WKS wygrał w Krakowie

18.09.2011 (16:27) | Adam Osiński
Śląsk poradził sobie z ostatnią w tabeli Cracovią. Jedynego gola w meczu zdobył w 66 minucie Waldemar Sobota. Piłkarze Oresta Lenczyka pokonali słabego rywala, bo zagrali z wyrachowaniem i odrobiną szczęścia w końcówce.


 

Orest Lenczyk zareagował na słaby mecz w Kielcach i dokonał dwóch zmian w obronie, zaś na rozegranie wpuścił Milę, który zastąpił Cetnarskiego. Kibice Pasów byli niepocieszeni, że Marek Wasiluk zasiadł na ławce. Tam wylądował także wychowanek Śląska, Mateusz Żytko. Szatałow dał szansę w obronie w końcu zdrowemu Nawotczyńskiemu. Opiekun gospodarzy postawił jednak wyraźnie na ofensywę.



Ale tylko na papierze. Cracovia nie miała pomysłu na rozmontowanie defensywy wrocławian. Nasi piłkarze z początku też nie kwapili się do ataku, więc w pierwszych minutach obie druźyny zażywały kąpieli słonecznych, podobnie jak niezainteresowani meczem miejscowi nieopodal na Błoniach. Poruszenie wywołali dopiero kibice Pasów, którzy w ramach protestu przeciwko zakazom wyjazdowym wyszli w sporej części poza trybuny.



Nie widzieli więc strzału Elsnera z 30 metrów, ani rajdu Soboty, który też spróbował uderzenia zza pola karnego. Piłka w obu przypadkach mijała bramkę Kaczmarka. Wrócili akurat w momencie, gdy ich drużyna przeprowadziła jedyny groźny atak w tej odsłonie. Ntibazonkiza znalazł się na wprost bramki, ale Kelemen przeniósł jego strzał nad poprzeczką.



Do przerwy sytuacje stwarzał już tylko Śląsk. Madej najpierw obsłużył znakomitym podaniem Milę, lecz kapitan WKS-u źle trafił w futbolówkę w sytuacji sam na sam z Kaczmarem. Później skrzydłowy powtórzył to, ale tym razem strzał Soboty został zablokowany. Powodzenia nie przynosiły też rzuty wolne. Próby Mili i Elsnera były niecelne.



Po wznowieniu gry Visnakovs padł w polu karnym po starciu z Pawelcem, ale sędzia wyraźnie pokazał, by napastnik Cracovii podniósł się z murawy. W 55 minucie pod bramką gości było już naprawdę groźnie. Socha został pozostawiony bez asekuracji i został ograny przez Ntibazonkizę, który oddał strzał z ostrego kąta. Kelemen zdołał sparować piłkę. WKS odpowiedział anemicznym strzałem Mili, po którym Rogera zastąpił Cetnarski.



W 66 minucie piłkę na lewym skrzydle otrzymał Madej i ściął akcję do środka, po czym zagrał do Soboty. Z pierwszym uderzeniem naszego gracza Kaczmarek jeszcze sobie poradził, ale po dobitce wyjął już piłkę z siatki. Na trybunach rozległo się gromkie: "Pasy grać, k... mać", ale to WKS dobrze rozegrał kolejną akcję. Piłka chodziła jak po sznurku aż trafiła do Elsnera. Słoweniec przymierzył, ale po bloku piłka wyszła na rzut rożny.



Minęło kilka minut, a zawodnicy gospodarzy w końcu posłuchali kibiców. Niecelnie uderzał Van Der Biezen, a po chwili Pawelec w krytycznym momencie Holendra uprzedził. Ze szczęściem interweniował Pietrasiak, nie opuszczało ono także Kelemena. Van Der Biezen pokazał, że Szatałow mylił się, gdy mówił, że to lepszy napastnik od Voskampa. Gospodarzy znowu przedarli się prawym skrzydłem, a Holender z pięciu metrów podał piłkę Słowakowi.



W końcówce Cracovia takich sytuacji już nie stworzyła, Bojlević i Ntibazonkiza strzelali mocno niecelnie. Śląsk mądrze się bronił i wywiózł z ulicy Kałuży trzy punkty.





Cracovia – Śląsk 0:1 (0:0)

Bramka: Sobota 66



Cracovia: Kaczmarek – Nykiel, Nawotczyński, Radomski, Struna, Bojlević, Szeliga (76 Hosek), Ntibazonkiza, Visnakovs (70 Straus), Van Der Biezen, Niedzielan (66 Kallon)



Śląsk:
Kelemen – Socha (78 Spahić), Celeban, Pietrasiak, Pawelec, Sztylka, Elsner, Sobota, Madej (76 Ćwielong), Mila (60 Cetnarski), Voskamp



Żółte kartki:
Szeliga, Niedzielan, Radomski, Kallon – Elsner, Sobota, Ćwielong

Sędziował: Tomasz Garbowski

Widzów: 7614