REZERWY: Okazałe zwycięstwo i gra pełna werwy! (RELACJA)

05.06.2021 (16:57) | Jakub Luberda
uploads/images/2021/5/rezerwy3_60a68bf31b63a.png

fot.: Paweł Kot

W przedostatniej kolejce drugoligowych zmagań Śląsk II Wrocław udał się w długą podróż do Elbląga. Gospodarze tego spotkania są kolejnym po Zniczu Pruszków rywalem bezpośrednio zamieszanym w walkę o utrzymanie. Spotkanie ze Zniczem oznaczało dla Śląska również pożegnanie się z trzema zawodnikami. Swój ostatni mecz przed udaniem się na wakacje oraz obóz przygotowawczy z pierwszym zespołem rozegrali: Sebastian Bergier, Adrian Łyszczarz i Adrian Bukowski. Jak poradziły sobie osłabione rezerwy w starciu z Olimpią?



 

Szansa na pokazanie się 

O ile dla gospodarzy sobotniego spotkania każde punkty były na wagę złota, o tyle Śląsk znajdował się już w komfortowej sytuacji. Wrocławianom pod żadnym pozorem nie groził już spadek, a miejsce, umożliwiające grę w barażach, nie było już nawet w matematycznym zasięgu rezerw. Wobec wspomnianych wcześniej absencji trener Piotr Jawny posłał w bój jeden z najmłodszych składów w obecnym sezonie. W linii defensywnej mogliśmy zobaczyć Maksymiliana Trepczyńskiego, a w ataku drugi raz od pierwszych minut wybiegł Filip Michalski.

Olimpia zapowiadała się na godnego przeciwnika. Zespół z Elbląga zdobył aż 10 punktów w 4 poprzednich meczach. Nie można było też wątpić w motywację gospodarzy, bowiem przed rozpoczęciem starcia ze Śląskiem znajdowali się oni zaledwie jeden punkt nad strefą spadkową. Niekwestionowanym liderem Olimpii i jednocześnie zawodnikiem, na którego wrocławianie musieli zwrócić szczególną uwagę był Janusz Surdykowski. Doświadczony napastnik zdobył do tej pory 14 goli w drugoligowym sezonie, co czyni go niekwestionowanym liderem wewnętrznej klasyfikacji strzelców drużyny z Elbląga.

Dojrzała gra z młodzieńczym polotem

Pierwsze minuty ubiegały raczej pod znakiem szarpanej gry. Wrocławianie starali się grać swoją piłkę, opartą na posiadaniu futbolówki i konstruowaniu akcji po ziemi, lecz gospodarze skutecznie wybijali z rytmu zawodników Śląska. Tak przynajmniej zgromadzonym kibicom mogło wydawać się do 13. minuty, w której to Igor Maruszak całkowicie osamotniony przyjął piłkę w polu karnym Olimpii. Doskonałym prostopadłym podaniem do młodego wahadłowego popisał się Mateusz Młynarczyk. Do Maruszaka doskoczyło dwóch obrońców, którzy jednak zamiast bronić, to przeszkodzili sobie w interwencji, a piłka minęła jeszcze golkipera i wpadła do siatki!

Po stracie gola Olimpia zaczęła szukać miejsca za wysoko ustawioną linią defensywy Śląska. Gospodarze raz za razem posyłali podania prostopadłe, po których Surdykowski stawał oko w oko z Miłoszem Tysiakiem. Wrocławian ratował jednak… Arbiter boczny! Żadne z tych zagrań nie zakończyło się nawet strzałem, gdyż czujne oko sędziego nie zawodziło i akcje były przerywane ze względu na spalone. 

Śląsk nie zamierzał jednak odpuszczać i w 33. minucie po doskonałej akcji zespołowej podwyższył prowadzenie. Szybka kontra lewą stroną zakończyła się precyzyjnym dograniem w pole karne. Tam świetnie znalazł się Przemysław Bargiel i z zimną krwią pokonał bramkarza Olimpii. 

Gospodarze od początku drugiej połowy rzucili się do odrabiania strat. W ciągu 5 minut po wznowieniu gry oddali dwa strzały z lewej strony boiska. W 50. minucie byliśmy również świadkami zamieszania w polu karnym wrocławian, po którym jeden z elblążan upadł, domagając się karnego. Gwizdek arbitra głównego jednak milczał. 

Zmasowane ataki Olimpii sprawiły jednak, że za linią defensywy gospodarzy zaczęły tworzyć się spore wolne przestrzenie. W 57. minucie doskonale wykorzystali to zawodnicy Śląska, wyprowadzając świetną kontrę. Na prawym skrzydle trochę miejsca znalazł Bargiel, po czym przytomnie posłał długie, precyzyjne podanie do Bartosza Borunia, a ten z najbliższej odległości trafił do siatki.

Wrocławianie nie spuszczali nogi z gazu. Gospodarze przeprowadzili kilka ofensywnych zmian, ale to Śląsk zdobył kolejnego gola w tym spotkaniu. Po szybkim ataku do piłki w polu karnym dopadł Marcin Bartoń i mocnym strzałem pokonał golkipera rywali. Młody napastnik zdobył swoje premierowe trafienie w II lidze zaledwie kilka minut po pojawieniu się na boisku. Marcinowi gratulujemy i czekamy na kolejne trafienia!

Zawodnicy Olimpii szukali honorowego gola, co poskutkowało trafieniem w 92. minucie. Chwila nieuwagi wystarczyła, aby Surdykowski znalazł trochę miejsca w polu karnym i pokonał Miłosza Tysiaka. Chwilę po tym zdarzeniu gwizdek arbitra rozbrzmiał po raz ostatni i Śląsk mógł cieszyć się z trzech punktów! Elblążanie ponieśli swoją pierwszą domową porażkę od marca, co czyni ten okazały triumf jeszcze większym osiągnięciem. 

Olimpia Elbląg 1:4(0:2) Śląsk II Wrocław

Surdykowski 90+2' - Maruszak 13', Bargiel 32', Boruń 58', Bartoń 72'

Olimpia Elbląg: Witan - Ressel, Lewandowski, Wenger, Filipczyk (61' Sedlewski) - Tkaczuk, Bartlewski, Zyska, Krasa, Bawolik - Surdykowski Trener: Jacek Trzeciak

Śląsk II Wrocław: Tysiak - Maruszak, Trepczyński, Caliński, Wypart, Maćkowiak, Boruń, Młynarczyk (74' Fediuk), Bargiel, Krocz (76' Wysiński), Michalski (63' Bartoń) Trener: Piotr Jawny

 

ZOBACZ też: EURO: Szwajcaria, czyli wyjście ponad przeciętną (VADEMECUM)