Sztylka: Będziemy pracować z tą kadrą, którą mamy (WYWIAD cz. 1)

10.12.2022 (06:00) | Krzysztof Banasik
uploads/images/2022/6/sztylka_62a2616e8dca5.jpg

fot.: slaskwroclaw.pl

Transfery Śląska Wrocław. W pierwszej części wywiadu Dariusz Sztylka, dyrektor sportowy WKS-u, odpowiada na nasze pytania związane z zimowym okienkiem transferowym w Śląsku Wrocław. Kto może do Śląska przyjść, a kto odejść? Co z zawodnikami wypożyczonymi z Oporowskiej i kontraktem Krzysztofa Mączyńskiego?

Druga część wywiadu znajduje się TUTAJ.



 

Jak powiedział mi pan, że ma dużo czasu w tym tygodniu i możemy śmiało na ten wywiad się umówić, zacząłem się martwić. Wie pan, czemu.

Dariusz Sztylka (dyrektor sportowy Śląska Wrocław): Że nie oglądam mistrzostw? (śmiech) Mistrzostwa oczywiście oglądam, dużo światowych trendów w piłce na najwyższym poziomie można zauważyć.

Poza naszą reprezentacją (rozmawialiśmy dzień po meczu Polska 0:2 Argentyna - przyp.red.).

Widziałem filmik z humorystycznym podsumowaniem Marcina Najmana, że nasza gra z Argentyną to była mistyfikacja, żeby Francja nas za łatwo nie rozpracowała.

Wracając do moich zmartwień, to związane one były oczywiście z brakiem ruchów transferów do Śląska. Co się dzieje w tym elemencie?

Jako klub zdajemy sobie sprawę z naszej sytuacji finansowej. Jeśli zimą nie uda nam się wykonać ruchu wychodzącego z klubu, to trudno będzie nam zakontraktować jakiegoś nowego piłkarza. I to zarówno takiego z wolnego transferu, bez kontraktu, jak i takiego, za którego trzeba by było zapłacić nawet niedużą kwotę. Oczywiście jako skauting jesteśmy do transferów przygotowani - mamy listę zawodników i ich profile, wypracowaliśmy je wspólnie ze sztabem szkoleniowym. Wiemy, w jakim kierunku chcemy się rozwijać, ale nie nastawiałbym się na jakąkolwiek naszą aktywność w tym okienku transferowym. Będziemy pracować z tą kadrą, którą mamy.


ZOBACZ też: Sztylka: Wszyscy popełniliśmy grzech pychy (WYWIAD cz. 2)


To musi być dla pana trudna sytuacja, w końcu pańskim zadaniem jest przeprowadzanie transferów.

Takie są aktualnie realia, ale nie dramatyzowałbym. Zespół, który mamy, pokazał w kilku spotkaniach, że ma potencjał na dobrą grę. Drużyna jest w fazie budowy, docierania się. Mamy nowy sztab, nie przedłużyliśmy kontraktów jedenastu zawodnikom, za nami więc dużo zmian i trzeba więcej czasu, żeby to wszystko się ustabilizowało. Ufamy trenerowi Djurdjeviciowi i jego sztabowi. Mecze z Lechem Poznań, Pogonią Szczecin, Jagiellonią Białystok, Wisłą Płock czy Górnikiem Zabrze pokazały, że potrafimy grać dobrze i skutecznie.

Powiedział pan, że ciężko będzie o transfery do klubu, jeśli Śląsk nikogo nie sprzeda. Jest na to jakaś szansa?

Mamy zapytania o dwóch naszych zawodników, ale to bardzo wczesny etap i na razie nie mogę powiedzieć, czy któryś z nich odejdzie. Za dużo jest jeszcze niewiadomych.

Takim transferem, który miał dać oddech finansom Śląska, był temat Erik Exposito. Dzisiaj, po kolejnej średniej rundzie w jego wykonaniu, jest ciągle atrakcyjnym zawodnikiem do sprzedaży?

Byliśmy przed rokiem bardzo blisko bardzo korzystnego dla nas transferu Erika do Chin, ale ze względu na nieprofesjonalną postawę chińskiego klubu wobec zawodnika temat upadł. Erik wrócił do nas i wiosną było widać w jego grze piętno tego nieudanego transferu. Jesień jest dla niego lepsza i Exposito jest jednym z tych piłkarzy, którym interesują się inne kluby. Może nie miał jeszcze takich liczb jak wcześniej, ale postawa w niektórych meczach i ważne gole, jak choćby ten pucharowy z Lechem Poznań, pozwalają wierzyć, że Erik wraca do dawnej formy.

Czyli Exposito jest jednym z tych dwóch zawodników, o której są zapytania?

Tak.

A kto jest tym drugim?

Tego nie mogę powiedzieć, jesteśmy na zbyt wczesnym etapie rozmów. Do jakichkolwiek transferów wychodzących jest bardzo daleka droga w tym momencie.

Czy kłopoty finansowe Śląska są też problemem przy negocjowaniu transferów wychodzących? Ktoś może pomyśleć, że połasicie się na mniejszą kwotę, byleby tylko ratować budżet.

Nie nazwałbym tego kłopotami, tylko zadyszką, z którą za chwilę sobie poradzimy i wszystko wróci do normy. Od początku jasno i klarownie przedstawiliśmy naszą sytuację zawodnikom, którzy docenili naszą szczerość i otwartość. Odpowiadając na pytanie - rynek transferowy zimą ogólnie jest trudny, nikt nie chce wydawać znaczących kwot. Nie jest łatwo teraz sprzedać piłkarza za oczekiwaną przez siebie cenę.

Mówi się o możliwym odejściu wychowanków Śląska - Adriana Łyszczarza i Sebastiana Bergiera. To pora na to, by poszukali sobie innego klubu?

Latem uznaliśmy, że niektórzy wychowankowie naszej akademii powinni dostać więcej szans. Adrian, Sebastian czy Olivier Wypart nie do końca wykorzystali swoje szanse, a świadczy o tym po prostu liczba rozegranych minut. Musimy znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, bo to są zawodnicy, którzy z pewnością mogą jeszcze się rozwinąć. Zobaczymy, czy będą to robić w Śląsku – pamiętajmy, że Adrianowi i Sebastianowi z końcem czerwca 2023 roku kończą się kontrakty, więc wspólnie poszukamy najlepszego rozwiązania dla nich i dla klubu.

Nie chce pan wprost powiedzieć, ale odczytuję to jako jasny sygnał - ich czas w Śląsku się skończył.

Chcę tylko powiedzieć, że Adrian i Sebastian na pewno nie mogą być zadowoleni z tego, co zaprezentowali w tej rundzie i z minut, które sobie wywalczyli. A trzeba sobie powiedzieć szczerze, że nasza kadra była latem tak zbudowana, żeby ci piłkarze mieli realne szanse na granie. Biorąc pod uwagę kończące się niedługo ich kontrakty, naturalne są rozmowy i szukanie rozwiązań na przyszłość.

Druga drużyna, która też potrzebuje wzmocnień, ich nie interesuje?

To już pytanie do nich, ale sądzę, że mają większe ambicje i woleliby spróbować się na innym froncie.

Może to dobry czas na znalezienie też nowego pracodawcy Caye Quintanie, który regularnie zawodzi, a podobno jest jednym z lepiej zarabiających piłkarzy. Macie jeszcze cierpliwość do niego?

Informacje o jego zarobkach, które czasem się pojawiają, są przesadzone. Tak, mamy cierpliwość do Caye, który w kilku meczach pokazał, że jeśli jest pomysł na wykorzystanie jego atutów, to może być bardzo pomocny zespołowi.

Jakie to cechy?

Potrafi być bardzo mobilny, pracować dla zespołu szukając przestrzeni, wybiegając zza pleców obrońców, daje możliwość bardziej bezpośredniej gry. Pokazał to, grając jako nieco inna dziewiątka niż Erik, chociażby w Lubinie czy Płocku. Nie strzela tylu goli, ile byśmy od niego oczekiwali, ale my dalej w niego wierzymy. Wiem, że trener Djurdjević dużo z nim rozmawia, bo widzi u niego cechy, które chciałby wykorzystać.

Czyli Śląsk teraz, wbrew oczekiwaniom kibiców, nie będzie chciał się go pozbyć. Ale jak wpłynie jakaś oferta - to pewnie chętnie ją rozważycie.

Prowadzimy taką politykę, że rozpatrujemy każdą propozycję, która się pojawia, za jakiegokolwiek naszego zawodnika. Nasz budżet opiera się w pewnej mierze właśnie na transferach wychodzących.

Jak rozwija się Karol Borys?

