O dwóch takich, co strzegą wrocławskiej bramki

18.11.2022 (12:00) | Marcin Sapuń
uploads/images/2022/3/szromnikkot_6238c202ba414.png

fot.: Paweł Kot

Rundę jesienną sezonu 2022/23 zaczynaliśmy z Michałem Szromnikiem w bramce, a kończymy z Rafałem Lesczyńskim. Zarówno pierwszy i ostatni mecz Śląsk zakończył z czystym kontem, ale rywalizacja między dwoma bramkarzami wyglądało dosyć interesująco. Zapraszamy na tekst w ramach #EchaRundy 



 

W Śląsku już wielokrotnie obserwowaliśmy rywalizację bramkarzy w trakcie sezonu. Tak było chociaż między Marianem Kelemenem a Rafałem Gikiewiczem (2012/13), Jakubem Wrąblem a Jakubem Słowikiem (2017/18), czy Matusem Putnockym a Michałem Szromnikiem (2020/21). I właśnie teraz wraz z początkiem rundy, Szromnik stanął do walki o pierwszy skład z Rafałem Leszczyńskim, który dołączył do drużyny Ivana Djurdjevicia w letnim okienku transferowym, a z nowym trenerem WKS-u znał się bardzo dobrze, bo w I lidze grał w barwach Chrobrego Głogów.

NOWY KAPITAN, STARY PORZĄDEK? 

Wiosną 2022 roku po katastrofalnym meczu z Termaliką (0:4) i błędzie przy drugim golu, miejsce w pierwszej jedenastce stracił właśnie Szromnik, którego do ostatniej kolejki zastąpił Putnocky. Ale jak dobrze pamiętamy, Słowakowi latem skończyła się umowa i odszedł z klubu, a w jego miejsce przyszedł 30-letni Leszczyński. 

Wiele osób zastanawiało się, kto zostanie numerem jeden w bramce Śląska w nowym sezonie? W końcu jeszcze w czerwcu zarówno nowy golkiper i trener pracowali w jednym klubie (Chrobry Głogów). Z pomocą przyszła decyzja o przesunięciu do zespołu rezerw dotychczasowego kapitana Krzysztofa Mączyńskiego. W głosowaniu piłkarzy opaska kapitańska trafiła do Szromnika, który we Wrocławiu grał już od dwóch lat. W teorii oznaczało to również przejęcie bluzy z numerem jeden (kapitan siedzący na ławce w pierwszym meczu wyglądałoby trochę dziwnie). I tak też się stało. Na inauguracji sezonu w Lubinie w bramce Trójkolorowych stanął właśnie Szromo, notując czyste konto i trzy interwencje. Ale jeszcze lepsze mecze w wykonaniu nowego kapitana WKS-u miały nadejść już niebawem!

NIE KAŻDY BOHATER NOSI PELERYNĘ

Specjalista od rzutów karnych. Właśnie tak można określić Michała Szromnika, patrząc na statystyki obronionych jedenastek w poprzednim sezonie (2/2). Okazja do potwierdzenia postawionej tezy nadeszła dosyć szybko, bo w meczu z Widzewem Łódź. W pierwszej połowie tego zaciętego meczu we Wrocławiu, oko w oko z golkiperem Śląska stanął były zawodnik tego klubu Bartłomiej Pawłowski. Szromnik idealnie wyczuł intencję strzelającego i uchronił Śląsk przed stratą gola. Czyste konto i obroniony rzut karny wystarczyły, by kapitan Wojskowych znalazł się w jedenastce 4. kolejki ekstraklasy. Już tydzień później ponownie bohaterem wrocławian został Michał Szromnik. W w meczu z Lechem obronił sześć strzałów, ale w tym dwa w końcówce spotkania, dzięki czemu Śląsk wywiózł z Poznania komplet punktów, a 29-latek po raz drugi z rzędu znalazł się w elitarnym gronie najlepszych zawodników 5. kolejki ekstraklasy. Niestety, jak dotąd było to ostatnie czyste konto Szromnika w lidze. 

NIEWIELKA ROTACJA ZAWSZE PRZYDATNA

Mając dwóch dobrych bramkarzy, szkoda cały czas trzymać jednego z nich na ławce rezerwowych. Tak samo pomyślał Ivan Djurdjrvić, który na mecz 1/32 finału Pucharu Polski w Ruchem Wysokie Mazowieckie zdecydował się na rotację w bramce WKS-u, po to by mieć chociaż elementarne rozeznanie w grze obu zawodników. W bramce Śląska stanął Rafał Leszczyński, ale w starciu z czwartoligowcem  nie miał za bardzo jak się wykazać, bowiem rywal nie oddał ani jednego celnego strzału na jego bramkę. Na plus czyste konto. 

KREDYT ZAUFANIA WYCZERPANY? 

Punktem zwrotnym, po którym forma Michała Szromnika poszybowała w dół, był mecz na początku września w Mielcu. To właśnie wtedy razem z Javierem Hyjkiem zawinili przy stracie bramki na 0:2. Młodzieżowiec wpadł na niezrozumiały pomysł wycofania górnej piłki do Szromnika z połowy boiska, a ten nie poradził sobie z przyjęciem mocnego zagrania od środkowego pomocnika i piłka wleciała do siatki. Kuriozalnie stracona bramka szybko podbiła internet, a po końcowym gwizdku z pytaniami musiał się zderzyć sam kapitan. 

