TRANSFERY: Ratowanie II ligi w rytmie samby?

20.01.2023 (19:00) | Jacek Bratek
uploads/images/2023/1/DSC_2489_62c982ce0c6da_63caaeba14bea.jpg

fot.: Rafał Sawicki

Od niedawna z rezerwami Śląska trenują dwaj Brazylijczycy grający do tej pory w Ślęzie Wrocław – Alfonso i Vinicius. Obaj przed dwoma laty pojawili się na polskich boiskach i są wyróżniającymi się zawodnikami w III lidze. Czy poradzą sobie szczebel wyżej? Potencjał niewątpliwie mają.



 

Rezerwy Śląska ambitnie podchodzą do celu, jakim jest utrzymanie w II lidze. Co jest niezbędne? Odpowiedź jest prosta - lepsza i skuteczniejsza gra. Drużyna musi być zespołem w pełnym tego słowa znaczeniu. Pytanie, czy młodzi zawodnicy będą w stanie poradzić sobie w wymagającej i mocnej lidze. Jesień pokazała, że niejednokrotnie brakowało doświadczenia. Graczy ogranych, którzy w trudnych momentach wytrzymają ciśnienie i poprowadzą młodszych kolegów do sukcesu.

Zawodnicy z pierwszego zespołu nie zawsze takimi są. Brakuje stabilizacji, doświadczonych piłkarzy, którzy są z drużyną na co dzień. Dlatego w końcówce rundy więcej szans dostawali zawodnicy, którzy wcześniej mieli dzielić się swoim doświadczeniem głownie podczas treningów, względnie wchodząc z ławki rezerwowych. Mowa o Mariuszu Pawelcu, ale również Robercie Pisarczuku i Hubercie Muszyńskim. W okresie przygotowawczym pojawili się nowi kandydaci.

GABRIEL ALFONSO


(fot. Ślęza Wrocław)

23–letni Gabriel Alfonso jest wychowankiem słynnego Palmeiras Sao Paolo. Grał tam do 2018 roku, następnie trafił do Avai FC, a jego ostatnim klubem w ojczyźnie był EC Sao Bernardo. Wiosną 2021 roku pojawił się w Ślęzie Wrocław. Szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, grając głownie na pozycji prawego obrońcy, a potem defensywnego pomocnika.

Był mocnym punktem żółto-czerwonych. Dynamiczny, dobrze wyszkolony technicznie, niezły w defensywie oraz konstruowaniu akcji. Przez dwa lata lata rozegrał 55 spotkań ligowych i dwa w Pucharze Polski na szczeblu centralnym (tylko pięć razy będąc rezerwowym). strzelił w nich dziesięć goli. Jak na defensywnego gracza bramka co 5,5 meczu to niezła statystyka.

VINICIUS MATHEUS


(fot. Ślęza Wrocław)

Razem z nim do klubu trafił pół roku starszy Vinicius (Vinícius Matheus). Brazylijczyk posiadający także włoskie obywatelstwo gra na pozycji napastnika, może też występować na skrzydle. On z kolei w ojczyźnie często zmieniał kluby. Wyjeżdżając w wieku 22 lat z kraju miał już w swoim CV siedem klubów.

Początki w Polsce nie były dla niego łatwe. W ataku Ślęzy brylował Piotr Stępień, późniejszy król strzelców III ligi, wspomagany przez byłego zawodnika Śląska Mateusza Stępina. Poza tym Vinicius nie od razu potrafił dostosować się do stylu gry drużyny. W większości meczów wiosną 2021 wchodził na 10-15 minut. Cały mecz rozegrał dopiero w ostatniej kolejce i odwdzięczył się inauguracyjnymi dwoma bramkami.

Nowy sezon również zaczynał jako rezerwowy, ale w pierwszych ośmiu meczach strzelił pięć goli i coraz częściej wybiegał na boisko. Przełomowym momentem okazał się mecz w Pucharze Polski z Górnikiem Zabrze. Vinicius zagrał bardzo dobrze, komplementów nie szczędził mu ówczesny trener zabrzan Jan Urban i Vini wskoczył do pierwszego składu. Sezon 2021/2022 należy uznać za udany (28 meczów, 11 goli), jednak miał zbyt dużo wahań formy. Po świetnym meczu czasem przychodził bezbarwny. Czasem też można mu było zarzucić zbytnią nonszalancję i egoizm w grze. Ale z pewnością był progres.

