Przełamania nie nadszedł czas – Raków 1:0 Śląsk

21.10.2019 (20:02) | Adrian Dana
uploads/images/2019/10/smutek_5dadfc85d267d.jpg

fot.: Mateusz Porzucek

Przerwa reprezentacyjna miała dać czas Vitezslavovi Laviczce na znalezienie sposobu dzięki, któremu Śląsk miał się przełamać w meczu z Rakowem. Niestety po tym spotkaniu seria meczów bez zwycięstwa urosła już do ośmiu spotkań, w tym siedmiu ligowych. WKS po raz pierwszy w tym sezonie znalazł się w grupie spadkowej.


 

Przymusowa pauza Wojciecha Golli za żółte kartki zmusiła trenera Vitezslava Lavickę do zmian w linii obrony wrocławian. Do defensywy został cofnięty Diego Żivulić, a po raz pierwszy od zakończenia ubiegłego sezonu w wyjściowym składzie WKS-u na mecz ligowy pojawił się Mariusz Pawelec. Oprócz zmian w obronie doszło również do dwóch roszad w linii pomocy i jednej w ataku. Zamiast Jakuba Łabojki i Michała Chrapka w pierwszym składzie pojawił się wracający po chorobie Lubambo Musonda oraz powracający po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją Krzysztof Mączyński. Z kolei w ataku Filip Marković zastąpił Erika Exposito.



Pierwsze 45 minut było rozgrywane zdecydowanie pod dyktando Rakowa. Gospodarze pięciokrotnie strzelali na bramkę Matusa Putnockiego, a Śląsk oddał tylko jeden strzał. Najwięcej zagrożenia w zespole z Częstochowy stwarzał Felicio Brown Forbes. To właśnie z Kostarykaninem najwięcej problemów miała defensywa wrocławian.



Brown Forbes dwukrotnie był blisko strzelenia bramki, ale za pierwszym razem jego strzał po długim słupku wybił Putnocky, a następnie po jego indywidualnym rajdzie blisko zdobycia bramki samobójczej był Israel Puerto.



Druga połowa rozpoczęła się od kilku minut w trakcie, których to Śląsk miał przewagę. Nie przełożyło się to jednak na liczbę celnych strzałów oddawanych przez wrocławian. Po chwilowej przewadze WKS-u Raków zaczął dochodzić do głosu czego dowodem były bardzo groźne strzały Igora Sapały, Miłosza Szczepańskiego i Tomasa Petraska.



Przewaga gospodarzy zaowocowała równo w 90 minucie spotkania kiedy to zamieszanie w polu karnym wykorzystał Piotr Malinowski zdobywając tym samym bramkę na wagę trzech punktów.



Porażka w Bełchatowie z Rakowem spowodowała spadek wrocławian do grupy spadkowej. Obecnie zajmują oni dziewiąte miejsce z dorobkiem 18 punktów. Tyle samo oczek na swoim koncie ma jeszcze ósmy Lech Poznań.



Raków Częstochowa 1:0 (0:0) Śląsk Wrocław



Bramka: 1:0 Piotr Malinowski (90')



Raków: Szumski – Jach, Kościelny, Piątkowski (87’ Musiolik), Petrasek – Szczepański (82’ Skóraś), Bartl (70’ Malinowski), Babenko, Schwarz, Sapała – Brown Forbes Trener: Marek Papszun



Śląsk: Putnocky – Żivulić, Stiglec, Pawelec, Puerto (72’ Hołownia), Broź – Płacheta (85’ Exposito), Pich, Musonda, Mączyński – Marković (77’ Radecki) Trener: Vitezslav Lavicka



Żółte kartki: Brown Forbes, Sapała – Musonda



Widzów w Bełchatowie: 3 041



Sędziował: Łukasz Szczech