Magiera: Musi być mobilizacja wszystkich zawodników
13.12.2021 (20:23) | Kacper Rudzik
fot.: Paweł Kot
Poniżej zapis wypowiedzi trenera Jacka Magiery na konferencji prasowej po meczu Warta Poznań 2:1 Śląsk Wrocław.
W piłce nożnej najważniejszy jest wynik, dzisiaj drużyna Warty wygrała ze Śląskiem Wrocław 2:1 i to w tym wszystkim jest naj istotniejsze. Jeżeli chodzi o mecz, w jaki sposób ja to widziałem z boku, to na pewno byliśmy zespołem, który cały czas był w ataku pozycyjnym. Natomiast w naszych szeregach była gra wolna, nie graliśmy za linię obrony, graliśmy do nogi, stąd też nie robiliśmy ruchów pionowych co chodzi o wyciągniecie Warty z własnych pozycji. Stracone gole - na co uczulaliśmy zespół - czyli podania za linię obrony spowodowały, że przegrywaliśmy 2:0. 20 minut przyśpieszenia pod koniec meczu to za mało, by zdobyć choćby punkt. Przyjechaliśmy tutaj wygrać, nie zrealizowaliśmy celu, który założyliśmy. Po strzelonym golu nie stworzyliśmy żadnej dogodnej sytuacji aby strzelić gola. Śląsk Wrocław dzisiaj będziemy pamiętać z ostatnich meczów, a nie z ego, jak grał w sierpniu, wrześniu, październiku, gdzie był zespołem dominującym, strzelającym gole, grającym ładnie dla oka. Dzisiaj jesteśmy w miejscu takim, gdzie dwie z rzędu porażki spowodowały, że ta ocena jest negatywna. Zbliża się koniec roku, jest to czas, gdzie potrzeba dzisiaj w Śląsku koncentracji do końca i znalezienia pozytywnej energii, dobrego przygotowania, bo to jest dla nas dzisiaj najważniejsze. Dzisiaj Warta była konkretniejsza, grająca prostymi środkami za linie obrony, ale wygrywała pojedynki, te kluczowe, decydujące i stąd wygrała mecz 2:1.
Tutaj jest to sytuacja trudna, na pewno jest to lekcja pokory dla wszystkich jeżeli chodzi o Śląsk, jeżeli chodzi o drużynę. Pytanie, jak każdy z nich zareaguje indywidualnie na tą trudną sytuację, w której się znaleźliśmy. Bo to co powiedziałem, początek sezonu - awans do europejskich pucharów, dobra gra, nakręcanie tej dobrej energii, okazałe zwycięstwa. Potem seria momentów takich, mimo tego, że powinniśmy punkty zdobywać. Dziś już nikt o tym nie będzie pamiętał, że była nieuznana bramka w Niecieczy, że powinna być czerwona kartka dla Puerto, gralibyśmy w przewadze. To jest coś o czym mówiłem bezpośrednio po spotkaniach, gdzie mówiono, że Śląsk ma dużo punktów, że nic się nie wydarzyło. Dzisiaj z perspektywy grudnia patrząc na to, co się wtedy wydarzyło, dziś ponosimy konsekwencje, mając punktów tylko 24. Nie byłem w takiej sytuacji jako trener, by przegrać 4 mecze z rzędu na wyjeździe, jest to dla mnie nowość. Natomiast wiemy, co mamy robić, aby na ten ostatni mecz drużyna była przygotowana optymalnie, bo to się na ten moment liczy. Dzisiaj już żaden trening nie jest w stanie pomóc - w sensie przygotowania drużyny do spotkania, tu musi być chłodna głowa, analiza. Musimy dać to co mamy najlepsze, musi być mobilizacja wszystkich zawodników.
Czy Praszelik będzie gotowy? Nie wiem, nie mam pojęcia, czuje cały czas dyskomfort. Poprawa był chory przez kilka dni, nie było go z nami na meczu w Zabrzu, dzisiaj jest już na ławce, trenuje od kilku dni. Gdyby była potrzeba, to by wszedł, jakby wyglądał - trudno powiedzieć. Ale skoro był na ławce, to był gotowy do wejścia na boisko.
