Śląsk nadal nie punktuje

23.02.2014 (20:00) | Krzysztof Banasik
To koniec walki o czołową ósemkę? Czy ta walka kiedykolwiek miała miejsce? Śląsk poniósł porażkę w meczu z chorzowskim Ruchem, przegrywając na własnym stadionie 2:3 (0:2). Niebiescy awansowali na trzecie miejsce w tabeli, a Śląsk nie wygrał już po raz ósmy z rzędu. Od wyników bardziej martwi fatalny styl, który prezentują bądź co bądź brązowi medaliści mistrzostw Polski.


 

W ostatnich kilkudziesięciu godzinach Śląsk pozyskał aż czterech nowych piłkarzy, ale żaden z nich oczywiście nie miał prawa znaleźć się jednak w kadrze meczowej na arcyważne spotkanie przeciwko Ruchowi. W porównaniu do zeszłotygodniowego pojedynku przeciwko Lechowi, do składu powrócił jedynie Dalibor Stevanović. Trener Levy postanowił dać szansę debiutu 17-letniemu Kamilowi Dankowskiemu, który wcielił w rolę skrzydłowego. Na prawej obronie mecz zaczął Tom Hateley, a Adam Kokoszka ponownie zagrał jako defensywny pomocnik. Parę stoperów tworzyli po raz drugi z rzędu Rafał Grodzicki i Oded Gavish.



Obydwaj niestety maczali palce przy dwóch bramkach straconych przez Śląsk w pierwszym kwadransie. Dyspozycję obrońców WKS-u trzeba wprost nazwać piłkarskim skandalem, bo takie błędy w kryciu mogą przydarzyć się jedynie na poziomie juniorskim. Już w 4. minucie Grzegorz Kuświk ośmieszył Odeda Gavisha i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Nie takiego początku w wykonaniu Śląska się spodziewaliśmy, a już chwilę później było 0:2. Tym razem kompletnie niepilnowany w polu karnym Maciej Jankowski wykorzystał celne dośrodkowanie i głową zdobył bramkę.



Dwa gole już na początku meczu zszokowały nie tylko kibiców, ale też samych piłkarzy, którzy pierwszą groźną okazję pod bramką Niebieskich stworzyli sobie w 18. minucie. Sebastian Mila zagrał prostopadle do Sylwestra Patejuka, który zmarnował okazję i chybił z kilku metrów. Ruch mądrze się bronił i groźnie kontrował, ale przy świetnym podaniu Dalibora Stevanovicia w 27. minucie Michał Buchalik byłby bezradny, gdyby tylko Patejuk potrafił trafić z bliska w bramkę.



W przerwie w szatni pozostał Dankowski, którego niestety nie mamy za co pochwalić, jego miejsce zajął do niedawna piłkarz III-ligowej Ślęzy Wrocław Paweł Zieliński. Po zmianie stron Śląsk przeważał, dłużej utrzymywał się przy piłce, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Buchalik był praktycznie bezrobotny, bezsilność WKS-u była porażająca. Wreszcie w 58. minucie pokazał się Marco Paixao, który strzelił głową po dośrodkowaniu Mili z rzutu rożnego, ale niestety piłką o centymetry minęła bramkę.



Goście mieli na wrocławian tego dnia bardzo prostą receptę – wystarczy kopnąć piłkę w pole karne, a tam już na pewno ktoś popełni błąd. Tak właśnie było w 60. minucie, kiedy Tom Hateley jedynie pozorował walkę o piłkę, a w iście wyspiarskim stylu Jankowski wygrał pojedynek z Anglikiem i głową podwyższył na 3:0 dla swojej drużyny. Jeśli Śląsk marzył o remisie, musiał po pierwsze szybko strzelić bramkę, po drugie piłka musiała spaść pod nogi Paixao. I tak się stało w 69. minucie, kiedy Zieliński ograł na prawym skrzydle Marka Zieńczuka i dośrodkował wprost do Portugalczyka, który nie miał problemów z pokonaniem Buchalika.



Gdyby w 80. minucie Jankowski lepiej przymierzył, skompletowałby hat-tricka. Na szczęście tym razem piłka przeleciała nad bramką. Na 5 minut przed końcem meczu Lubos Adamec zmienił Dudu Paraibę i został ustawiony w ataku. Ten manewr trener Levy może uznać za udany, bo w 88. minucie czeski obrońca wpakował z bliska piłkę do bramki po zgraniu Paixao. Wrocławianie rzucili się do ataków, które niestety nie przyniosły pożądanych skutków. W ostatnich sekundach nawet Marian Kelemen znalazł się w polu karnym rywala przy rzucie rożnym, po którym sędzia zakończył to spotkanie.



Śląsk miał w tym spotkaniu wywalczyć trzy punkty i zbliżyć się do zespołów walczących o czołową ósemkę, tymczasem co raz większą ochotę na wyprzedzenie nas mają najgorsze ligowe drużyny, do których również się zaliczamy – Podbeskidzie Bielsko-Biała, Widzew Łódź i Zagłębie Lubin.



Śląsk Wrocław 2:3 (0:2) Ruch Chorzów

Paixao 69’, Adamec 88’ – Kuświk 9’, Jankowski 13’, 60’



Śląsk: Kelemen – Hateley (65’ Socha), Grodzicki, Gavish, Dudu (80’ Adamec) – Stevanović, Kokoszka – Dankowski (46’ Zieliński), Mila, Patejuk – M. Paixao



Ruch: Buchalik – Konczkowski, Malinowski, Szyndrowski, Dziwniel – Kowalski (83’ Smektała), Surma, Starzyński, Jankowski, Zieńczuk (90’ Włodyka) – Kuświk

Żółta kartka: Gavish (Śląsk)

Sędziował: Adam Lyczmański

Widzów: 12 141