Śląsk II – Zagłębie II 4:3. Mecz sezonu we Wrocławiu? (RELACJA)

26.02.2023 (14:17) | Mateusz Włosek
uploads/images/2022/8/bargielradosc_6305095f953e3.jpg

fot.: Rafał Sawicki

Druga drużyna Śląska Wrocław po szalonym meczu zwyciężyła 4:3 z rezerwami Zagłębia Lubin w „małych” derbach Dolnego Śląska. Trzy gole dla wrocławian strzelił debiutujący w zielono-biało-czerwonych barwach Patryk Szwedzik. Zagłębie kończyło spotkanie w dziewiątkę, a mecz ten na stałe powinien zapisać się w drugoligowych annałach jako spotkanie wymykające się ludzkiemu racjonalizmowi.



 

Rezerwy Śląska Wrocław rozpoczęły drugoligowe zmagania po zimowej przerwie od derbowego pojedynku z drugą drużyną Zagłębia Lubin. We Wrocławiu czuć było atmosferę wyczekiwania, bowiem ostatnie starcie przy ulicy Oporowskiej podopieczni Krzysztofa Wołczka wygrali 11 września 2022 roku, kiedy w pokonanym polu zostawili Pogoń Siedlce (1:0). Jednocześnie było to ich jedyne jak dotąd ligowe zwycięstwo. Ogólnie, po raz ostatni z kompletu punktów zielono-biało-czerwoni cieszyli się jeszcze na początku października, gdy pewnie zwyciężyli we Wronkach z Lechem II Poznań (4:0). Chrapka na wygranie derbów regionu była duża, bowiem obie drużyny spotkały się niedawno w meczu sparingowym, w którym lepsi okazali się wrocławianie (4:1). Powtórka takiego wyniku w lidze byłaby jednak piłkarską anomalią.

Z kolei zespół prowadzony przez Jarosława Krzyżanowskiego dobrą dyspozycją wykazywał się przez cały sierpień poprzedniego roku, gdy wygrał pięć spotkań z rzędu. Im dalej w ligowe granie, tym było jednak gorzej i tak lubinianie rundę jesienną kończyli z pięcioma kolejnymi meczami… ale przegranymi. W tym czasie zdołali strzelić tylko dwa gole w przegranym 2:5 spotkaniu z KKS-em Kalisz. No cóż, doskonale pamiętamy przecież, że pod koniec stycznia na mecz 18. kolejki ekstraklasy pierwsza drużyna Miedziowych przyjeżdżała do Wrocławia także po pięciu kolejnych porażkach, a zakończyło się gładką wygraną 3:0. Jak więc przywitano drugoligową wiosnę w stolicy Dolnego Śląska?

ROZKRĘCALI SIĘ POWOLI

Śląsk rozpoczął mecz dosyć wysoko, nie pozwalając rywalom na swobodne rozgrywanie piłki. Po raz pierwszy ofensywny akcent w wykonaniu gospodarzy zobaczyliśmy w 3. minucie ,gdy mocny strzał w środek bramki strzeżonej przez Kacpra Bieszczada (15 meczów ekstraklasy w tym sezonie) oddał jedyny nabytek wrocławian z zimowego okienka transferowego – Patryk Szwedzik. Akcja ta jednak nie mogła równać się szansie, jaką zaledwie kilka minut później po kontrataku miał Dawid Matuszewski, który najpierw „nawinął” rywala, a później trafił w boczną siatkę. Jesienią brakowało konkretów z przodu, więc wrocławianie szybko wzięli się za odmienianie tej teorii, raz po raz konstruując ataki na połowie przeciwnika.

Po kwadransie meczu do roboty wzięło się także Zagłębie, ale była to próba o tyle kuriozalna, że będący w polu karnym Cheikhou Dieng najpierw dobrym zwodem nabrał Oliviera Wyparta, a później próbował w bardzo bezpośredni sposób wymusić rzut karny, za co otrzymał żółtą kartkę. Napomnieniem ukarany został także trener Wołczek, który zbyt żywiołowo reagował przy strefie technicznej. Gra stała się nieco chaotyczna, a jeśli goście próbowali wychodzić z kontrą, to kończyło się to najczęściej spalonym. Tuż przed upływem pół godziny zobaczyliśmy pierwszego gola przy Oporowskiej, kiedy świetnym podaniem prostopadłym popisał się Miłosz Kurowski, a akcję wykończył pewnym uderzeniem Szwedzik, który tym samym zdobył bramkę w swoim oficjalnym debiucie w barwach Śląska.

PRZYKRĘCILI ŚRUBĘ

Gospodarze po tej bramce kontrolowali przebieg spotkania i nie pozwalali rywalom na wiele w przodzie, chociaż groźnie zrobiło w 38. minucie, gdy na przedpolu musiał interweniować Oskar Mielcarz, który zablokował uderzenie Oliwiera Sławińskiego. Miedziowi zaczęli się odgryzać za początkową przewagę Śląska, a niebezpiecznie było znowu po niepewnym rozpoczęciu akcji przez golkipera WKS-u, który omyłkowo wznowił grę ręką w stronę Dienga. Tam jednak czujny był jeden z defensorów, który ubezpieczył 18-letniego bramkarza. Jeszcze przed przerwą ochotę na gole mieli Szymon Krocz i Dawid Matuszewski. Temu pierwszemu na drodze stanął blokujący rywal, który po atomowym strzale zwijał się z bólu. Matuszewski dwukrotnie przymierzył z dystansu i najpierw paradą na notę popisał się Bieszczad, a później strzał z woleja zablokował defensor gości. Niewiele zabrakło, a pierwsza połowa skończyłaby się dwubramkowym prowadzeniem wrocławian.

