REZERWY: Kolejne pożegnania

21.06.2022 (14:05) | Karol Bugajski
uploads/images/2022/4/boruń_626513b893492.jpg

fot.: Rafał Sawicki

Przed rozpoczęciem sezonu Śląsk II Wrocław rozstaje się z dwoma kolejnymi zawodnikami. Zespół ponownie prowadzony przez Krzysztofa Wołczka wróci do drugoligowej rywalizacji za niespełna miesiąc.



 

Bartosz Boruń, Filip Olejniczak i awizowany wcześniej Mariusz Idzik w nowym sezonie nie będą już zawodnikami Śląska II – oficjalnie poinformował klub z Oporowskiej. Najdłuższą historię w ekipie zielono-biało-czerwonych zapisał pierwszy z wymienionych, który jest wychowankiem wrocławian, a do Śląska trafił w trakcie sezonu 2011/2012 i przeszedł wszystkie szczeble rozwoju aż do drugoligowych rezerw. Boruń dla Śląska II, biorąc pod uwagę czasy od III ligi, rozegrał łącznie 73 mecze o punkty, które okrasił dziesięcioma golami. W sierpniu 2020 roku miał okazję zadebiutować w pierwszym zespole w przegranym meczu Pucharu Polski przeciwko ŁKS (2:2 po dogrywce, karne: 1:4), wyjeżdżał też na zgrupowania przed kolejnymi rundami ekstraklasy, nie doczekał się jednak debiutu w elicie.

Znacznie krócej trwała przygoda Filipa Olejniczaka. 27-latek trafił do Wrocławia przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu i już w 3. kolejce cieszył się z premierowej bramki (na 2:2 w domowym meczu z Motorem Lublin), ale w dalszej części rozgrywek był głównie rezerwowym. Olejniczak ostatnie spotkanie w II lidze rozegrał w połowie marca przeciwko Pogoni Grodzisk Mazowiecki (1:2), do końca sezonu nie zanotował też już choćby jednego punktu klasyfikacji kanadyjskiej, więc decyzja o nieprzedłużeniu kontraktu przy Oporowskiej nie stanowi większego zaskoczenia. Zawodnikiem rezerw Śląska II po letniej przerwie nie będzie też już Mariusz Idzik, którego powrót na Oporowską okazał się raptem kilkumiesięczny i dziś jest już zawodnikiem spadkowicza z I ligi Górnika Polkowice. Początek nowego sezonu w II lidze zaplanowano na weekend 16 – 17 lipca – pierwszym rywalem zespołu prowadzonego przez Krzysztofa Wołczka w Stężycy będzie Radunia.

ZOBACZ też: Łyszczarz czeka na szansę