek nie dał się pokonać. Przed szansą znów stanął też Flavio, ale zbyt długo zwlekał z decyzją o strzale. W końcówce mecz się otworzył, za Bilińskiego wszedł młody Mariusz Idzik, który dzielnie walczył, miał też okazję wyprowadzić skuteczną kontrę, ale zepsuł podanie. W ostatniej akcji meczu piłkę meczową miał jeszcze na nodze Jakub Tosik, ale posłał ją w trybuny i ostatecznie obie drużyny dopisały sobie po punkcie.
Zagłębie – Śląsk 1:1 (0:0)
Bramki: Papadoupulos 49 – Flavio 79
Śląsk: Pawełek – Zieliński, Celeban, Pawelec, Dudu Paraiba, Hołota, Kokoszka, Gecov (55 Kiełb) Paixao, Machaj (55 Grajciar), Biliński (83 Idzik)
Zagłębie: Forenc – Todorovski, Dąbrowski, Guldan, Cotra, Tosik, Kubicki, Janus, K. Piątek (71 Ł. Piątek), Janoszka (81 Vlasko), Papadopulos
Żółte kartki: Tosik, Janoszka – Hołota, Celeban, Kokoszka
Sędziował: Bartosz Frankowski
Widzów: 10482