Karol ma niesamowity mental. On kocha grać w piłkę i niezależnie, czy zagra w juniorach, rezerwach czy pierwszej drużynie, on cieszy się z tego, że może grać. Jest bardzo lubiany wśród innych zawodników, a to nie jest łatwe, gdy taki 16-latek wchodzi do szatni. Od razu wszyscy go otoczyli parasolem ochronnym, doceniają jego umiejętności i jego podejście do piłki.

Chciałby pan sprowadzić do Śląska Konrada Kasolika z Ruchu Chorzów?

Interesujemy się wieloma zawodnikami. Chcemy wiedzieć o nich jak najwięcej na długo przed wygaśnięciem kontraktów. Obserwujemy ich dłuższy czas, nie podejmujemy decyzji po obejrzeniu jednego meczu. Praca działu skautingu jest szeroka, mamy wiedzę o każdym polskim zawodniku z ekstraklasy i jej zaplecza, zwracamy też uwagę na inne ligi.

Pieniędzy w kasie na transfery nie ma, ale na pewno sztab szkoleniowy wskazał pozycje, na których potrzebuje wzmocnień.

Tak jak powiedziałem - w tym okienku nasza aktywność na rynku transferowym będzie bardzo mała, dlatego trudno mówić o jakichś celach transferowych, pozycjach, bo nie chcę wzbudzać wśród kibiców jakichś dywagacji czy rozbudzać nadziei, że kogoś pozyskamy.

Problemem Śląska jest ofensywa, w lidze tylko Zagłębie Lubin strzela ich mniej. Skoro nie powinniśmy spodziewać się transferów, to jak ten element chcecie poprawić?

Myślę, że ta drużyna potrzebuje przede wszystkim czasu, by grać tak, jak chce tego trener Ivan Djurdjević. Zbudowanie relacji i powtarzalności - tego nie da się przyspieszyć. Chcemy oglądać więcej takich meczów jak z Górnikiem Zabrze, Lechem Poznań czy Wisłą Płock, a jak najmniej takich jak z Wartą Poznań, Stalą Mielec i Radomiakiem Radom. Nie chodzi już tylko o sam wynik, czyli porażki, ale przede wszystkim jak traciliśmy bramki i w jakim stylu graliśmy - wolno, powtarzalnie, z małą intensywnością. Tego w klubie nikt nie chce. Chcemy Śląska grającego ofensywnie, do przodu, walczącego, tego z pewnością oczekują kibice, ale do tego potrzebny jest czas oraz sumienna i konsekwentna praca każdego w zespole i sztabie. Zespół pokazał, że potrafi tak grać, potrzebna jest jednak większa powtarzalność.

Czy któryś z wypożyczonych zawodników wróci już wiosną do Śląska? Niektórzy mogliby się przydać do rotacji, w pierwszej lub drugiej drużynie.

Szymon Michalski do nas wróci, niestety nabawił się kontuzji. Zapewniamy mu rehabilitację i dobre leczenie. To bardzo zdolny chłopak, który na pewno będzie się rozwijał, bardzo mocno w niego wierzymy. Ma potencjał sportowy i dobry charakter.

Mateusz Maćkowiak doznał kontuzji i jego powrót jest niemożliwy.

Szymon Lewkot zostaje do końcu sezonu w Górniku Łęczna.

Możliwość rozegrania całego sezonu przez Ryszarda Jakubiaka i Igora Maruszaka w Polonii Nysa jest dla nich ważna i nikt nie myśli aktualnie o zabieraniu im tego. To jest ważne w ich rozwoju, żeby brali już odpowiedzialność za podejmowane decyzje w seniorskim zespole.

Mamy kontakt z trenerami drużyn, do których nasi zawodnicy są wypożyczeni, monitorujemy ich rozwój na bieżąco.

Co z rezerwami, czy tam też nie będzie wzmocnień? To obecnie ostatnia drużyna w II lidze.

Chcemy się utrzymać w II lidze, bo to świetny poligon doświadczalny dla naszych wychowanków, ale celem podstawowym funkcjonowanie tego zespołu jest dostarczanie zawodników do pierwszej drużyny. Dodatkowo oczekujemy rozwijającego zawodników, ofensywnego stylu gry i to jest dla nas priorytet. Dla piłkarzy wiąże się to z podejmowaniem ryzyka, które czasami odbija się na wyniku. Sam sposób pracy i gry tego zespołu jest dla nas ważniejszy. Sposób gry większości zespołów w II lidze jest bardzo prosty - dalekie podanie do przodu i fizyczna walka. Naszym młodym zawodnikom ciężko się gra w ten sposób, potrzebują nabrać jeszcze doświadczenia.

