Śląsk - Nieciecza 2:1: WKS utrzymuje się w ekstraklasie!

07.05.2016 (17:21) | Piotr Trzciński / Piotr Trzciński
WKSSpotkaniu Śląska z Termalicą przyświecał jeden cel obydwu zespołom - oddalenie się od strefy spadkowej, a ostatecznie utrzymanie. Dzięki zwycięstwu 2:1 (1:0) Śląsk jest już pewny ligowego bytu! Przede wszystkim z tego powodu zadziorności i walki nie można było odmówić żadnej z ekip od początku. Dzięki swojej nieustępliwości już w 4. minucie faulowany w pobliżu pola karnego był Robert Pich. Rzut wolny wykonywany przez Hateleya zatrzymał się jednak na murze gospodarzy.


 

Przez pierwszy kwadrans walka toczyła się głównie w środku boiska, a niemal wszystkie ataki Termalici rozbijały się o 20. metr wrocławskiej defensywy. Mimo tego pierwszą groźną akcję przeprowadzoną w tym spotkaniu trzeba zapisać Termalice, kiedy po strzale głową piłka trafiła w poprzeczkę Śląska. W 18. minucie padła za to pierwsza bramka - umiejętnie uwolnił się spod krycia Niecieczy Ryota Morioka i strzałem z 20. metrów posłał piłkę w prawy róg bramki Termalici. Był to jednocześnie pierwszy celny strzał wrocławian.



Chwilę później Śląsk mógł już prowadzić różnicą dwóch goli, ale strzał Picha z trudnem obronił bramkarz gości. Podopieczni Rumaka do przerwy systematycznie powiększali swoją przewagę, a ponownie ręce składały się do braw na widok tego co znów prezentował japońsko-słowacki duet z Wrocławia. Gra toczyła się przeważnie na połowie gości i kiedy wydawało się, że kolejna bramka dla Śląska jest kwestią czasu, w sytuacji sam na sam znalazł się napastik "Słoników" - Tomasz Foszmańczyk. Uprzedził go jednak nieźle spisujący się w tym dniu na przedpolu Abramowicz. Z upływem kolejnych minut pierwszej części meczu obrona Śląska spisywała się coraz gorzej. Nieporadność wrocławskich obrońców mogła się skończyć utratą gola, ale goście i tak nie byli w stanie wykorzystać kilku "prezentów". Do szatni piłkarze schodzili wciąż z jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy.



Drugą odsłonę meczu zarówno jedni, jak i drudzy zaczęli dość sennie. Po wznowieniu gry przez sędziego pierwszy sygnał do ataku dał niezwodny Morioka, po którego strzale piłka minimalnie minęła słupek bramki Termalici. Na tablicy wynik nie zmienił się, a zespół gości próbował odpowiedzieć kontrakatakmi, które z reguły kończyły się po dwóch, trzech podaniach. Swojej szansy "Słoniki" szukały w rzutach wolnych, ale tego dnia naprawdę nie wiele im wychodziło. Śląsk nie potrafił wykorzystać braków w przygotowaniu swojego rywala, a w 63. minucie meczu stracił nawet bramkę. Piłkę dośrodkowywaną z narożnika boiska do własnej siatki odbił Dvali. Termalica złapała wiatr w żagle, a na Maślicach zrobiło się nerwowo. Co ciekawe, to zespół z Małopolski po zdobyciu bramki uzyskał optyczną przewagę na murawie.



Na trybunach nikt nie chciał powtórki z 2013 roku, kiedy Śląsk ostatni raz przegrał mecz u siebie, w którym prowadził do przerwy (2:3 z Górnikiem). Najbliżej wyprowadzenia wojskowych na prowadzenie w 75. minucie był Grajciar, który oddał groźny strzał, ale piłka o metr minęła aluminium Termalici. Dzięsięć minut później pierwszą żółtą kartkę w meczu dostał Kupczak. Im bliżej było do końca spotkania, tym bardziej raziła w oczy nieporadność pod bramką jednych i drugich. Kiedy na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry wydawało się, że remis będzie sprawiedliwym wynikiem, piłka po dośrodowaniu Kiełba znalazła się w siatce Termalici. Tym samym stało się pewne, że Morioka i spółka tego dnia zgarną bardzo ważny komplet punktów, zapewniając sobie utrzymanie w Ekstraklasie. Jeszcze w doliczonym czasie spotkania sędzia nie dał się nabrać na symulowany faul Morioki w polu karnym. Japończyk zobaczył za to żółty kartonik. Było to jednocześnie trzecie spotkanie Śląska z rzedu Śląska, w którym padł wynik 2:1.



Śląsk - Termalica 2:1 (1:0)

Morioka 18, Dwali (63 - samobój) - Fryc (85-samobój).



Śląsk: Abramowicz, Zieliński, Celeban, Kokoszka, Dvali, Gecov, Hateley, Grajciar (Kiełb 80), Pich (Hołota 88), Morioka, Bliński (Mervo 55)



Termalica: Nowak, Sołdecki, Ziajka, Babiarz, Foszmańczyk, Fryc, Stano, Kupczak, Putivtsev, Nikolić (Kędziora 65), Juhar (Gutkovskis 76).



Żółte kartki: Zieliński (85), Morioka (93) - Kupczak (84), Sołdecki (94)