Plusy i minusy po meczu z FC Sankt Gallen

09.08.2024 (06:00) | Kacper Cyndecki
uploads/images/2024/8/N_66b4b4f95c7c1.jpg

fot.: Paweł Kot

Śląsk w środowy wieczór przegrał z FC Sankt Gallen 0:2. Wrocławianie mieli swoje liczne szanse na zdobycie bramki, jednak się to nie udało. Na pewno po tym spotkaniu można stwierdzić, że Wojskowi na pewno nie przynieśli wstydu Polsce na arenie międzynarodowej tylko wręcz przeciwnie i pokazali się z dobrej strony. Jakie są plusy i minusy tego meczu? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym podsumowujemy ostatnie starcie Trójkolorowych.



 

Bardzo dobra dyspozycja Marcina Cebuli.

Po meczu z Sankt Gallen trudno przejść obojętnie obok świetnego występu Marcina Cebuli. Były gracz Rakowa Częstochowa pokazał, jak dobrym technicznie jest zawodnikiem, wielokrotnie mijał Szwajcarów w środkowej strefie bez większego problemu oraz idealnie odnajdywał sektory, w których gospodarze mieli problemy defensywne. Nowy nabytek WKS-u udowodnił, że będzie we Wrocławiu bardzo ważnym elementem.

WKS nie obawiał się grać w piłkę. 

Wszystkim przed meczem z Sankt Gallen wskazywało na to, że WKS będzie biernie oczekiwał na błędy Szwajcarów, jednak to Wojskowi zaczęli środkowe spotkanie od agresywnego pressingu, po którym już na samym początku starcia mieli okazję na zagrożenie bramce rywala. Mowa oczywiście o sytuacji Petra Schwarza z pierwszej minuty meczu, Czech miał dużo swobody w środkowej strefie skraju pola karnego Sankt Gallenu, jednak nie udało mu się czysto trafić w piłkę i łatwo przechwycił ją golkiper. Oczywiście Trójkolorowi szybko stracili gola w tym spotkaniu, ale nie zmaże to chęci ofensywnego, aktywnego wejścia w mecz. Warto docenić przede wszystkim grę Śląska w drugiej połowie, bowiem wtedy Wojskowi pokazali, że są w stanie grać na wysokiej intensywności z klasowym rywalem. Ekipa Jacka Magiery miała wiele okazji na umieszczenie piłki w siatce gospodarzy takich jak, chociażby uderzenie Buraka Ince, które kapitalną robinsonadą wybronił Lawrence Ati-Zigi. Zdecydowanie w przyszłość można patrzeć z optymizmem, bo pokazał to nie tylko obraz środowego meczu, ale również statystyki. Wrocławianie mieli aż 22. sytuacje bramkowe, a Sankt Gallen tylko 13. Oprócz tego częściej zmuszony do interweniowania był golkiper gospodarzy (siedem razy),  z kolei Rafał Leszczyński musiał reagować zaledwie trzykrotnie. 

Odpowiednie zmiany trenera Jacka Magiery.

Warto przy okazji rozmowy o meczu z Sankt Gallen docenić korekty wykonane podczas trwania spotkania przez trenera Jacka Magierę. Szkoleniowiec wprowadził na plac gry Tommaso Guercio, Buraka Ince, Arnaua Ortiza i Jakuba Jezierskiego. Każdy z tych zawodników wniósł ożywienie i dał coś od siebie. Zdecydowanie najlepiej pokazała się pierwsza dwójka, bowiem zameldowała się na boisku najwcześniej i miała najwięcej czasu, aby zaprezentować swoje umiejętności. Tommaso Guercio był aktywny i potrafił poradzić sobie z szybkimi pomocnikami ze Szwajcarii oraz wspierał w ofensywie osamotnionego w pierwszej połowie Matiasa Nahuela Leivę. Z kolei Burak Ince oddał bardzo groźny strzał na bramkę Ati-Zigiego, który musiał się solidnie postarać, aby zażegnać niebezpieczeństwo pod bramką swojej drużyny. 

Serafin Szota definitywnie nie jest lewym obrońcą. 

Po starciu WKS-u z Sankt Gallen można dojść do dość wyraźnego wniosku - Serafin Szota nie radzi sobie zbyt dobrze na lewym boku defensywy. Były gracz Widzewa Łódź zdecydowanie nie jest i nie będzie dobrym lewym obrońcą. Wszystkie wady 25-latka w starciu ze Szwajcarami zostały obnażone. Szota to piłkarz, który nie słynie ze zwrotności, mobilności, szybkości, każdej z tych cech zabrakło zawodnikowi z Namysłowa w środowym meczu, co skrzętnie wykorzystywali boczni pomocnicy Sankt Gallen. Oczywiście nie można całkowicie skreślać Szoty, bowiem w Widzewie wyglądał całkiem dobrze na środku obrony, jednak nie jest to na pewno lewy obrońca, który będzie zatrzymywał napory szybkich, dynamicznych i zwinnych skrzydłowych. 

Bułgarski kryminał.

Niewątpliwie dwie stracone przez Śląsk bramki są efektem ospałości i braku koncentracji w głowach obrońców WKS-u.  Pierwszy gol dla gospodarzy padł po ładnej akcji zespołowej, w której na lewej stronie ograny został Serafin Szota, a przy kryciu w polu karnym "usnął" Mateusz Żukowski. Z kolei druga bramka padła po katastrofalnym błędzie Aleksa Petkowa. Kapitan Trójkolorowych podał wprost pod nogi napastnika Sankt Gallen, a on przekuł tę akcję na trafienie numer dwa dla swojej drużyny w tym meczu. Widać było, że zawodnicy ze stolicy Dolnego Śląska byli zestresowani podczas wyprowadzenia piłki i brakowało im zimnej głowy w decydujących momentach meczu, a jak pokazało to spotkanie, takie prezenty są bezwzględnie zamieniane na bramki. 

Nieskuteczność pod bramką rywala.

WKS nie był słabszy w środowym meczu, Śląsk był w stanie strzelić co najmniej jednego gola, jednak na drodze do euforii kibiców po umieszczeniu piłki w siatce rywala stanęła nieskuteczność atakujących z Wrocławia. Drużyna Jacka Magiery miała wiele okazji na to, aby strzelić gola kontaktowego, ale w bramce gospodarzy stał Ati-Zigi lub brak celności w finalizacji ataków Wojskowych. Śląsk miał przecież strzał Sebastiana Musiolika, podwójną szansę Piotra Samca-Talara, czy również uderzenie Buraka Ince. Każda z tych okazji była znakomita i trudno uwierzyć w to, że po żadnej z nich piłka nie zatrzepotała w siatce. 

Wspaniałe widowisko dla kibiców na stadionie.

Na pewno warto po tym spotkaniu w kwalifikacjach do Ligi Konferencji docenić atmosferę, która była na stadionie. Do Szwajcarii pojechała duża liczba fanatyków z Wrocławia dopingująca nieustannie ekipę Jacka Magiery. Oprócz tego aktywni na trybunach byli kibice gospodarzy, co dało nam finalnie świetne widowisko na boisku i wokół niego. Oczywiście na starciu WKS-u nie mogło zabraknąć także naszej redakcji, której członkowie tworzyli specjalnie dla Was rozmaite materiały, a ich efekt finalny można zaobserwować poniżej. 


Parterem Śląsknetu podczas dwumeczu z St. Gallen jest Uniwer-Trans

ZOBACZ też: CENTRUM MECZOWE: FC Sankt Gallen - Śląsk Wrocław

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.