Śląsk - Widzew 2:1. Dublet Nahuela przywraca lidera (RELACJA)

02.03.2024 (19:30) | Marcin Sapuń
uploads/images/2024/3/slawid_65e36c0166aad.jpg

fot.: Marta Lipnicka

W meczu 23. kolejki Ekstraklasy Śląsk Wrocław pokonał 2:1 Widzew Łódź. Wojskowi po dwóch trafieniach Matiasa Nahuela Leivy wrócili na fotel lidera Ekstraklasy. 



 

Przed rozpoczęciem 23. serii gier, Wrocławianie obok pięciu innych zespołów wciąż czekali na pierwsze ligowe zwycięstwo w 2024 roku. Śląsk przed tygodniem zdobył pierwszy punkt w rundzie wiosennej, bezbramkowo remisując w Poznaniu z Lechem. Podopieczni Jacka Magiery nadal nie mieli okazję cieszyć się ze zdobytej bramki i jak najszybciej chcieli to zmienić, tym bardziej, że na własnym obiekcie ostatni nie strzelili ani jednego gola w trzech ostatnich meczach. 

Wiosnę w lepszych nastrojach rozpoczęli piłkarze Widzewa, który po porażce z Jagiellonią (1:3), zainkasowali trzy punkty w derbach Łodzi (2:0 z ŁKS-em) i u siebie w meczu z Górnikiem (3:1). Humory popsuła dopiero w tygodniu pierwszoligowa Wisła Kraków, eliminując RTS z Pucharu Polski. Dlatego też, obie drużyny z ogromną determinacją przystąpiły do sobotniego starcia, które przyciągnęło na trybuny prawie 25 tysięcy kibiców. 

Przez nadmiar żółtych kartek, przeciwko Widzewowi nie mogli zagrać Peter Pokorny i Petr Schwarz. W ich miejsce pojawili się Alen Mustafić oraz Michał Rzuchowski. Natomiast największą uwagę przykuł brak kapitana Wojskowych – Erika Exposito w wyjściowym składzie. Hiszpan po raz pierwszy od 28 stycznia 2023 roku (mecz z Zagłębiem Lubin) usiadł na ławce w spotkaniu Ekstraklasy.

EMOCJE DOPIERO PRZED ZEJŚCIEM DO SZATNI 

Przed pierwszą groźną okazją stanęli łodzianie już w 5. minucie. Po stracie Janasika w pole karne wrocławian wdarł się Bartłomiej Pawłowski, który zdążył oddać strzał z ostrego kąta, ale skuteczną interwencją popisał się Rafał Leszczyński. Śląsk próbował zaatakować, wykorzystując m.in. szybkość Patryka Klimali, ale żadna z tych akcji nie skończyła się ani jednym uderzeniem na bramkę. O wiele więcej kolorytu do spotkania dodała oprawa, przygotowana przez kibiców zielono-biało-czerwonych.

Widzew próbował zaskoczyć gospodarzy strzałami z dystansu, ale one też nie przyniosły oczekiwanych efektów, w postaci bramek. Mecz nie porywał, a gospodarze w przypadku zwycięstwa mogli przeskoczyć i zarazem odskoczyć liderowi (Jagiellonii Białystok) na trzy punkty. Zamiast goli, kibice na Tarczyński Arena oglądali "festiwal" niedokładnych zagrań. W 37. minucie po dośrodkowaniu Jehora Macenki, główkował Piotr Samiec-Talar, lecz futbolówka minęła słupek bramki, strzeżonej przez byłego gracza Śląska Rafała Gikiewicza. 120 sekund później przed idealną szansą stanął Klimala, wychodząc sam na sam z bramkarzem po zagraniu Olsena. Napastnik trafił wprost w swojego rywala, ale nawet gdyby trafił, gol nie mógłby zostać uznany przez pozycję spaloną, na której znajdował się Polak. Wydawało się, że to koniec emocji w pierwszej połowie, ale w 45. minucie, piłkę do siatki skierował Alen Mustafić, ale przy podaniu do Bośniaka, na spalonym był inny zawodnik WKS-u, Piotr Samiec-Talar. Tym samym oba zespoły zeszły do szatni przy bezbramkowym wyniku. 