Z kończącymi się kontraktami będzie pan czekał do końca sezonu podobnie jak rok wcześniej?

Nie mamy zbyt wielu zawodników, którym latem umowa wygaśnie. Rozpoczęliśmy jakiś czas temu z agencją reprezentującą Adriana Bukowskiego rozmowy o przedłużeniu kontraktu, to bardzo utalentowany zawodnik. Ustalenia są już prawie w fazie końcowej i jest duża szansa, że kontrakt zostanie przedłużony.

Petr Schwarz ma w umowie klauzulę minutową i jest bardzo blisko wypełnienia tego limitu

Rozmawiamy także z Piotrem Samcem-Talarem i też jesteśmy blisko przedłużenia, sprawy posuwają się w dobrym kierunku.

O Adrianie Łyszczarzu i Sebastianie Bergierze rozmawialiśmy wcześniej.

Z Krzysztofem Mączyńskim usiądziecie jeszcze do jakichś rozmów?

Jeśli Krzysiek będzie miał jakiś pomysł na siebie, to usiądziemy i będziemy rozmawiać. Od nas dostał latem bardzo dobrą propozycję rozwiązania kontraktu, nie skorzystał z niej, więc klub w tym momencie na pewno nie będzie wychodził z nowymi propozycjami.

Z tych zawodników, którzy latem odeszli, za kim najbardziej pan tęskni? Bo powiedzmy sobie szczerze - nie wszyscy musieli odchodzić sportowo, tylko finansowo.

Za wszystkimi (śmiech). A tak na poważnie, to warto zauważyć, jak przebiegają kariery kilku z nich. Fabian Piasecki z drugiego napastnika piętnastej drużyny stał się pierwszym lub drugim napastnikiem lidera ekstraklasy. Podobnie wygląda sytuacja z niechcianymi Bartłomiejem Pawłowskim czy Rafałem Makowskim. Wnioski z tego są takie, że skoro w innym klubie są wiodącymi postaciami, to może mieliśmy za mało cierpliwości? Musimy też pamiętać, że ci, którzy latem odeszli, wcześniej dawali nam bardzo dużo radości - to oni zdobyli piąte i czwarte miejsce.

Który ostatni transfer zaskoczył pana najbardziej in plus?

Trudno mi wskazać jakiś taki jeden transfer, ale muszę wymienić tu Patricka Olsena. Dużo o nim rozmawiałem z trenerem Magierą, który nie był przekonany do tego zawodnika. Uważałem, że to będzie piłkarz, który pozwoli nam zmienić mental tej drużyny, bo na tym nam zależało i to się sprawdziło. Nie pomyliłem się co do jego charakteru i umiejętności sportowych.

A z tych letnich transferów sprzed pół roku?

Na pewno muszę wyróżnić Johna Yeboaha. Mało w ekstraklasie jest takich zawodników. Diagnozując w poprzednim sezonie, z czego wynikają nasze problemy, stwierdziliśmy, że mamy mało piłkarzy, którzy potrafią przechylić szalę zwycięstwa swoimi indywidualnymi umiejętnościami lub potrafią stwarzać okazje innym - przez swoją ruchliwość, drybling, grę jeden na jeden. John to wszystko ma. Były duże znaki zapytania ze strony kibiców i dziennikarzy, czy transfer gracza z III ligi niemieckiej to dobry ruch. Okazał się bardzo dobry.

Myślę, że też pod kątem sprzedażowym.

Tak, taka jest nasza polityka, że chcemy pozyskiwać zawodników jakościowych jak Patrick Olsen, który szybko zadomowił się w pierwszym składzie, lub takich, którzy w krótkim czasie będą w stanie na tyle się rozwinąć, by móc ich sprzedać z zyskiem.

Czyli to Yeboah jest tym drugim piłkarzem, o którego pytają inne kluby? Ja bym pytał.

John przyciąga uwagę skautów, bo ma w sobie pasję i duże umiejętności gry jeden na jeden. Do tego ma mentalność zwycięzcy, cały czas chce wygrywać i nie akceptuje tych słabszych meczów. Uważamy, że to zawodnik, którego w przyszłości będziemy mogli wytransferować.

ZOBACZ też: Grali młodzi

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.