Bieżący sezon jest bardzo udany dla Viniciusa. Odmłodzona drużyna Ślęzy, przez niektórych skazywana na walkę o utrzymanie, spisywała się bardzo dobrze i zakończyła jesień na czwartym miejscu, będąc wraz z Rekordem Bielsko Biała najbardziej bramkostrzelnym zespołem w lidze. Duża w tym zasługa Viniciusa, który piłkarsko dojrzał, zaczął więcej grać dla zespołu i był mocnym punktem w kadrze. W 17 meczach strzelił dziewięć goli, wiele z nich miało charakter kluczowych. Trafień mogło być więcej, ale nie wykorzystał dwóch rzutów karnych.

Atutem Viniciusa jest to, czego brakowało rezerwom jesienią. Brazylijczyk nie boi się pójść na przebój zakończony strzałem. Niejeden gol padł po jego indywidualnej akcji przez pół boiska. Jest niesłychanie szybki, chyba w III lidze nie było szybszego zawodnika. Ciekawe jak wypadłby np. w konfrontacji z Dennisem Jastrzembskim.

O przyszłości obu zawodników zawodników zadecyduje sztab trenerski. Jak udało nam się ustalić - dotychczasowe oceny są pozytywne.



BRAZYLIANA W REZERWACH?

Z pewnością rozpocznie się dyskusja, czy takie wzmocnienia mają sens. Moim skromnym zdaniem tak. Owszem, przyjmijmy, że celem zespołu rezerw jest ogrywanie młodzieży w jak najwyższej klasie rozgrywkowej, możliwość ich rozwoju pod kątem gry w ekstraklasie lub po prostu transferów do innych klubów I lub II ligi. I na pewno jest to dla klubu bardzo pożyteczne. Aby ten cel utrzymać w długiej perspektywie, potrzebna jest realizacja innego założenia, jakim jest uniknięcie degradacji. Młodzież potrzebuje wsparcia i takim mogą być obaj Brazylijczycy.

Przyjrzyjmy się, jak to wygląda w innych klubach, które mają rezerwy w II lidze. Będące beniaminkiem Zagłębie II nie licząc tzw. "spadów" gra bardzo młodym składem, z kolei grający tu najdłużej Lech II nieco odszedł od tej reguły i ma w swojej kadrze grupę zawodników w wieku 25-30 lat, mających za zadanie utrzymanie pewnego poziomu i przy których młode talenty mają łatwiej wchodzić w dorosłą piłkę.

ŚLĄSK I ŚLĘZA

Wsparcie od Ślęzy jest też miejmy nadzieję elementem zacieśniania współpracy między klubami. Dla Śląska potrzebny jest klub we Wrocławiu, z którym można współpracować w zakresie ogrywania zawodników czy możliwości wspólnego testowania graczy z regionu. Szansa na to jest. W niedawnym wywiadzie dla Przeglądu Sportowego trener Ivan Djurdjević powiedział

- Często powtarzam też zdanie, że nie jesteśmy trenerami lig, a zespołów. Wie pan, co kiedyś powiedział wybitny trener Marcelo Bielsa? Że najbardziej powinno się cenić tych szkoleniowców, którzy pracują w trzeciej i czwartej lidze, mają poważne problemy, a mimo to ciągle udaje im się rozwijać zawodników. Mam kogoś takiego w Polsce — to Grzegorz Kowalski, pracujący w Ślęzy Wrocław. Jest pierwszym trenerem tego zespołu od grudnia 2015 roku, co sezon zmienia mu się skład, a on ciągle plasuje się w czołówce rozgrywek III ligi. Zbiera ludzi i robi z nich prawdziwy zespół. To fenomen, biorąc też pod uwagę skromny budżet Ślęzy. Myślę, że w Polsce jest jeszcze wielu takich trenerów jak on, którzy z małego robią dużo. To jest prawdziwa praca szkoleniowa. Bardzo chciałbym w najbliższej przyszłości pojechać do kogoś takiego na staż.

Przypomnijmy, że Grzegorz Kowalski, przez lata związany ze Ślęzą jako zawodnik i trener, był także zawodnikiem Śląska, a także trzykrotnie szkoleniowcem WKS-u.

ZOBACZ też: Djurdjević: Brak Exposito nie był aż tak odczuwalny