Tora! Tora! Tora! Śląsk pokonał Cracovię!
09.04.2016 (20:03) | Filip Podolski
Trener Mariusz Rumak nie eksperymentował stawiając na tę samą wyjściową jedenastkę, która wyszła tydzień temu w Poznaniu. Jednak początek meczu był zupełnie inny niż w miniony piątek. Już w 12. minucie goście objęli prowadzenie. Po przypadkowej akcji piłka spadła w polu karnym pod nogi byłego gracza WKS-u, Mateusza Cetnarskiego, a ten na raty pokonał Mateusza Abramowicza.
Taki obrót sprawy związał nogi gospodarzom. W niczym nie przypominali oni zespołu, który przy Bułgarskiej z powodzeniem stawiał czoła obrońcom mistrzowskiego tytułu. Brakowało dokładności w rozegraniu oraz odwagi w ofensywie, mnożyły się straty. Zawodnicy zbyt często próbowali skomplikowanych zagrywek. Bardzo dużo strat notował Morioka, a jego koledzy kolekcjonowali żółte kartki ratując faulem nieudane akcje. Mariusz Pawelec został upomniany już po raz 12. i nie zagra w 2 najbliższych spotkaniach.
Krakowianie w pełni kontrolowali wydarzenia na boisku. Częściej byli przy piłce i ostrym pressingiem uniemożliwiali Śląskowi złapanie właściwego rytmu. Na szczęście na posterunku zawsze był bramkarz wrocławian. Dopiero w ostatniej minucie pierwszej połowy zapachniało golem dla miejscowych. Uderzał Mervo, a piłka odbiła się od słupka.
Mecz nabrał rumieńców w 71. minucie. Po trudnym do obrony strzale Morioki, Sandomierski wypluł piłkę, a najszybciej do niej dobiegł Mervo, który silnym uderzeniem z bliska doprowadził do wyrównania. Ten gol był duży impulsem dla wrocławian, którzy na ostatni fragment meczu przejęli inicjatywę i uparcie dążyli do zdobycia zwycięskiego gola.
WKS zdominował rywala i co chwila kotłowało się w polu karnym krakowian. Szczególnie groźne były dośrodkowania w wykonaniu Dudu i Toma Hateleya. Nawet kiedy sędzia doliczył do regulaminowego czasu gry 6 minut, mało kto spodziewał się, że jeszcze zmienił się wynik tego pojedynku. Jednak w 93. minucie Morioka przejął piłkę od obrońców rywali i w sytuacji sam na sam piękną podcinką zdobył zwycięskiego gola.
To jeszcze nie był koniec emocji. Nawet po tym zdarzeniu Cracovia stworzyła sobie znakomite okazje do odmienieni wyniku meczu. W 7. minucie Abramowicza uratowała poprzeczka, chwilę wcześniej wrocławski bramkarz pewnie interweniował.