Z nimi Magiera już pracował
25.03.2021 (11:00) | Konrad Omieljaniuk
fot.: Śląsk Wrocław
Gdy trener Jacek Magiera pierwszy raz wszedł do szatni na Oporowskiej, nie każdy musiał mu się przedstawiać. Jest w Śląsku grupa piłkarzy, która z byłym trenerem Legii miała okazję już współpracować. Spójrzmy, jak owa współpraca się układała i jakie są perspektywy na jej nowy, udany rozdział.
RAFAŁ MAKOWSKI
Zaczynamy od Rafała Makowskiego, bo to bez wątpienia postać, która z nowym trenerem Śląska miała do tej pory najwięcej do czynienia. W sezonie 2014/15 Jacek Magiera, jako trener rezerw Legii Warszawa, wprowadzał Rafała Makowskiego do świata seniorskiego futbolu. Wychowanek Legii Warszawa dostał od Magiery szansę debiutu w trzeciej lidze łódzko-mazowieckiej zaraz po swoich 18-tych urodzinach. Łącznie w swoim debiutanckim sezonie w trzeciej lidze zagrał pod okiem trenera Magiery 1314 minut. Makowski występował wtedy jako środkowy obrońca, w oczach nowego trenera Śląska to było dla niego optymalne miejsce na boisku.
Po wspomnianym sezonie 14/15 Magiera rozstał się z Legią. Gdy wracał do niej już jako pierwszy trener we wrześniu 2016 roku, Makowski przebywał wtedy na wypożyczeniu w Pogoni Siedlce. Wraz z końcem roku wrócił do Legii, ale sezon dokończył w trzecioligowych rezerwach. Przed startem kampanii 17/18 trener Magiera widział go w roli zawodnika walczącego o pierwszą jedenastkę. Skończyło się tylko na jednym występie - przeciwko mistrzowi Finlandii w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Makowski rozegrał cały mecz na pozycji defensywnego pomocnika i było to jego jedyne spotkanie w pierwszej drużynie Legii, za sterami Jacka Magiery. 12 dni po wspomnianym występie został wysłany na wypożyczenie do Zagłębia Sosnowiec, a sam Magiera stracił pracę niecałe trzy miesiące później.
Drogi obu panów zeszły się teraz w Śląsku Wrocław. Dla Makowskiego to niewątpliwie duża szansa. Raz, że przyjście jego mentora do klubu zbiega się w czasie z brakiem problemów zdrowotnych, które do tej pory w Śląsku go nie opuszczały. Dwa, że trener Lavicka chyba nie widział dla niego miejsca w pierwszej jedenastce. Trener Magiera zna go doskonale i może stworzyć Makowskiego dla Śląska od początku.
KRZYSZTOF MĄCZYŃSKI
Obecny kapitan Śląska do Legii przychodził przed startem sezonu 17/18. Trener Magiera z miejsca wkomponował go do swojej mistrzowskiej drużyny. Mączyński przy Łazienkowskiej debiutował we wspomnianym meczu z IFK Mariehamn, mając u boku Makowskiego jako drugiego defensywnego pomocnika. O ile Makowski więcej nie pograł, to Mączyński się ważną postacią środka pola Legii. Nie był w stanie jednak uchronić zespołu Magiery od klęski najpierw z kazachską Astaną w eliminacjach Ligi Mistrzów, a później z mołdawskim FC Sheriff w ostatnej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy. Słabe występy na europejskiej arenie doprowadziły do zwolnienia trenera Magiery. Krzysztof Mączyński we wszystkich rozgrywkach zdążył zagrać u niego 963 minuty i strzelić dwie bramki.
Fakt, że trener Magiera wchodząc do zespołu znał już jego kapitana i wiedział czego może od niego oczekiwać, na pewno ułatwi mu szybsze wejście w drużynę. Przed nowym trenerem Śląska stoi zadanie, by znaleźć wspólny język z wracającym do zdrowia Mączyńskim i maksymalnie wykorzystać jego doświadczenie i boiskowe atuty. Zdrowy i głodny gry Mączyński wciąż może dać Śląskowi wiele jakości.
ADRIAN ŁYSZCZARZ
Drugi po Rafale Makowskim zawodnik, któremu przyjście do Śląska trenera Magiery może z miejsca otworzyć, jeszcze przed chwilą szczelnie zamkniętą, furtkę do gry w pierwszym zespole. Dla Łyszczarza ta droga będzie długa i wyboista, wszak od jakiegoś czasu na dobre ugrzązł w rezerwach, a jego występy na trzecim poziomie rozgrywkowym wcale nie krzyczą: zabierzcie mnie stąd! Kto miałby to odmienić jeśli nie trener Magiera? Trener Magiera, z którym związane jest wszystko, co w ostatnim czasie dobre w karierze Adriana.
W sezonie 2018/19 był on regularnie powoływany przez ówczesnego selekcjonera do kadry U-20 i stał się ważną postacią drużyny budowanej na Mistrzostwa Świata U-20, rozgrywane w Polsce w 2019 roku. Przyjechał na nie po sezonie zakończonym zespołową klęską - jako gracz będący na wypożyczeniu w GKS Katowice, spadł z tym zespołem do drugiej ligi. Indywidualnie nie był tam zawodnikiem pierwszego wyboru, ale grał w miarę regularnie. Trener Magiera zawsze miał do Łyszczarza spore zaufanie, niejednokrotnie mianując go kapitanem swojej kadry U-20. W takiej roli wyprowadził on Polskę na jedyne zwycięskie spotkanie podczas Mistrzostw Świata (5:0 z Tahiti). I choć Polacy szybko odpadli z tego turnieju, to dla Łyszczarza na pewno był to olbrzymi bodziec do rozwoju. Łącznie w kadrze Magiery rozegrał 706 minut i zdobył dwie bramki. Wrócił do Śląska z nadzieją na walkę o pierwszy skład, ale w październiku 2019 roku zerwał więzadło krzyżowe i na dobre wypadł z orbity zainteresowań trenera Lavicki.
Aktualnie jest zdrowy i stara się budować formę w rezerwach. Przed nim ostatnie pół roku jako młodzieżowiec. Przyjście trenera Magiery na pewno będzie dla niego olbrzymim impulsem do pracy, bo może być pewien, że dobre występy w drugiej drużynie nie umkną uwadze trenera, który jeszcze niedawno widział go w roli kapitana młodzieżowej kadry narodowej.
MARCEL ZYLLA
Ponoć Jacek Magiera namawiał go do gry w polskiej kadrze, gdy ten był jeszcze rozdarty między Polską a Niemcami. - Jestem w stałym kontakcie z jego ojcem. Z piłkarzem umówiłem się na spotkanie w Monachium. Chcę go powołać na październikową konsultację. Po rozmowie będę mądrzejszy, przedstawimy sobie swoje argumenty. Nie możemy pozwolić na to, żeby nie spróbować z talentem tego kalibru - mówił Magiera we wrześniu 2018 roku, w rozmowie z Romanem Kołtoniem w programie "Prawda Futbolu". Trudno podejrzewać, że gdyby Magiera go nie namawiał, to dziś grałby u boku Gundogana i Wernera w kadrze Niemiec, niemniej trzeba docenić starania selekcjonera, który pozyskał wtedy dla swojej kadry U-20 obiecującego gracza.
Marcel Zylla zagrał w kadrze Jacka Magiery 10 meczów, w których zdobył dwie bramki. Jedną z nich, na wspomnianych już Mistrzostwach Świata U-20, tyle, że w meczu z amatorami z Tahiti. Oczekiwania co do talentu z Bayernu Monachium były większe i po turnieju Zylla był wymieniany w gronie zawodników, którzy rozczarowali. Magierze zarzucano, że przy powołaniach skupił się na zawodnikach szkolonych zagranicą, a pominął choćby Jakuba Modera z Lecha Poznań.
Mam wrażenie, że tym Bayernem w CV Zylla kupił dużo naszego zaufania. W tym momencie ma na koncie już 550 minut rozegranych w barwach Śląska, ale poza niezłym debiutem z Cracovią i bramką z Podbeskidziem, były to minuty do zapomnienia. No, ale szkolił się w Bayernie więc w końcu odpali. Oby pomógł mu w tym trener Magiera, który wie o nim dużo i nie po to jeździł za nim do Monachium, żeby teraz trzymać go na ławce we Wrocławiu. Nowy trener Śląska może mieć też na niego lepszy pomysł niż wystawianie go na skrzydle, gdzie Zylla był w ostatnich meczach zagubiony. W kadrze U-20 grał u niego głównie jako "dziesiątka" lub napastnik.
MATUESZ PRASZELIK i ŁUKASZ BEJGER
Mateusz Praszelik zaliczył u trenera Magiery dwa piętnastominutowe występy na zgrupowaniu kadry U-20 we wrześniu 2019 roku. Bejger wystąpił zaś w dwóch spotkaniach kadry U-19 w 2020 roku. Z powodu pandemicznych zawirowań były to w ogóle jedyne mecze, które udało się tej kadrze rozegrać za kadencji trenera Magiery. Łukasz Bejger w obu zagrał 90 minut, występując jako środkowy obrońca w ustawieniu 3-5-2.