HISZPAN STRZELA, ŚLĄSK WYGRYWA 

W przerwie na roszady zdecydował się jedynie Daniel Myśliwiec, ściągając z murawy Ernesta Terpiłowskiego. W jego miejsce pojawił się Fabio Nunes. W 51. minucie  po dośrodkowaniu jednego z zawodników Śląska, sfaulowany w polu karnym przez Gikiewicza został Aleks Petkow, a sędzia Frankowski bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do futbolówki podszedł Matias Nahuel Leiva i mocnym strzałem wyprowadził Wojskowych na prowadzenie i zakończył strzelecką niemoc WKS w 2024 roku. Znakomitą szansę na podwyższenie wyniku miał kilka chwil później Klimala, ale znów górą z pojedynku wyszedł bramkarz Widzewa. Skuteczność Polaka ewidentnie szwankuje w ostatnich tygodniach.

Dlatego też po ponad godzinie gry 25-latka zastąpił Erik Exposito. Ataki gospodarzy nie ustępowały. W 66. i 68. minucie dobrze w polu karnym odnalazł się Samiec-Talar, ale jego uderzenie dwukrotnie zostało sparowane przez Gikiewicza. Postraszył też Widzew, strzałem Nunesa z szesnastu metrów,  który minął słupek bramki Śląska. W kolejnych minutach oglądaliśmy już wet za wet z obu stron. Najpierw niecelnie uderzył Samiec-Talar, a kilkanaście sekund później Rafał Leszczyński popisał się świetną interwencją przy strzale Jordi Sancheza. Z kolei w 74. minucie dobre kilka metrów z piłką przebiegł Mustafić i ostatecznie trafił obok słupka. Wrocławianie śmiało mogli prowadzić już różnicą co najmniej dwóch goli, ale nieskuteczność zawodników aż raziła w oczy.

W 81. minucie dublet na koncie w sobotnim meczu zanotował Matias Nahuel Leiva. Hiszpan idealnie wbiegł w tempo, minął Gikiewicza i wpakował piłkę do pustej bramki. Sędzia Paulina Barnowska początkowo podniosła chorągiewkę, sygnalizując spalonego, ale po interwencji VAR, bramka została uznana. Z każdą kolejną minutą boiskowa temperatura wcale nie zmalała. Sędzia Frankowski pokazał aż jedenaście żółtych kartek. W doliczonym czasie gry kontaktowego gola strzelił jeszcze Imad Rondić. Śląsk pokonał Widzew 2:1 i wrócił na fotel lidera Ekstraklasy


Śląsk Wrocław - Widzew Łódź 2:1 (0:0)

Nahuel Leiva 51' (k), 81' - Rondić 90+5'

Śląsk Wrocław: Leszczyński - Janasik, Bejger, Petkow, Macenko, Olsen, Rzuchowski, Mustafić (79' Paluszek), Samiec-Talar, Nahuel (90+5' Ince), Klimala (64' Exposito)

Widzew Łódź: Gikiewicz - Kastrati, Żyro, Szota, da Silva, Diliberto (70' Rondić), Kun, Pawłowski, Terpiłowski (46' Nunes), Tkacz (63' Klimek), Sanchez

Żółte kartki: Mustafić, członek sztabu Śląska, Macenko - Terpiłowski, Pawłowski, Kun, Gikiewicz Sanchez, Nunes, członek sztabu Widzewa, Żyro

Sędzia: Bartosz Frankowski

Frekwencja: 24 117 widzów

 

ZOBACZ też: Śląsk - Widzew (BILANS)

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.