Plusy i minusy meczu z Rakowem
25.04.2021 (06:00) | Karol Bugajski
fot.: Paweł Kot
Kto zasługuje na pochwałę, a kto na krytykę po piątkowym spotkaniu z Rakowem Częstochowa? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym opierając się na danych z raportu InStat, podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.
PLUS MECZU
Szymon Lewkot
Dotychczasowe doświadczenie 22-letniego pomocnika Śląska w ekstraklasie do piątku ograniczało się do 69 minut zanotowanych po trzech wejściach z ławki. Lewkot pod Jasną Górą niespodziewanie zagrał w pierwszym składzie, nie pękł i z pewnością może liczyć na kolejne szanse od trenera Jacka Magiery. Wrocławianie w starciu z przyszłym medalistą mistrzostw Polski musieli przygotować się na dużo twardej walki w środku pola, więc Lewkot został rzucony na głęboką wodę, kilka jego zagrań i wygranych ważnych starć z pewnością zapadło jednak w pamięć. Młody zawodnik Śląska w Częstochowie wyróżnił się zdecydowanie najlepszą dokładnością podań (zaledwie jedno nieudane na dwadzieścia jeden prób!), podjął dwie skuteczne próby dryblingów i wystrzegał się niepotrzebnych strat. Lewkota w dłuższym wymiarze w tym sezonie mieliśmy okazję oglądać tylko w wyjazdowym meczu przeciwko Pogoni (0:1) – wtedy wobec fatalnej sytuacji kadrowej wszedł w przerwie i również pokazał się z dobrej strony, później jednak szybko zadomowił się w drugoligowych rezerwach. W piątek pokazał, że wykonywana tam praca przynosi całkiem obiecujące rezultaty.
MINUSY MECZU
Derbowe osłabienia defensywy
Czwarta żółta kartka dla Israela Puerto i czerwona dla Konrada Poprawy to przedderbowe straty być może nawet bardziej bolesne niż sam fakt jakkolwiek łatwej do przewidzenia porażki z Rakowem. Trener Magiera przed piątkową konfrontacją z Zagłębiem będzie musiał mocno nagimnastykować się tworząc zestawienie defensywy, wobec takich strat pewnie nie można wykluczać nawet przetestowania formacji z czterema obrońcami. O ile jeszcze strata Puerto specjalnie dotkliwa nie jest, bo Hiszpan w 2021 roku i tak częściej był poza meczową kadrą niż grał, o tyle Poprawa w Częstochowie kolejny raz był jednym z najlepszych piłkarzy Śląska, a jeden moment niefrasobliwości będzie kosztował go bolesną pauzę. Personalne kłopoty przed derbami we Wrocławiu nie są zresztą niczym nowym, bo w rundzie jesiennej sezonu 2017/2018 trener Jan Urban do dyspozycji miał praktycznie tylko 11 piłkarzy, a łączny wiek wszystkich siedmiu rezerwowych wynosił… 133 lata. Co ciekawe, Śląsk wygrał jednak wtedy 1:0.
Fabian Piasecki
Zagrał w podstawowym składzie po raz pierwszy od kiedy trenerem zielono-biało-czerwonych jest Jacek Magiera i trudno powiedzieć, by wykorzystał szansę. Piasecki, szczególnie w pierwszej połowie, chętnie wchodził w starcia z Andrzejem Niewulisem, najczęściej przegrywał jednak z generałem defensywy Rakowa, a jego walka przynosiła niewielki pożytek Śląskowi. Trudno porównywać Exposito i Piaseckiego w skali 1:1, bo to napastnicy o innych walorach oraz charakterystyce, trudno jednak nie zwrócić uwagi, że Hiszpan nawet jeśli nie oddaje wielu strzałów na bramkę, to potrafi cofnąć się po piłkę, ściągnąć uwagę obrońców, a w grze jego zmiennika w piątek brakowało nawet takich momentów. Wciąż aktualny król strzelców I ligi przy Limanowskiego nie oddał żadnego uderzenia w kierunku bramki Dominika Holca, na długie momenty znikał i nic dziwnego, że szkoleniowiec Śląska tym razem po godzinie gry nie zdecydował się na grę dwójką napastników, a sprowadził Polaka na ławkę kosztem Exposito.
Powrót demonów
Pierwsze mecze wrocławian pod wodzą trenera Magiery dały nadzieję, że czasy, gdy piłkarze Śląska przegrywają już w głowach przed pierwszym gwizdkiem tylko dlatego, że rywal jest faworytem, albo spotkanie odbywa się na wyjeździe, minęły bezpowrotnie. Konfrontacja w Częstochowie przywołała jednak mroczne wspomnienia z wielu niedawnych występów pod wodzą Vitezslava Lavicki, a po starciu z Rakowem trudno przypomnieć sobie nawet jakąkolwiek groźniejszą okazję, o której można by powiedzieć, że powinna odmienić mecz. Wyrównana pierwsza połowa nie zapowiadała większych powodów do zmartwień, z biegiem czasu coraz więcej kluczowych starć doświadczeniem i spokojem wygrywali jednak piłkarze trenera Marka Papszuna, a w końcowym rezultacie nie ma ani krzty przypadku. Stara, brzydka twarz Śląska znowu o sobie przypomniała.
WYDARZENIE MECZU
Pierwsza porażka Magiery
W piątym meczu na ławce wrocławian trener Jacek Magiera zanotował premierowe potknięcie, co więcej jego drużyna po raz pierwszy zagrała na zero z przodu. Nie ma co rozrywać szat, bo rywalem wrocławian była drużyna pod każdym względem poukładana, a i końcówkę bieżącego sezonu należy potraktować przede wszystkim jak przygotowanie do kolejnego, odbiór podobnej lekcji jak w piątek zawsze jest jednak nieprzyjemny. Niezwykle istotne też, że szkoleniowiec Śląska widzi mankamenty, mówi o nich i nie ukrywa, że jest nad czym pracować. Normalka? Vitezslava Lavicki w podobnie jednoznacznym nazywaniu sprawy po imieniu nie widziałem chyba nigdy w ciągu jego ponad dwuletniej kadencji. Poważne podejście do sprawy i spory kredyt zaufania kibiców to spory kapitał, którym niezmiennie cieszy się opiekun zielono-biało-czerwonych, a jeżeli gra Śląska w kolejnych meczach wskaże, że takie porażki nie idą na marne, z dużym optymizmem będziemy mogli przystępować do nowych rozgrywek.