Nudne zwycięstwo: Śląsk – Lechia 1:0
30.05.2015 (22:35) | Adam Osiński
Śląsk w końcu wygrał mecz w grupie mistrzowskiej. Trzy punkty w spotkaniu z Lechią w 77 minucie zapewnił Flavio Paixao, który wolejem wykończył centrę Roberta Picha. Wrocławianie zaprezentowali się jednak słabo. Sami oceńcie, czy zwycięzców należy sądzić.
Śląsk pierwszą połowę przespał. Pod pole karne gości zawodnicy Tadeusza Pawłowskiego zdołali się przedostać dopiero po ponad kwadransie, a na pierwszy strzał trzeba było czekać do ostatniej minuty przed przerwą. Łukasz Budziłek nie został jednak zmuszony do interwencji, ponieważ Flavio Paixao z siedmiu metrów trafił w poprzeczkę. Akcja zrodziła się po zejściu na lewe skrzydło Toma Hateleya, któremu pomogła też nieudolna interwencja Rafała Janickiego.
Gdy Śląsk uderzał po raz pierwszy, takich prób Lechia miała na koncie już dziewięć. Najbliżej pokonania Mariusza Pawełka byli Antonio Čolak i Stojan Vranješ, którzy przy okazji mocno zadrwili sobie ze stoperów WKS-u. W 8 minucie na zamach Vranješa nabrał się Piotr Celeban, a Bośniak swoją słabszą, prawą nogą obił poprzeczkę. Po chwili kontakt z murawą po podobnym zagraniu, tym razem napastnika Lechii, zaliczył Mariusz Pawelec. Strzał Čolaka odbił jednak nogami bramkarz Śląska. Groźnie było jeszcze raz – po uderzeniu Vranješa z rzutu wolnego piłka nieznacznie minęła słupek.
Jeśli ktoś liczył, że wizyta w szatni obudzi piłkarzy Śląska, to srodze się zawiódł. Mecz zrobił się po przerwie po prostu nudny, bo Lechia też spuściła z tonu. Adrenalina skoczyła widzom dopiero w 65 minucie, bo w klarownej sytuacji znalazł się Pater Grajciar, który chwilę wcześniej zmienił Machaja. Słowak zamiast strzelać, próbował mijać Budziłka i piłka została w rękach bramkarza. To nieco wzmogło aktywność gospodarzy, lecz uderzenie Flavio było mocno niecelne.
Lechia była w tej części gry na tyle niewyraźna, że spiker, zapowiadając zmianę w ekipie Jerzego Brzęczka, ogłosił, że następuje ona w drużynie Lecha Poznań. Mimo to trudno było liczyć, że mecz nabierze jeszcze rumieńców, zwłaszcza że WKS nie oddał ani jednego celnego strzału. Ale oto nadeszła 77 minuta. Robert Pich zacentrował piłkę na długi słupek, gdzie czekał na nią Flavio Paixao i eleganckim wolejem tuż przy słupku pokonał Budziłka. Tym samym bramkarz gości wyciągał piłkę z siatki, choć nadal pozostawał bez interwencji na linii.
Od momentu zdobycia gola wrocławianom grało się łatwiej. Lechia przesunęła się nieco do przodu, choć nic z tego nie wynikało, a WKS miał więcej miejsca na połowie gości. Prowadzenie mógł podwyższyć Flavio, lecz głową strzelił z bliska nieprecyzyjnie. Śląsk spokojnie dowiózł zwycięstwo do końca, wyprzedził dzisiejszego rywala i wskoczył na czwarte miejsce. Piąta Wisła rozegra swój mecz jutro w Warszawie.
Śląsk – Lechia 1:0 (0:0)
Bramki: Flavio Paixao 77
Śląsk: Pawełek – Zieliński, Celeban, Pawelec, Dudu Paraiba, Hateley (56 Danielewicz), Hołota, Machaj (61 Grajciar), F. Paixao, Pich, M. Paixao
Lechia: Budziłek – Wojtkowiak, Janicki, Gerson, Grzelczak, Makuszewski (85 Malbasić), Borysiuk, Łukasik (71 Możdżeń), Vranjes (80 Buksa), Nazario, Colak
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski