Sztylka: Wszyscy popełniliśmy grzech pychy (WYWIAD cz. 2)
10.12.2022 (06:05) | Krzysztof Banasik
fot.: Paweł Kot
Jak Dariusz Sztylka reaguje na krytykę? Czy czuje się odpowiedzialny za bieżącą sytuację w klubie? Jakie wyciągnął wnioski z poprzedniego sezonu? Zapraszamy na drugą część wywiadu z dyrektorem sportowym Śląska Wrocław. TUTAJ znajduje się część pierwsza - o transferach WKS-u.
Jak reaguje pan na negatywne komentarze dotyczące pańskiej pracy? Sporo jest głosów, że Sztylka, Waśniewski i Paluszek muszą odejść.
Dariusz Sztylka (dyrektor sportowy Śląska Wrocław): Krytyka jest jak najbardziej potrzebna, bo daje nam dodatkowe pole widzenia z perspektywy kibiców. Pozostaje mi obronić się swoją pracą. Uważam, że kibice nie zawsze do końca rozumieją specyfikę naszej pracy, ale jak najbardziej mają prawo czuć się rozczarowani ostatnim sezonem. Bijemy się w pierś za ostatnie rozgrywki, bo uważam, że kadra, którą mieliśmy i warunki stworzone w klubie były na dobrym poziomie, sztab szkoleniowy miał drużynę, która nie powinna grać tak słabo. Śląsk Wrocław powinien co roku walczyć o europejskie puchary i medale, jak w 2020 i 2021 roku, ale w tym momencie nie jesteśmy w stanie rywalizować o najwyższe cele. Do tego jednak dążymy.
Skąd ta wspomniana zadyszka finansowa? Klub jest cały czas w takiej samej, stabilnej sytuacji, z tym samym właścicielem i tymi samymi sponsorami.
Wszystkie kwestie finansowe wyjaśniał niedawno w wywiadzie na Waszych łamach prezes Piotr Waśniewski, więc najlepiej będzie odesłać do jego słów, bo to najszerszy i najbardziej dokładny opis sytuacji finansowej klubu.
ZOBACZ też: Piotr Waśniewski: Ani złotówka z miasta nie idzie na pensje piłkarzy (WYWIAD)
Tak, że Śląsk zatrudnił piłkarzy, którzy nie osiągnęli oczekiwanego wyniku. Czuje się pan odpowiedzialny za bieżącą sytuację w klubie?
Czuję się odpowiedzialny za wynik, który osiągnęliśmy w poprzednim sezonie. To było w jakimś sensie dla nas niezrozumiałe, że mając takich zawodników w składzie do ostatniej kolejki musieliśmy walczyć o utrzymanie. Piłkarze, którzy jeszcze pół roku temu potrafili zdobyć czwarte miejsce i solidnie grać w europejskich pucharach, mieli bardzo dużo regres formy, grali poniżej oczekiwań. To był dla sygnał, że musimy tę drużynę przebudować, poszukać innych rozwiązań. Pożegnaliśmy się z wszystkimi zawodnikami, którym kończyły się kontrakty i postawiliśmy, nieco ryzykownie, na nową energię.
Dostrzega pan jakieś swoje błędy popełnione przy budowie tamtej kadry?
Na pewno dostrzegam takie błędy, bo razem, jako klub, tworzymy politykę transferową i kadrową. Nie chciałbym całej winy zrzucić tylko na jednego czy drugiego trenera. Za tamten sezon odpowiadamy wszyscy w klubie. Wierzę, że ten sezon będzie inny. Zespół jest odmłodzony, ma dużo większą energię. Oczywiście musimy unikać takich wahań jakie miały miejsce, że po dwóch dobrych meczach przychodziły takie, których nie chcemy oglądać.
ZOBACZ też: Transfery Śląska Wrocław. Sztylka: Będziemy pracować z tą kadrą, którą mamy (WYWIAD)
Czego tamten sezon pana nauczył w kontekście budowania drużyny, żeby sytuacja z poprzednich rozgrywek się nie powtórzyła?
Na pewno miniony sezon pokazał, jak bardzo ważny jest mental. Zawodnicy, którzy wcześniej zajmowali piąte i czwarte miejsce, nie byli w stanie udźwignąć kryzysu, z którego nie potrafił zespołu wyprowadzić również trener Jacek Magiera. Zawodnicy stracili dużo pewności siebie, nie byli mentalnie przygotowani na walkę o utrzymanie, byli nastawieni na grę o inne cele. Wydawało się, że kadra jest szeroka i to powinno procentować, trener Magiera miał po dwóch zawodników na każdą pozycję, jednak efektów nie było.
Który moment został przez pana i inne osoby z pionu sportowego przespany?
Mieliśmy wewnętrzną analizę i stwierdziliśmy, że coś, co możemy sobie zarzucić, to brak większego nacisku na trenera Magierę. Moment, w którym zaczęliśmy gubić punkty był poważnym ostrzeżeniem. Byliśmy uspakajani, że wszystko jest pod kontrolą, a tak naprawdę tak nie było. Z naszej strony reakcja mogła być szybsza.
Mówi pan cały czas o reakcji na coś, co już się wydarzyło. A ja pytam, co zrobić, żeby to się więcej nie wydarzyło.
Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Kadra wydawała się mocna, zbilansowana, żebyśmy mogli rywalizować w pucharach i w lidze. Początek był bardzo dobry, do 9. kolejki byliśmy wiceliderem, wydawało się, że idziemy w dobrą stronę. Wszyscy popełniliśmy grzech pychy, bo wierzyliśmy, że mamy zbilansowaną i mocną kadrę oraz trenera Magierę, który wie, jak z tymi zawodnikami pracować.
Za bardzo ufaliście trenerowi Magierze?
Możliwe, że był to jeden z powodów. Na pewno nie powiedziałbym jednak, że tamten sezon to tylko i wyłącznie wina sztabu szkoleniowego. Dla nas w klubie to była też sytuacja, z której musieliśmy wyciągnąć wnioski.
Trudno jest realizować jakąś wizję budowania drużyny, kiedy w skarbcu jest pusto? Do niedawna klub pozyskiwał sporo Polaków z niższych lig, latem przyszli co prawda Rafał Leszczyński i Michał Rzuchowski, ale na horyzoncie graczy pokroju Jakuba Łabojki, Przemysława Płachety czy Mateusza Praszelika nie widać.
Chcemy, żeby w Śląsku grało jak najwięcej Polaków i naszych wychowanków lub zawodników związanych jakoś z Wrocławiem i Dolnym Śląskiem. W ostatnich latach sprzedaliśmy Praszelika, Gollę, Makowskiego, Piaseckiego, wcześniej Łabojkę i Płachetę. Gdybyśmy mogli sobie pozwolić na pozostawienie ich wszystkich w drużynie, ten zespół byłby zbudowany w większości ze stosunkowo młodych, polskich zawodników i bylibyśmy w inny miejscu.
Niestety co pół roku nie stać nas na pozyskiwanie takich dobrych polskich piłkarzy, którzy albo daliby jakość w pierwszej drużynie, albo byliby graczami z dużym potencjałem na sprzedaż. Nie było ostatnio na rynku transferowym zbyt dużo zawodników na poziomie I czy II ligi, na których pozyskanie moglibyśmy sobie pozwolić. Dalej naszą filozofią jest, by mieć jak największą wiedzę o polskich graczach, ale ci wyróżniający się szybko dostają propozycje transferowe i ich pozyskanie to skomplikowany proces. Nie rezygnujemy jednak ze sprowadzenia polskich piłkarzy, również z niższych lig, a ostatnie przykłady takich zawodników wymienił pan w pytaniu.
Takim ostatnim przykładem ciekawego transferu młodego Polaka jest chyba Łukasz Bejger, tylko on przyszedł z zagranicy.
Tak, ostatnio było sporo krytycznych komentarzy pod jego adresem, ale w końcówce rundy pokazał się z bardzo dobrej strony.
Sporo jest negatywnych komentarzy dotyczących długich urlopów piłkarzy Śląska. Jak pan to skomentuje?
Plan przygotowań opracował sztab pierwszej drużyny razem trenerami od przygotowania fizycznego. Zawodnicy po zakończeniu rozgrywek przez tydzień trenowali jeszcze wszyscy przy Oporowskiej, później niektórzy mieli jeszcze dodatkowy okres pracy indywidualnej nad swoimi deficytami. 5 grudnia nasi piłkarze rozpoczynają treningi indywidualne, które będą przez sztab naprawdę szczegółowo monitorowane. Ta praca się odbywa, to nie jest tak, że gracze nic nie robią. Nie ma znaczenia, czy zawodnik jest w danej chwili we Wrocławiu, w rodzinnym kraju, czy nawet za granicą – musi wykonać zaplanowane na dany dzień zajęcia. Wszyscy spotkają się ponownie od razu po świętach, wtedy pojedziemy w polskie góry na krótkie zgrupowanie, którego celem będzie stricte przygotowanie motoryczne. 8 stycznia wylatujemy na obóz do Turcji.