Śląsk zwycięski u siebie! Roman sposobem na Wisłę
18.02.2017 (19:44) | Dominika Wręczycka
Na murawę Stadionu Wrocław trener Jan Urban wysłał taką samą jedenastkę jak przed tygodniem w Płocku.
Gra obu drużyn w pierwszych minutach (a nawet w całej pierwszej połowie) była zachowawcza – Wisła widocznie czekała na swoją okazję, a Śląsk nie chciał narazić się na straty nie do odrobienia. Mimo to zarówno zielono-biało-czerwoni jak i goście mieli swoje szanse. Od początku spotkania Śląsk grał swoje, czyli podobnie jak w Płocku próbował gry podaniami, aktywny był Pich i Riera. W szóstej minucie Hiszpan dograł Słowakowi, ten wchodził z dryblingiem w szesnastkę Wisły, ale został zatrzymany przez Gonzaleza. Wiślacy z kolei grali głównie długimi podaniami, chociaż najgroźniej pod bramką Pawełka robiło się po wejściach Małeckiego. Najpierw pomocnik Białej Gwiazdy wywalczył rzut rożny po którym główkował Głowacki (prosto w ręcę Pawełka, ale ten… piąstkował, na szczęście z pomocą Pawelca wyjaśnił zamieszanie w polu karnym), potem Małecki idealnie wrzucił z prawej strony Brlekowi, jednak wbiegający Chorwat minął się z piłką. Po drugiej stronie swoje szanse miał Kamil Biliński – po ładnym prostopadłym podaniu Pawelca przegrał jednak fizyczną walkę z defensorem Wisły, kilka minut później minimalnie za mocno dograł mu Madej. Najlepszą okazję w pierwszej połowie Śląsk wypracował sobie w 21. minucie. Po zagraniu Riery na dalszy słupek, Bila z poświęceniem dopadł do piłki, ale po jego główce piłka o kilkadziesiąt centymetrów minęła słupek. W zespole z Krakowa strzałów z dystansu próbował Sadlok. Na trybunach trwał doping kibiców WKS-u, ale na murawie tempo gry nie zachwycało. Przed przerwą Śląsk wykreował jeszcze akcję, która mogła dać prowadzenie, ale piłka po strzale Madeja spadła na górną siatkę bramki Załuski. Wisła odpowiedziała minimalnie niecelnym uderzeniem Sadloka z rzutu wolnego.
Zaraz po przerwie swoją okazję ze stałego fragmentu gry mieli podopieczni Jana Urbana. Do piłki podszedł Kamil Dankowski, ładnie wymierzył, ale nie powtórzył wyczynu z meczu z Koroną (piłka leciała w okienko, dobra interwencja Załuski ). Potem bardziej ofensywnie zaczęła grać Wisła. Miała swoje okazje i to w dodatku stuprocentowe. Najpierw setkę zmarnował Brożek (z dystansu dobijał jeszcze Llonch, ale przestrzelił). Kilka minut później Małecki bez problemów ograł Dankowskiego, znalazł się sam na sam z Pawełkiem, technicznie uderzył i… jakimś cudem nie trafił. Śląsk miał problemy, dużo rzadziej wychodził z własnej połowy. W 70.minucie po błędzie Głowackiego z piłką w polu karnym znalazł się Kamil Biliński, jednak skiksował. Bohaterem Śląska siedem minut później okazał się wchodzący z ławki Roman. Hiszpan otrzymał podanie na piąty metr (dośrodkowanie Madeja głową przedłużył Biliński), nie pomylił się, pokonał bramkarza Wisły i dał wrocławianom upragnione prowadzenie. Wisła po stracie gola zaczęła się mylić, za to Śląsk grał coraz pewniej. Kolejną dobrą sytuację po podaniu Morioki miał Roman, ale tym razem zatrzymał go Załuska. Wynik nie uległ już zmianie i Śląsk po raz drugi w tym sezonie wywalczył 3 punkty na własnym stadionie.
Śląsk Wrocław – Wisła Kraków 1:0 (0:0)
77’ Roman
Składy drużyn:
Śląsk Wrocław:(stroje: zielone) Pawełek - Dankowski, Celeban, Kokoszka, Pawelec - Kovacević, Riera (66' Roman), Madej, Morioka, Pich - Biliński (79' Alvarinho) Trener: Jan Urban
Wisła Kraków:(stroje: czerwono-białe) Załuska - Cywka, Głowacki, Gonzalez, Sadlok - Mączyński, Llonch, Brlek (61' Videmont), Małecki, Boguski (73' Stilić) - Brożek (81' Ondrasek) Trener: Kiko Ramírez
Ławka rezerwowych:
Śląsk Wrocław: Kamenar, Zieliński, Dwali, Stjepanović, Alvarinho, Roman, Idzik
Wisła Kraków: Miśkiewicz, Bartkowski, Uryga, Stilić, Ondrasek, Videmont, Spicić
Żółte kartki: Pich (Śląsk) Małecki, Głowacki (Wisła)