Rafał Gikiewicz: Będę mógł kilka osób ''pogrzebać'' (ROZMOWA)

03.03.2024 (17:15) | Krzysztof Banasik
uploads/images/2024/3/gikiewicz_65e4a0460ba79.jpg

fot.: Paweł Kot

Rafał Gikiewicz doskonale zna wrocławski stadion - występował w Śląsku w latach 2010-2014, zapisał się więc w historii WKS-u złotymi literami, sięgając po mistrzostwo i Superpuchar Polski. Część osób byłego bramkarza Trójkolorowych wspomina jednak głównie przez pryzmat jego kontrowersyjnego odejścia ze Śląska i afery alkoholowej z Patrikiem Mrazem w roli głównej (więcej o tym piszemy TUTAJ). Jak Gikiewicz ocenia swój powrót do Wrocławia, które zakończył się porażką jego Widzewa Łódź 1:2 (0:0)?



 

Jak oceniasz decyzję sędziego o podyktowaniu rzutu karnego?

Rafał Gikiewicz: Przeprosiłem chłopaków za pierwszą bramkę. Dałem argument sędziemu do podyktowania rzutu karnego, chociaż ja mu (Aleksowi Petkowowi – przyp.red.) uczesałem grzywkę. To było delikatne muśnięcie jego głowy. Jeżeli takie karne będziemy gwizdali… Po tym karnym ciężej nam się grało, chociaż walczyliśmy. Nie jest łatwo grać w sześć dni trzy mecze, ale daliśmy z siebie wszystko i uważam, że na boisku nie było widać tej różnicy punktowej między nami. Musimy się otrząsnąć, trochę odpocząć i przygotować się na domowy mecz z Legią.

Przemawia przez was żal chyba nie tylko za to, co dzieje się na boisku, ale też poza nim.

Jeżeli ludzie z naszego sztabu mówią, że ta linia spalonego (przy golu Nahuela na 2:0 – przyp.red.) to trochę taka gruba, że ten kontakt mój przy karnym taki średni… Poszedłem do sędziów po meczu, żeby porozmawiać o tym, bo uważam, że tylko przez dialog nasza piłka może być lepsza. Czemu sędzia nie chciał sam podejść do monitora i tego obejrzeć? Bo usłyszał „był kontakt” na słuchawce? Co znaczy „kontakt”? Głowę mu urwałem? Źle obliczyłem lot piłki, to był mój błąd, ale ja go nie trafiłem w głowę, on oddał strzał, a co ja miałem zrobić ze swoją ręką? Zawsze jakiś kontakt będzie, to jest gra kontaktowa. W Krakowie (podczas meczu Pucharu Polski – przyp.red.) te decyzje sędziów też były średnie. Karnego ze Śląskiem mogło nie być, takie jest moje zdanie. To był bardzo miękki karny. Nie chciałem go (Petkowa – przyp.red.) trafić w głowę, a on padł jak rażony piorunem, bo mój biceps został musnięty. Trochę to śmieszna sytuacja, bo to gość mierzący 190 cm i takich pojedynków miał kilkanaście z Sanchezem czy Rondiciem.

Do Wrocławia wróciłeś jako ostatni mistrz Polski ze Śląskiem, który gra jeszcze na poziomie centralnym. Jakie emocje ci towarzyszyły?

Fajne. Widzę na stadionie różne zdjęcia ze mną i moim bratem. Zrobiliśmy swoje w Śląsku. Jeśli minie mój już 12-letni zakaz wypowiadania się na niektóre tematy, to wtedy okaże się, że to nie Gikiewicz zrobił coś Śląskowi, tylko Śląsk Gikiewiczowi. Nie chcę nazywać tych paru osób na trybunach idiotami, ale ich zachowanie było średnie. Jak powiem, co prezes Żelem i Śląsk mi zrobili, to wtedy okaże się, że to ja jestem pokrzywdzony, a nie Śląsk. Mało kto wie, że ten zakaz mój wypowiadania się jeszcze obowiązuje, więc to nie jest mam coś do stracenia, tylko Śląsk. Zdobyłem z tym klubem mistrzostwo i Superpuchar Polski, grałem w eliminacjach do Ligi Mistrzów i nie jest miło słyszeć, że zamiast skandowania mojego nazwiska mnie wyzywają. Jestem piłkarzem i nie na jednym stadionie to słyszałem, ale miłe to nie było. Jak przyjdzie odpowiedni czas, to będę mógł kilka osób „pogrzebać”. Radzę lekką powściągliwość, bo może być grubo.

Kiedy ta „cisza medialna” w niektórych tematach się skończy?

Jak skończę grać. Wtedy kilka osób odpowie za to, co chciało mi zrobić. To ja zostawiłem swoje pieniądze i zakaz wypowiadania się na niektóre tematy, a nie Śląsk. Trochę to jest śmieszne, że ludzie, których w 2012 roku nie było na stadionie, a teraz mają po 15-18 lat, jak im ktoś coś krzyknie, to idą za tłumem i mnie wyzywają. Gdyby było im to wytłumaczone, jak to było, to by zrozumieli, że to Śląsk zaoszczędził na moim odejściu, a nie w drugą stronę.

Nazwanie twoich relacji ze Śląskiem „trudnymi” to nic nie powiedzieć.

Mam dobre relacje ze wszystkimi zawodnikami z tamtych czasów i ze sztabem. Ludzie nie wiedzą, jaka była prawda i dlatego tak to odbierają. Ta sytuacja z Mrazem ciągnie się przez 12 lat i mi się rzygać chce jak o niej słyszę. Tak samo temat mojego odejścia – jak kibice chcą znać prawdę, niech sobie idą do klubu i sprawdzą dokumenty, czy obowiązuje mnie zakaz wypowiadania się, niech to pokażą całej Polsce. Nikt tego nie zrobi, czemu? Ta relacja dla mnie nie jest ciężka, ja nie mam problemu. Mam wytatuowany medal, zrobiłem tu kawał historii. Parę osób, która mnie obraża, nie wie z jakiego powodu to robi, tylko idą za tłumem.

Mimo wszystko – serce zabiło ci mocniej jak wszedłeś po prawie 11 latach na ten stadion?

Na pewno. To były najlepsze lata Śląska w ostatnim czasie – otwieraliśmy ten stadion, tego nikt nie zapomni. Życzę Śląskowi niech wygrywa i zdobędzie pierwsze miejsce w tym sezonie, ale ta mistrzowska drużyna z 2012 roku będzie wspominana jeszcze długo.

ZOBACZ też: Magiera posadził Exposito na ławce. ''Powiedziałem to przy całej drużynie''

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.