Sushi z ziemniaka - Śląsk pokonuje Lecha po bramce Ryoty Morioki!

01.04.2016 (22:21) | Michał Perzanowski
Śląsk wygrywa na Bułgarskiej! Nasz zespół pokonuje mistrza Polski 1:0 i wywozi z Poznania komplet punktów! Wszystko za sprawą niezawodnego Lashę Dvaliego i obudzonego ze snu zimowego Ryotę Moriokę.


 

Pierwsze minuty upłynęły pod znakiem bardzo chaotycznej gry. Żadna z drużyn nie potrafiła przejąć inicjatywy, wkradło się dużo niepotrzebnych zagrań i niewymuszonych strat. Mimo braku spokoju, to Śląsk atakował częściej i znacznie częściej uderzał na bramkę Jasmina Buricia.



Efekty przyszły już w 10. minucie. Zawodnicy Kolejorza bardzo głęboko cofnęli się w pole karne i źle pokryli Rotę Moriokę. Ten otrzymał piłkę z lewego skrzydła, po czym stracił, lecz Dariusz dudka wybił piłkę prosto pod jego nogę. Japończykowi nie pozostało nic innego, jak uderzyć po ziemi i pokonać bośniackiego bramkarza. Po zdobytym golu pobiegł do trenera Rumaka i serdecznie podziękował mu za możliwość występu w tym spotkaniu.



Kolejorz zdawał się zamroczony po tym golu, ponieważ przez dłuższy czas nie potrafił zagrozić bramce Abramowicza. Jedna z groźniejszych sytuacji nadarzyła się w 23. minucie, ale nawet wtedy nie doszło do żadnego strzału na bramkę. Dariusz Dudka posłał długą piłkę do Darko Jevticia, który zgrał do Lovrencsicsa. Ten oddał piłkę Szwajcarowi, po czym doszło do dośrodkowania, ale piłkę pewnie złapał bramkarz WKS-u. Przez kolejne fragmenty pierwszej połowy, podopieczni Jana Urbana próbowali przedrzeć się przez szyki naszej defensywy, ale bili głową w mur.



W 32. minucie mogło być 1:1. Efektowny drybling Darko Jevticia zakończył się groźnym strzałem na bramkę Abramowicza. Ten „wypluł’ piłkę na jedenasty metr, gdzie czyhał Nicki Bille Nielsen, lecz na szczęście, był za wolny i nie zdążył do niej na czas. Do przerwy utrzymał się korzystny wynik dla Śląska.



Po zmianie stron to goście byli bliżej zdobycia gola. Zaraz po wznowieniu gry Tom Hateley zagrał w pole karne do Pawelca, ten miał mnóstwo wolnej przestrzeni, jednak skiksował przy próbie strzału. Druga bramka dla WKS-u wisiała w powietrzu. Dwie minuty później wyśmienitą sytuację miał Bence Mervo. Węgierski napastnik dostał idealne dośrodkowanie na nos, ale fatalnie przestrzelił i z kilku metrów nie trafił nawet w bramkę.



Piłka, jak zaczarowana, nie chciała wpaść ponownie do bramki Jasmina Buricia. W 55. minucie Hateley w efektownym stylu dośrodkował w kierunku Morioki. Japończyk ze stoickim spokojem przyjął piłkę, zaczarował bramkarzem Lecha i Marcinem Kamińskim, lecz kiedy wystarczyło wpakować piłkę do niemal pustej bramki, trafił prosto w nogi Macieja Wilusza. Wielka szkoda tej sytuacji.



W 63. minucie na boisku pojawił się na boisku Tamas Kadar za Dariusza Dudkę, a Paulus Arajuuri za Vladimira Volkova. Wówczas Lech przeszedł z systemu 4-2-3-1 na 3-5-2 (lub 3-4-3), by zagrozić bramce Abramowicza. W 70. minucie Darko Jevtić wymienił piłkę na jeden kontakt z Maciejem Gajosem, ale strzał z dystansu tego drugiego pewnie wyłapał golkiper WKS-u.



Minutę później musiało być 2:0 dla Śląska! Wrocławianie odebrali piłkę na połowie rywala, Ryota Morioka zagrał szybką piłkę do Petera Grajcara a Słowak ominął dryblingiem zawodników Kolejorza i uderzył w Jasmina Buricia, lecz ten sparował strzał na bok. To nie koniec kłopotów Lecha, ponieważ do bezpańskiej piłki na 10. metrze dopadł Bence Mervo, ale niestety niechlujnie uderzył piłkę, przez co dopadł do niej Burić i końcami palców z linii bramkowej wybił ją poza pole karne!



Na cztery minuty przed końcem Lech miał kartę przetargową w ręku. Zawodnicy Lecha spowodowali małe zamieszanie w polu karnym, na którym skorzystał Darko Jevtić, ale z kilkunastu metrów minimalnie chybił.



W doliczonym czasie gry Kolejorz również mógł dojść do wyrównania. Niezwykle celną główkę Nickiego Bille bardzo przytomnie sparował Abramowicz.



Śląsk zrobił dzisiaj wszystko, żeby zasłużyć na zwycięstwo w tym meczu. Defensywa WKS-u zrobiła świetną robotę i nie dała zarówno Gajosowi oraz Jevticiowi, jak i Nickiemu Bille żadnych szans, by ci zagrozili bramce Abramowicza. Świetnie także spisał się Japończyk Ryota Morioka, przez którego przechodziła niemal każda udana akcja wrocławskiego zespołu. Podnosimy się z kolan!



Lech Poznań – Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)



Bramki: Morioka 10’;



Składy:



Lech: Bulić – Kędziora, Wilusz, Kamiński, Volkov (63’ Arajuuri) – Trałka, Dudka (63’ Kadar) – Jevtić, Gajos, Lovrencsics – Nicki Bille



Śląsk: Abramowicz – Pawelec, Celeban, Dvali, Dudu – Hołota, Hateley – Dankowski (58’ Grajcar), Morioka (90’ Kokoszka), Pich – Mervo



Żółte kartki: Dudka, Trałka - Dankowski



Widzów: 17 697

źródło: własne