- Powinienem był tą piłkę wybić albo przyjąć, tymczasem futbolówka skoczyła, zdarzył się błąd i odpowiedzialność biorę na siebie. Nie mam zamiaru tutaj zwalać winy na Javiera, który jest młodym zawodnikiem

- powiedział golkiper w pomeczowej rozmowie

Pierwszy tak poważny błąd za kadencji Ivana Djurdjevicia nie sprawił jednak, że Szromnik został zmuszony na zmianę stadionowej murawy na ławkę rezerwowych. Wręcz przeciwnie. Przed kolejnym spotkaniem (z Lechią Gdańsk) dostał nawet wsparcie od serbskiego trenera podczas konferencji prasowej: 

- To jest tylko jeden błąd. Nie jestem zwolennikiem szybkich zmian po jednym błędzie, tym bardziej, że przegrywaliśmy już 0:1, a Szromnik w tym meczu wybronił nam kilka sytuacji. Michał wiele razy w tym sezonie był bohaterem. Jeden błąd nie ma wpływu na zmiany

- powiedział 45-letni Serb

I faktycznie, 29-latek wyszedł w podstawowym składzie w spotkaniach z Lechią i Piastem, ale równo miesiąc od fatalnej porażki w Mielcu, Szromnikowi przytrafił się kolejny poważny błąd, tym razem u siebie we Wrocławiu przeciwko Warcie Poznań. Bramkarz Śląska w 10. minucie wypuścił z rąk piłkę po dośrodkowaniu Miłosza Szczepańskiego, a jego zachowanie wykorzystał Enis Destan, który zapewnił prowadzenie Zielonym. Drugi poważny kiks w ciągu 30 dni spowodował, że mało kto miał nadal w pamięci wyśmienite interwencje kapitana Trójkolorowych w sierpniowych meczach. Sentymentalny nie był też trener, który zdecydował się w kolejnych spotkaniach na innego golkipera. Szromnik początkowo znalazł się na ławce rezerwowych, a w trakcie choroby i po niej w kadrze meczowej zastąpił go 18-letni Oskar Mielcarz. 

ŚWIEŻA KREW W BRAMCE

W meczu z Górnikiem przed własną publicznością szansę debiutu w Śląsku w ekstraklasie dostał Rafał Leszczyński. Bramkarz już w czasie przedsezonowych sparingów dał się poznać jako ten, który gra dobrze nogami (jego podania i wybicia często odnajdywały adresatów), a dodatkowo jego atutem była gra na przedpolu. Świeża krew bardzo pobudziła Śląsk, który w efektownym stylu wygrał aż 4:1. Przeciwko zabrzanom Leszczyński zanotował cztery interwencje, w tym obronił groźne uderzenia Podolskiego i Włodarczyka. Do pełni szczęścia zabrakło tylko czystego konta, ale Leszczyński obronił się tym występem i strzegł wrocławskiej bramki już do końca rundy jesiennej

CIERPLIWOŚĆ POPŁACA 

Częstym kłopotem wspominanym w kolejnych spotkaniach był brak czystego konta. Ostatni raz podopieczni trenera Djurdjrvicia schodzili do szatni bez straconego gola 31 sierpnia w pucharowym spotkaniu z Ruchem Wysokie Mazowieckie (4:0). W kolejnych meczach mogliśmy oglądać świetną interwencję w doliczonym czasie gry pierwszej połowy w Radomiu, kilka bardzo udanych interwencji w Pucharze Polski z Lechem Poznań, ale i też złe ustawienie przy bramce dla Jagiellonii Białystok, kiedy to 30-latek został przelobowany przez Lewickiego. 

Po meczu z Sandecją Nowy Sącz zapytaliśmy Leszczyńskiego o brak czystego konta w ekstraklasie: 

- Nie mogę się doczekać tego czystego konta w lidze w meczu z rywalem o podobnej klasie. Staram się pracować, ale wiadomo, że to też nie jest łatwe, bo w zeszłym sezonie miałem ich dużo, teraz praktycznie ani jednego i na pewno siedzi to z tyłu głowy, ale najważniejsze są wyniki zespołu

- powiedział bramkarz sprowadzony do Śląska z Chrobrego Głogów 

Cierpliwość i praca w końcu przyniosły efekty i to w jednym z najważniejszych meczów rundy. Na 75-lecie klubu w meczu z Legią Warszawa jednokrotny reprezentant Polski po raz pierwszy w ligowym spotkaniu nie musiał wyjmować piłki z siatki, chociaż niewiele brakowało i z własnej winy nie mógłby świętować. W pierwszej połowie sfaulował w polu karnym wychodzącego na czystą pozycję Muciego, po czym sędzia niedzielnych zawodów podyktował rzut karny i ukarał zawodnika żółtym kartonikiem. Na szczęście Josue przestrzelił z jedenastu metrów, a ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem. 

Kliknij w grafikę, by ją powiększyć

CO DALEJ? 

Przed nami przerwa, w czasie której Śląsk zagra kilka sparingów i weźmie udział w zimowym obozie przygotowawczym. Na tę chwilę pozycja Leszczyńskiego raczej nie jest zagrożona, ale dobrze wiemy, że w między rundami może się jeszcze wiele wydarzyć i odwrócić hierarchię na wielu pozycjach nawet o 180 stopni. Z uwagą i zainteresowaniem będziemy śledzić postępy wrocławskich zawodników. 
 

 

 


 

ZOBACZ też: Defensywna zdobycz na koniec roku