Łuczywek: Piotr Samiec-Talar zrobił niebezpieczny przeprost
13.07.2024 (11:28) | Marcin Polański / Adam Mokrzyckifot.: Marcin Polański
Po ostatnim sparingu Śląska Wrocław zremisowanym z FK Mladą Boleslav 1:1 (1:0) w letnim okresie przygotowawczym do nowego sezonu 2024/25 drugi trener WKS-u Tomasz Łuczywek odpowiedział na pytania. Zostało poruszonych kilka ważnych kwestii, m.in. obsadzenie pozycji młodzieżowca, absencja kilku ważnych piłkarzy oraz uraz Piotra Samca-Talara.
Ostatni mecz przed startem sezonu zakończył się wynikiem 1:1 z szóstą drużyną czeskiej ekstraklasy. Jesteście zadowoleni z wyniku, z gry, czy jeszcze widać rezerwy?
Na pewno pierwsza połowa była bardzo intensywna, na bardzo dobrej jakości z naszej strony i ze strony przeciwnika również, ale oczywiście zawsze można coś poprawić. Myślę, że w drugiej połowie ta strata bramki na pewno boli, bo nie dowieźliśmy rezultatu, chociaż chwilę wcześniej Jakub Jezierski miał doskonałą sytuację na wyprowadzenie nas na dwubramkowe wyprowadzenie. Oczywiście to nie jest tak, że my będziemy z każdym dominować, z każdym będziemy prowadzić 2:0, 3:0, bo rok wcześniej zrobiliśmy wynik wicemistrza kraju, więc trzeba sobie jasno powiedzieć, że nowa historia się zaczyna pisać i na nowo każdy z nas musi ciężko pracować o to, żeby wyniki sportowe były dobre.
Jesteśmy raczej pewni, że Śląsk w takim zestawieniu nie wyjdzie na pierwszy mecz ligowy przeciwko Lechii Gdańsk, bo nie było młodzieżowca? Wiadomo, że tego obowiązku już nie ma, aby młodzieżowiec znajdował się w wyjściowym składzie, ale do tej pory bywało, że jednak ten młodzieżowiec w każdym meczu pojawiał się w pierwszym składzie. To też jest sygnał dla wszystkich młodych graczy, że będą musieli się napracować, aby znaleźć się w wyjściowej jedenastce i nie będzie im się to należało z miejsca?
Przepis o młodzieżowcu jest utrzymany i tego musimy się trzymać, że 3000 minut musimy, a raczej powinniśmy, nie musimy tego limitu wypełnić. To jest też ważne, ale my nie będziemy wychodzić młodzieżowcem, który nie wygra rywalizacji. Każdy z młodzieżowców, który jest w tej drużynie, musi mieć świadomość tego, że jeżeli będzie potrzeba dla drużyny, dla Śląska Wrocław, żeby wyszedł najlepszy skład i to będzie najlepszy skład bez młodzieżowca, to tak będzie. Oczywiście w przekroju całego sezonu, jak w jednym meczu nie wystawimy młodzieżowca, to w drugim będzie trzeba wystawić dwóch, ale na dzisiaj nie ma obowiązku grania młodzieżowcem, więc oni też muszą być świadomi tego, że za darmo miejsca nie dostaną.
Kilku zawodników zabrakło w kadrze meczowej. Nie było Juniora Flora Eyamby, wiemy, że to jest dłuższy uraz. Nie było też Marcina Cebuli, Filipa Rejczyka, Łukasza Bejgera i Jehora Macenki. Jaki jest ich status?
Każdy z nich ma swoją historię. Na pewno jest trochę do opowiadania i myślę, że trener Magiera w najbliższym czasie to mówił już nawet na radiowych słuchowiskach, ale prawda jest taka, że Marcin Cebula i Filip Rejczyk, oni mam nadzieję, że od poniedziałku będą już gotowi do zajęć. Łukasz Bejger trochę dłużej, myślę, że Junior Eyamba też na pewno dłużej i został Jehor Macenko, który też w najbliższych dniach mam nadzieję, że już wyjdzie na boisko po tym złamaniu, pęknięciu po meczu z Rakowem i będzie w najbliższej przyszłości do naszej dyspozycji, chociaż też trzeba sobie jasno powiedzieć, że wyjście na boisko, to też nie jest jeszcze początek dobrej formy, musi się wszystko zbudować.
Jaka była koncepcja na grę ataku po zejściu Sebastiana Musiolika. O co tam chodziło? To był taki trochę krzyk rozpaczy?
Nie, nie, znaczy oczywiście, to jest też pokazanie tego, z czym będziemy się mierzyć, jak się gra, co trzy, cztery dni, gdzie będziemy grać w Europie, to też będzie determinowało pewne sytuacje, w których może trzeba będzie się zmierzyć. Dzisiaj była namiastka tego. Wszedł Mateusz Żukowski, który kończył tamten poprzedni sezon na pozycji napastnika, zdobył bramkę w meczu u siebie. Czasami jest sytuacja taka, która wymusza na trenerach poszukanie niekonwencjonalnych rozwiązań. Jak dobrze pamiętacie, w pierwszym kontakcie Łukasz Gerstenstein mógł zdobyć bramkę. Przy dobrym podaniu Buraka Ince do niego, byłby w stanie zdobyć gola. Czasami nieoczywiste sytuacje są jakimś rozwiązaniem. Znamy parametry, w których Gerstenstein czuje się najlepiej i wiemy, że boczny sektor boiska to jest dla niego to, co on lubi. Już w meczu z Opawą pokazał, że dośrodkowanie jest jego bardzo dobrą cechą oraz pojedynki w bocznym sektorze, ale tak jak mówię, jak się zawodnika czasem zapyta, czy woli grać, czy siedzieć na ławce, bo czeka sobie na swoją wymarzoną pozycję, to może się czasami nie doczekać. Niewiele brakowało, aby strzeliłby gola i każdy by powiedział, że jakaś nowa cecha dla zawodnika.
W ataku wcześniej grywał Patryk Szwedzik, grał też Jakub Lutostański. Czy trochę nie szkoda, że ich nie ma?
To znaczy, tak jak mówię, każdy ma swoją historię, każdy z zawodników i Patryk i Lutostański, każdy chce z nich grać. Na dzisiaj mieliśmy przez chwilę Juniora Eyambę, który zaraz będzie musiał dochodzić do dyspozycji. Mamy Musiolika, każdy z nich, tak jak mówię, chce grać. Oczywiście, nie da się w jednym składzie umieścić wszystkich zawodników. Patryk Szwedzik był z nami dłuży okres, dzisiaj będzie podejmował decyzję, jak dalej swoją karierą pokierować. To, co mamy zdrowego, każdy z nas, każdy z was widział w sparingu.
Na prawej obronie wypadły ważne do tej pory ogniwa, które grały. Nie ma Patryka Janasika, nie ma Martina Konczkowskiego. Czy to było jednym z wyzwań w trakcie okresu przygotowawczego, żeby zapełnić po nich luki, czy jednak to wyszło naturalnie i jest Mateusz Żukowski Łukasz Gerstenstein, Tommaso Guercio i to między nimi jest teraz rywalizacja o miejsce w składzie?
No tak, skończyły się kontrakty zawodnikom, którzy odnieśli ogromny sukces ze Śląskiem Wrocław i musimy sobie to śmiało powiedzieć, że ludzie, którzy tworzyli drużynę w tamtym sezonie, to byli doskonali zawodnicy. Skończyły się kontrakty. Decyzją klubu nie zostały one przedłużone, więc my działamy w ramach tego, co mamy tutaj do dyspozycji. Urodził się Mateusz Żukowski. Uważam, że na tę chwilę spełnia oczekiwania. Oczywiście, każdy z zawodników może lepiej wyglądać. Mamy Gerstensteina, który też może na tej pozycji grać. Uważam, że Tommaso Guercio w najbliższym czasie też będzie robił krok do przodu. Jest też młodzieżowcem. Damy sobie radę z tymi zawodnikami. Oczywiście, głębia składu przy tych urazach i braku doświadczonych zawodników jest widoczna i to na pewno trzeba będzie tutaj pomyśleć, jak do tego podejść.
Ucierpiało to samo kolano Piotra Samca-Talara, które na obozie przygotowawczym?
To jest zupełnie inna historia. Nie mamy jeszcze żadnej opinii lekarskiej, do czego mogło dojść. Pojedzie na dodatkowe badania, ale nie jest to ta sama kontuzja. Zrobił niebezpieczny przeprost, oczywiście w zawodowym futbolu to się zdarza. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego. Będziemy czekać na diagnostykę i oby jak najszybciej wrócił do treningu.
Przy rzucie karnym Petr Schwarz i Matias Nahuel Leiva mieli piłkę i tak sami wywołali Sebastiana Musiolika, żeby to on strzelał. On tam stał daleko, a oni go wołali i wołali. Był wyznaczony ktoś do wykonania „jedenastki”? Jak to się urodziło?
Często nie wyznaczamy zawodnika, który podchodzi do „jedenastki”. Mieliśmy w tamtym sezonie Erika, który bezapelacyjnie brał na siebie taki moment, chociaż w ostatnim meczu z Rakowem oddał Nahuelowi, więc to oni decydują na boisku. Jest to element, który daje bardzo dużo prawdopodobieństwa strzelenia gola, ale też daje prawdopodobieństwo pomyłki. Wydaje mi się, że drużyna buduje swojego napastnika i to jest fajne, że każdy znowu myśli o partnerze, o koledze, że budujemy team spirit i to było fajne zachowanie. Dobrze, że Musiolik strzelił, niech będzie pewny siebie, bo zagrał naprawdę bardzo dobre 45 minut. Jego przepuszczenie piłki do Patricka Olsena w pierwszej połowie, to też była sytuacja stuprocentowa. Wchodzi do drużyny, jest z nami krótko, ale już widać, że będzie z niego pożytek.
Wybór kapitana to była trudna decyzja? Klub ogłosił, kto jest kapitanem, kto jest w radzie drużyny, ale czy to było trudne dla sztabu, dla trenera Magiery podjąć tę decyzję, czy obserwując, jak drużyna funkcjonuje, to się naturalnie urodziło?
Każda decyzja jest jakaś. To nie można powiedzieć trudna, łatwa. Ona wiąże się z pewnymi rzeczami. Kapitan ma być tym człowiekiem, który łączy drużynę z trenerem. Wybór Aleksa Petkowa też pokazuje, w jakim kierunku drużyna ma iść. To jest zawodnik, który ma ogromną determinację, bardzo dużą jakość, bardzo ciężko pracuje na każdym treningu. Chcielibyśmy, żeby drużyna za nim podążała, żeby złapał flow taki z drużyną, żeby każdy czuł, że ma kapitana, który jest do pomocy. Wiemy, że Aleks sobie z tą sytuacją daje radę, poradzi sobie i niech ciągnie Śląsk jak najwyżej.