Śląsk Wrocław - FK Vojvodina 0:2. Powrót grudniowych demonów! (RELACJA)
26.01.2022 (18:58) | Jakub Luberdafot.: Mateusz Porzucek
Obóz przygotowawczy w Turcji dobiega końca. Wrocławianie swój ostatni sparing rozegrali z serbską FK Vojvodiną - solidnym ligowcem, który regularnie walczy o czołowe miejsca w swoim kraju. Jak poradzili sobie podopieczni trenera Jacka Magiery na swoim egzaminie końcowym przed wznowieniem rozgrywek ekstraklasy?
Jedenastka, jaką desygnował do gry szkoleniowiec WKS-u, była prawdopodobnie bardzo zbliżona do tej, którą oglądać będziemy w meczu Lechią. Okazję do przekonania sztabu szkoleniowego otrzymało kilku zawodników - o miejsce w składzie na spotkanie w Gdańsku walczyli m.in. Caye Quintana, Marcel Zylla i Szymon Lewkot. Cieszyć może fakt, że klaruje się nam powoli docelowy tercet obrońców. Łukasz Bejger, Wojciech Golla i Diogo Verdasca nie po raz pierwszy zagrali wspólnie w defensywie i wydaje się, że to oni będą kręgosłupem drużyny po wznowieniu sezonu.
WCZESNE OSTRZEŻENIE
Spotkanie rozpoczęło się od małej kontrowersji. Już w pierwszej minucie zawodnicy Vojvodiny posłali bezpośrednie, długie podanie w pole karne wrocławian. Najpierw jeden z zawodników WKS-u minął się z piłką, przez co Serbowie znaleźli się w szesnastce Śląska. Tam doszło do małego zamieszania, po którym nasi rywale domagali się rzutu karnego, lecz sędzia nie zdecydował się wskazać na wapno.
Wraz z upływem kolejnych minut wrocławianie zaczęli powoli przejmować inicjatywę. Podopieczni trenera Magiery próbowali narzucić swój styl gry, kontrolując przebieg spotkania poprzez posiadanie piłki. Co najważniejsze, nie była to sztuka dla sztuki - Śląsk starał się kreować sytuacje i regularnie atakować bramkę przeciwnika. Vojvodinie z kolei to nie przeszkadzało - Serbowie dobrze czuli się bez piłki, a gdy już wchodzili w jej posiadanie, to starali się jak najszybciej dostać pod pole karne wrocławian.
NADWYRĘŻONY KRĘGOSŁUP
Jeśli defensywa ma być kręgosłupem drużyny, to ten Śląska ewidentnie nie jest w pełni zdrowy. W 16. minucie wrocławianie mieli rzut wolny na połowie Vojvodiny, po którym rywale szybko odzyskali piłkę i zagrali ją na połowę WKS-u. Tam wszystko wydawało się pod kontrolą, do czasu, aż po raz drugi jeden z naszych zawodników minął się z futbolówką. Sytuację sam na sam świetnie wybronił Michał Szromnik, lecz okazało się, że było to jedynie odroczenie wyroku.
Zaledwie 3 minuty później Vojvodina objęła prowadzenie. Na prawej stronie boiska mieliśmy małe zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Busnić. 24-latek dobrze utrzymał się przy piłce, po czym oddał strzał zza pola karnego. Mocne uderzenie w dolny róg bramki okazało się zabójcze - przysłonięty Szromnik nie zdążył zareagować na czas, a wrocławianie dostali to, o co się prosili. Liczne indywidualne błędy od pierwszego gwizdka nawarstwiały się, co bez wątpienia jest bardzo niepokojącą informacją przed wznowieniem rozgrywek.
DEMONY WRACAJĄ
Scenariusz ostatniego sparingu w Turcji przypominać mógł to, co działo się ze Śląskiem pod koniec rundy jesiennej. Wrocławianie nieźle weszli w mecz, kontrolowali spotkanie i próbowali konsekwentnie zaciskać sidła na przeciwniku. Niestety, sidła te były dziurawe - podopieczni trenera Magiery popełniali błędy indywidualne, przez które stopniowo tracili pewność siebie. Po kilkunastu minutach Śląsk stracił gola, przez co zaczął grać znacznie bardziej zachowawczo. Zawodnicy nie chcieli brać na siebie odpowiedzialności, zaczęli grać bezpiecznie, ale jednocześnie statycznie. W ten sposób druga część pierwszych 45 minut jest całkowicie do zapomnienia - na murawie nie działo się zupełnie nic ciekawego, a jedynym interesującym akcentem były tureckie śpiewy, które słychać było na boisku.
PRÓBA OŻYWIENIA
Druga połowa rozpoczęła się od dwóch zmian w szeregach Śląska. Szymon Michalski zastąpił Łukasza Bejgera, a Mateusz Praszelik wszedł za Marcela Zyllę. Wspomniane wcześniej śpiewy ucichły, a Śląsk ewidentnie chciał podkręcić intensywność meczu. W 51. minucie wrocławianie doszli do pierwszej dobrej okazji na wyrównanie. Michalski doskonale uruchomił podaniem na prawą stronę Patryka Janasika. Wahadłowy dośrodkował wprost na głowę Petra Schwarza, a ten spróbował zdobyć swojego trzeciego gola w zimowych sparingach. Jego uderzenie zostało sparowane przez bramkarza, a dobitka Roberta Picha minęła prawy słupek.
To właśnie zmiana na środku obrony paradoksalnie okazała się największym wzmocnieniem ofensywy Śląska w drugiej połowie. Michalski bardzo dobrze wprowadzał piłkę, często pomijając drugą linię, a czasami brał nawet sprawy w swoje ręce i indywidualnymi rajdami penetrował zorganizowaną formację Vojvodiny. Wrocławianie zaczęli grać szybciej, bardziej bezpośrednio, co przełożyło się na sytuacje bramkowe. Serbowie czuli, że tracą kontrolę nad spotkaniem - znacznie rzadziej widywaliśmy ich już w okolicach pola karnego Śląska, a będąc w posiadaniu piłki starali się po prostu jak najdłużej przy niej utrzymać.
KARUZELA BŁĘDÓW WCIĄŻ SIĘ KRĘCI
Gdy już wydawało się, że wrocławianie są na dobrej drodze, by wyrównać, czy nawet zwyciężyć z Vojvodiną, znów obejrzeliśmy grudniowe wydanie Śląska. Z pozornie niegroźnego rzutu wolnego po prawej stronie boiska zamiast dośrodkowania ujrzeliśmy nie najlepszy strzał. Szromnik spokojnie rzucił się na piłkę, stał naprzeciw niej, uformował już koszyczek i musiał ją tylko złapać. W niewytłumaczalnych okolicznościach futbolówka zamiast w rękach bramkarza znalazła się jednak w siatce i Serbowie powiększyli prowadzenie.
Śląsk na gola zareagował dobrze, choć prawda jest taka, że nie powinien nawet mieć na co reagować. Kilka minut po drugiej bramce Vojvodiny bliski nawiązania kontaktu z rywalem był Sebastian Bergier. Jakub Iskra po dobrej akcji prawą stroną dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie świetnie odnalazł się najlepszy strzelec drugoligowych rezerw. Po jego uderzeniu piłka ugrzęzła w siatce - niestety, po złej stronie słupka.
PIERWSZA PORAŻKA STAŁA SIĘ FAKTEM
Obraz gry do końca spotkania nie zmienił się już nawet na chwilę. Śląsk próbował, lecz za każdym razem brakowało czegoś w fazie finalizacji akcji. Grudniowe demony wróciły w najgorszym możliwym momencie, a wrocławianie sparingu z Vojvodiną zdecydowanie nie zapamiętają dobrze. Jeśli chcielibyśmy doszukiwać się pozytywów, to nie można obojętnie przejść obok występu Michalskiego. Młody obrońca znacznie ożywił grę WKS-u, notując bardzo przyzwoite zawody. Śląsk żegna się z Turcją porażką - już w czwartek wrocławianie wrócą do Polski, gdzie odbędzie się ostatni etap przygotowań do wiosennej rundy ekstraklasy.
Śląsk Wrocław 0:2 (0:1) FK Vojvodina
Busnić 19', Stevanović 69'
Śląsk Wrocław: Szromnik - Bejger (46' Michalski), Golla, Verdasca - Janasik (71' Iskra), Lewkot (71' Łyszczarz), Schwarz, Garcia (58' Stiglec) - Pich (76' Bergier), Zylla (46' Praszelik), Quintana (58' Sobota)
Vojvodina: Rockov (70' Puskić) - Lazarević (70' Jelenković), Jelicić (70' Kopitović), Stevanović (70' Novevski), Dordević (46' Devetak) - Vukadinović (46' Kabić), Miletić (65' Nesković), Busnić, Cović (46' Zukić), Simić (46' Bastajić) - Vukcević (46' Matić)