Początek drugich 45 minut zaskoczył stolicę Dolnego Śląska śnieżycą, a murawa błyskawicznie zaczęła pokrywać się białych puchem. Wkrótce niewidoczne były linie, a z pokrywą śnieżną zaczęła zlewać się piłka. Zawodnicy ślizgali się niczym na lodowisku, a sędzia Paweł Horożaniecki w 53. minucie zadecydował o przerwaniu meczu i zejściu piłkarzy do szatni. Ostatecznie o 13:29, czyli na trzy minuty przed planowym wznowieniem, sędzia zagwizdał ponownie i przy odśnieżonych liniach i pomarańczowej piłce zawody toczyły się dalej. Śląsk znów był groźny pod bramką rywala, a w starciu z Dawidem Pakulskim ucierpiał mocno Mateusz Młynarczyk. Pomocnik Zagłębia otrzymał słuszne napomnienie, ale gra nie została przerwana.

MECZYCHO PRZEZ DUŻE "M"

W 75. minucie Zagłębie wyszło z kontratakiem, który po ładnym rajdzie wykończył Patryk Kusztal. Goście mieli stuprocentową skuteczność. Pierwszy celny strzał i od razu wyrównanie. Sześć minut później idealną piłkę w tempo od Dienga dostał wprowadzony niedawno na boisku Paweł Kruszelnicki, ale będąc w doskonałej sytuacji, skierował piłkę obok bramki. Kontrataki Zagłębia były zabójcze, a rozkręcający się jeszcze bardziej senegalski skrzydłowy Miedziowych próbował zagrać płasko wzdłuż bramki, a tam niefortunnie interweniował Hubert Muszyński, kierując piłkę wślizgiem do siatki.

To, co wydarzyło się później, idealnie oddaje drugoligowy klimat. Śląsk bowiem błyskawicznie wyrównał po pięknym golu głową Szwedzika, który wyszedł wysoko w powietrze i nie dał szans bramkarzowi gości. Goście jednak ledwo rozpoczęli od środka, a już świętowali kolejnego gola, bowiem łatwo rozklepana została defensywa wrocławian, a piłkę do siatki drugi raz w tym meczu skierował Kusztal. Chwilę później zawodnika Zagłębia nie było już na boisku, bo otrzymał drugą żółtą kartkę. Śniegowa przerwa rozkręciła mecz przy Oporowskiej na dobre.

CZYSTE SZALEŃSTWO

Już w doliczonym czasie gry Śląsk miał dobrą szansę do wyrównania, a jednocześnie hat tricka mógł skompletować Szwedzik, który przegrał jednak pojedynek z Bieszczadem. Co się odwlecze, to nie uciecze. W szóstej dodatkowej minucie meczu Przemysław Bargiel przepychał się z rywalem w polu karnym, przewrócił się, ale piłka trafiła pod nogi Szwedzika, który strzelił swojego trzeciego gola w meczu. Jednak jak dobrze wiemy, ten mecz nie toczył się według normalnych praw. W 98. minucie Zagłębie grało już w dziewiątkę, bo drugą żółtą kartkę otrzymał Dieng, który faulował w polu karnym zawodnika Śląska. Odpowiedzialność za losy tego meczu wziął na siebie Bargiel, który wprowadził Oporowską w ekstazę, pewnie egzekwując „jedenastkę”. Gospodarze mieli jeszcze dwie szanse w końcówce, ale najpierw chybił Krocz, a później nie oszukał bramkarza po raz czwarty Szwedzik.

Tym samym powtórzyła się piękna historia z rundy jesiennej, gdy także zakończyło się 4:3 dla Śląska. Powiedzieć, że był to istny piłkarski spektakl bez hamulców, to jakby nic nie powiedzieć. Nagłe zwroty akcji, przerwa spowodowana złymi warunkami atmosferycznymi, dwie czerwone kartki i hat trick debiutanta. Widzowie przy Oporowskiej przeżyli prawdziwy rollercoaster, który zrekompensował im tak długą przerwę od rozgrywek II ligi. Skwitujmy to jednym hasłem: „Druga liga styl życia”.

Śląsk II Wrocław - Zagłębie II Lubin 4:3 (1:0)

Szwedzik 26', 84', 90'+6', Bargiel 100' (k.) - Kusztal 74', 85', Muszyński 82' (sam.)

Śląsk II Wrocław: Mielcarz -  Szmigiel, Muszyński, Caliński, Wypart, Krocz (104' K. Kurowski) - Młynarczyk, M. Kurowski (83' Lisowski), Matuszewski (109' Lizakowski), Bargiel - Szwedzik

Zagłębie II Lubin: Bieszczad - Kolan, Woźniak, Posmyk, Bartolewski - Kizyma, Dieng, Pakulski, Terlecki (78' Kruszelnicki), Kusztal - Sławiński

Żółte kartki: Wołczek (sztab szkoleniowy), Młynarczyk, Wypart, Caliński, Krocz - Dieng, Kusztal, Pakulski

Czerwone kartki: Kusztal 88' (za dwie żółte), Dieng 90'+8' (za dwie żółte)

Sędziował: Paweł Horożaniecki (Żary)

ZOBACZ też: LIVE: Śląsk Wrocław - Lech Poznań (NA ŻYWO)

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.