TAKTYCZNIE: Trudne zadanie dla nowego trenera Śląska
09.03.2022 (16:00) | Jakub Luberda
fot.: Mateusz Porzucek
Stało się. Związek Jacka Magiery ze Śląskiem Wrocław dobiegł końca, a drużyna została pozostawiona w całkowitej rozsypce. Z jakimi zadaniami zmierzyć się będzie musiał nowy trener WKS-u i w jakim stopniu są one w ogóle wykonalne?
Ostatnie tygodnie dla kibiców wrocławskiego klubu były bardzo trudne. Liczne porażki i absolutny brak stylu sprawił, że nad Śląskiem zaczęło wisieć widmo spadku. Z drużyny grającej ofensywny futbol, zielono-biało-czerwoni stali się bezzębnym tworem, który gra w dodatku najbrzydszą piłką w całej ekstraklasie. I nie chodzi tu nawet o atrakcyjność - bywają przecież zespoły grające topornie, lecz punktujące dzięki dobrej defensywie. Problem jest jednak taki, że ta defensywa w Śląsku przypominała raczej karykaturę, a błędy popełniane przez zawodników były wręcz absurdalne.
Czy wrocławianom wystarczy jedynie efekt nowej miotły? Mam pewne wątpliwości. Drużyna ma problemy na niemal wszystkich płaszczyznach. Mental leży i kwiczy, gra w ofensywie leży i kwiczy, gra w obronie leży i kwiczy, a jedynym punktem w zespole, które jeszcze trzyma się na nogach i nie wydaje zwierzęcych odgłosów, jest chyba tylko bramkarz, choć i ten miewał swoje gorsze momenty. Na czym w takim razie powinien skupić się nowy szkoleniowiec Śląska?
NIEZBALANSOWANA KADRA
Na swojej ostatniej konferencji prasowej trener Magiera stwierdził, że Śląsk ma wyrównaną kadrę. Pół żartem, pół serio, można powiedzieć, że rzeczywiście jest to prawda - wszyscy zawodnicy są na tak samo niskim poziomie. Byłoby to jednak nieuczciwe przedstawienie sprawy. Ci sami zawodnicy jeszcze nie tak dawno zachwycali nas swoimi popisami, byli w stanie rywalizować o najwyższe cele, lecz w pewnym momencie coś pękło, a wrocławianie stali się przewidywalni i łatwi do rozczytania.
Źródło problemu leży właśnie w tej kadrze WKS-u, która wbrew zapewnieniom byłego szkoleniowca, nie jest wyrównana, lecz pod nieco innym względem niż Jacek Magiera miał na myśli. Gdy we Wrocławiu zawita nowy trener, jednym z jego pierwszych kroków, będzie ustalenie jakiejś taktyki i sposobu, w jaki Śląsk ma grać. Gdy jednak spojrzymy na zespół, zauważymy, że pole manewru pod kątem ustawienia jest dosyć ograniczone właśnie ze względu na źle skonstruowaną, bardzo jednowymiarową kadrę.
Bramkarze:
- Michał Szromnik
- Matus Putnocky
Pozycja golkipera w Śląsku wydaje się na ten moment najmniejszym problemem. Miejsce między słupkami należy do Michała Szromnika, który mimo problemów na przedpolu, jest zwyczajnie bardzo dobrym bramkarzem. Alternatywą dla Polaka w teorii powinien być Matus Putnocky. Niestety, tylko w teorii. Słowak uznawany był za tego, który lepiej czuje się w grze nogami, jest pewniejszy przy wyjściach do dośrodkowań, lecz liczba popełnionych przez niego błędów w tym sezonie całkowicie go z tej roli dyskwalifikuje. Szromnik jest lepszy na linii, a w innych aspektach, mimo mniejszej pewności siebie, zwyczajnie nie robi tyle baboli co Putnocky. Na dłuższą metę dobrze byłoby sprowadzić bramkarza o innym profilu od Polaka, lecz w żadnym wypadku nie jest to problem, który należy rozwiązać natychmiast.
Środkowi obrońcy:
- Łukasz Bejger
- Diogo Verdasca
- Wojciech Golla
- Mark Tamas
- Daniel Gretarsson
- Konrad Poprawa
Na środku defensywy w Śląsku panuje prawdziwy przesyt. Mamy 6 zawodników, którzy w trakcie sezonu uzupełnieni byli dodatkowo Dino Stiglecem i Szymonem Lewkotem, lecz na tę chwilę żaden z nich nie gwarantuje odpowiedniego poziomu. Podstawowym pytaniem, na które nowy trener będzie musiał sobie odpowiedzieć, jest to, iloma stoperami będzie chciał grać. Ustawienie z trójką z tyłu wydaje się o tyle lepsze, że wykorzysta ono głębie składu na tej pozycji. Problemem jest jednak to, że środkowi obrońcy WKS-u mają problem z wyprowadzeniem piłki, a także odpowiednim utrzymaniu linii przy grze w trójce. Pod tym względem lepszy wydaje się wariant z czwórką defensorów - ciężar rozegrania skupia się wówczas bardziej na linii pomocy, a dwójka stoperów ma więcej zadań stricte obronnych, gra bardziej asekuracyjnie.
Boczni obrońcy/wahadłowi:
- Dino Stiglec
- Victor Garcia
- Patryk Janasik
- Jakub Iskra
Boczne strefy boiska są w Śląsku obsadzone zdecydowanie najgorzej. Zaledwie czterech zawodników, wśród których trzech jest pod formą, a jeden zagrał od pierwszych minut zaledwie raz i to w Pucharze Polski. Ustawianie ich jako wahadłowych całkowicie mija się z celem - na tej pozycji trzeba odpowiednio zabezpieczać tyły, ale także dawać od siebie dużo w ofensywie. W formacji z czterema obrońcami zadań ofensywnych jest nieco mniej, dzięki czemu skrajnie ustawieni defensorzy będą mogli skupić się na tym, co w Śląsku działa zdecydowanie najgorzej, czyli bronieniu.
Środkowi pomocnicy:
- Krzysztof Mączyński
- Patrick Olsen
- Petr Schwarz
- Szymon Lewkot
Druga linia jest kolejną słabo obsadzoną formacją. Patrząc na warunki fizyczne, mamy trzech zawodników o bardzo zbliżonym profilu oraz wyższego i silniejszego Szymona Lewkota. Formacja, w której Śląsk miałby grać trzema środkowymi pomocnikami, nie miałaby większego sensu - zaledwie jeden zawodnik do rotacji to zdecydowanie za mało. Mając na uwadzę ograniczoną drugą linię wrocławian, najrozsądniejszym wyjściem będzie granie dwójką w środku pomocy. Wobec tego do wyboru pozostają nam ustawienia: 4-2-3-1, 4-4-2 (jedynie warianty ze skrzydłowymi - romb w środku pola odpada), a także różne warianty 3-4-3.
Skrzydłowi:
- Dennis Jastrzembski
- Robert Pich
Dotarliśmy do największej bolączki Śląska, czyli liczby bocznych pomocników. Zaledwie dwóch zawodników, którzy nominalnie grali niegdyś na tej pozycji to zdecydowanie za mało, aby rozważać na dłuższą metę grę w ustawieniu ze skrzydłowymi. Pojawia się tu jednak pewna furtka - w boczną strefę można przesunąć Marcela Zyllę oraz Adriana Łyszczarza, lecz niczym pewnym nie jest, że zagrają tam na swoim poziomie. Ostatni mecz z Legią pokazał wręcz, że można mieć spore wątpliwości - Zylla zagrał na skrzydle i był to znacznie gorszy występ, od tych na jego nominalnej pozycji, jaką jest “dziesiątka”.
Ofensywni pomocnicy:
- Waldemar Sobota
- Marcel Zylla
- Adrian Łyszczarz
“Dziesiątek” w Śląsku nie ma zbyt wielu, lecz jest to zdecydowanie wystarczająca liczba. W ustawieniu 3-4-2-1, na tej pozycji może zagrać również ktoś z dwójki Pich-Jastrzembski, czy nawet Caye Quintana, a w przypadku klasycznego 4-2-3-1 potrzeba przecież zaledwie jednego ofensywnego pomocnika. Dostępni zawodnicy są zróżnicowani, mają inne atuty i styl gry, więc tutaj pozostaje już tylko kwestia selekcji, który z nich da drużynie najwięcej. Ciekawym pomysłem na wykorzystanie tej obficie obsadzonej pozycji, może być ustawienie 4-2-2-2, które “dziesiątką” daje dużo swobody, a jednocześnie w znacznej mierze opiera się na ich grze.
Napastnicy:
- Erik Exposito
- Fabian Piasecki
- Caye Quintana
- Sebastian Bergier
Ach ten Erik Exposito. Gdyby Hiszpan odszedł w zimowym oknie, to jasne byłoby przynajmniej, że nie ma co myśleć o grze dwoma napastnikami. Tak się jednak nie stało, a trzymanie na ławce bardzo solidnego w rundzie jesiennej Fabiana Piaseckiego wydaje się być pewnym marnotrawstwem. Relacja Piaseckiego z trenerem Magierą była nieco dziwna, nie do końca zrozumiała, więc można mieć nadzieję, że u nowego szkoleniowca Fabian dostanie w końcu realną szansę i będzie traktowany na równi z Exposito. Potencjał ludzki na pozycji snajpera jest spory, więc wystawienie dwóch napastników może być ciekawym pomysłem. Problem leży jednak w jakości zmienników - Quintana i Bergier zwyczajnie nie dają odpowiedniej jakości na poziomie ekstraklasy, więc w przypadku absencji kogoś z duetu Exposito-Piasecki, konieczne może okazać się kolejne kombinowanie z formacją.
WNIOSKI
Kadra Śląska jest zupełnie niezbalansowana - przesyt środkowych obrońców, słabo obsadzone boczne strefy (zarówno skrzydłowi, jak i boczni obrońcy), nieźli napastnicy bez odpowiedniego backupu. Problemów jest sporo, co znacznie ogranicza możliwości przy wyborze nowej formacji. Ustawienie z trójką obrońców z góry odrzucamy przede wszystkim ze względu na bardzo mizerną formę wahadłowych. 4-3-3 odpada przez nieodpowiednią liczbę i małe zróżnicowanie środkowych pomocników. Zostaje nam wobec tego ryzykowne 4-2-3-1 lub 4-4-2 (bardzo mało skrzydłowych), lub nieznane zawodnikom 4-2-2-2. Dobry wybór niestety nie istnieje.