Nie chcę na szybko oceniać, po meczu, trudno jest tak powiedzieć to co by się chciało, o analizie, realizacji zadań, które Adrian Łyszczarz wykonywał na boisku. Czemu była zmiana? Przegrywaliśmy 2:0, potrzebowaliśmy innego zawodnika, takiego, który jeszcze pozytywną energią, doświadczeniem, utrzymaniem przy piłce pobudzi zespół do walki o gola. Adrian miał znakomitą okazję w pierwszej połowie meczu, natomiast mgła była za duża do oceny, czy nie trafił czysto w piłkę, czy chciał przerzucić nad bramkarzem. To jest chłopak młody, rok temu był młodzieżowcem, wchodzącym do piłki, spisał się dobrze w roli jokera, dzisiaj znalazł się pierwszy raz w takiej sytuacji, gdzie wyszedł od początku, to jest inna sytuacja i ma potwierdzać, że mu się to należy.
Tutaj bym nie wnikał, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, bo zespół Śląska znalazł się pierwszy raz w sytuacji, gdzie walczył na trzech frontach, w rozgrywkach Pucharu Polski krótko, ale też. Przygotowania były zupełnie inne, przeloty, przejazdy, logistyka, ale cały czas to było kosztem treningu. Natomiast Śląsk, patrząc na numery, które wykręca na boisku, nie ma takiego momentu, abyśmy patrzyli z niepokojem, że słabo biegamy. Tego nie ma. To mamy potwierdzone poprzez badania, które trener przygotowania motorycznego robi raz w miesiącu i na podstawie tego możemy analizować. Mamy informacje, jak się piłkarze regenerują, jak radzą sobie w sytuacji gry co 3 dni, jak dużo czasu potrzebują aby wrócić do swojego odpowiedniego cyklu grając tak intensywnie. To są dane, które pozwolą na przyszłość może też inaczej przygotować mikrocykl. Wcześniej takiej wiedzy na temat indywidualnych potrzeb zawodnika nie mieliśmy, bo skąd mieliśmy mieć, jeszcze niedawno grali oni w dużej części na poziomie II czy I ligi. Teraz mają sezon, gdzie kręcą te swoje statystyki najlepsze w karierze. Mają pracować cały czas. Ja wiem, że wynik jest najważniejszy. Też siądziemy, będziemy rozmawiać w klubie na temat stanu, jaki dzisiaj posiadamy, co trzeba teraz zrobić, aby ta drużyna była mocniejsza.
Patrząc na wyniki, które osiągamy, to ta zmiana przyniosła 3 punkty w meczu ze Stalą Mielec, natomiast dalej nie jest ona dla nas korzystna. Te wyniki są słabe. Natomiast to też jest tak, że gra cała drużyna, jeżeli chodzi o obronę, o atak. Nie tylko bramkarz decyduje o tym, czy bramka padła. Indywidualna ocena dzisiejszych interwencji Matusa też zostanie przeanalizowana i nie chcę na gorąco wypowiadać się, czy mógł inaczej zachować się przy pierwszym i drugim golu, bo to za szybko się dzieje i zbyt proste by było, jakbyśmy teraz wskazali kogokolwiek winnego. Cała drużyna straciła te gole, pierwsza bramka - podanie za linię obrony, przegrany pojedynek i strzał, druga, przegrany pojedynek na połowie przeciwnika przez Łyszczarza, podanie za linię obrony i strzał do pustej bramki.
Chcemy być drużyną, która gra w piłkę, która utrzymuje się przy niej, stwarza okazje, która ma wymienność pozycji na pozycjach 9, 10 i rotacje na bokach. Nie chcę wracać do poprzednich miesięcy, bo dzisiaj mamy grudzień i nie ma takiej płynności, zdajemy sobie z tego sprawę. Jesteśmy zespołem takim, który chce grać, ale robiliśmy to za wolno.
Zagraliśmy dobrze 15-20 minut, jeśli chodzi o intensywność, zmianę rytmu. Dla oka - okej, byliśmy dzisiaj w posiadaniu piłki, bo byliśmy. Ale graliśmy z jednej strony na drugą, więcej było podań wszerz i to na pewno miało duży wpływ. Trzeba też powiedzieć sobie otwarcie, że początek meczu jest taki, gdy drużyna, która broni do 15 minuty ma na pewno więcej sił niż w 75 minucie, gdy jest nękana atakami. Warta miała taki swój plan na ten mecz, to im przyniosło 3 punkty. My mieliśmy inny, swój, będąc przygotowanym, jak Warta może zagrać, ale też jak my możemy zagrać, ale nie przyniosło nam to punktów.