Z wizytą u zgodowicza

05.10.2021 (16:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2021/10/miedz_615c43402f4a4.png

fot.: Karol Bugajski

Dzień przed hitowym meczem 10. kolejki ekstraklasy z udziałem Śląska Wrocław, wybraliśmy się do Legnicy na jedno z najciekawszych wydarzeń pierwszoligowego weekendu. Zaprzyjaźniona Miedź podejmowała Podbeskidzie Bielsko-Biała prowadzone przez dobrze znany duet trenerski Piotr Jawny – Marcin Dymkowski.



 

O tym, że nasza wizyta na stadionie w Legnicy nie będzie w pełni satysfakcjonująca wiedzieliśmy już tydzień przed meczem Miedzi z Podbeskidziem. W spotkaniu wcześniejszej serii gier z Resovią czerwoną kartką za brutalny faul ukarany został były napastnik Śląska, od roku występujący w barwach Górali Kamil Biliński. W piątkowy wieczór większym zaskoczeniem była nieobecność w meczowej kadrze innego eks-wrocławianina Mathieu Scaleta, który w poprzednich tygodniach występował regularnie. – Mathieu jeszcze przed spotkaniem z Resovią doznał kontuzji podczas treningu. To prawdopodobnie nic poważnego, po weekendzie ma wrócić do zajęć i zobaczymy jak się będzie czuł – mówił nam na pomeczowej konferencji prasowej trener Podbeskidzia Piotr Jawny. Redakcja Śląsknetu była jedyną, która zadała pytania opiekunowi Górali.

Jawny w duecie z Marcinem Dymkowskim w poprzednim sezonie doprowadził rezerwy Śląska Wrocław do sensacyjnie wysokiego 7. miejsca w II lidze. Do strefy gwarantującej udział w barażach drugiemu zespołowi zielono-biało-czerwonych zabrakło zaledwie punktu, a o niepowodzeniu zadecydowała seria słabych wiosennych występów na własnym stadionie. W Podbeskidziu łatwiej nie jest – dość powiedzieć, że pierwsze cztery występy w nowym sezonie nie przyniosły ani jednej wygranej, z czasem forma zaczęła się jednak stabilizować, co sprawiło, że Górale do Legnicy przyjechali jako trzeci zespół tabeli. Miedź do piątkowego rywala traciła trzy punkty, bo wyraźnie zwolniła po bardzo udanym początku rozgrywek, który przyniósł jej nawet passę siedmiu kolejnych spotkań bez przegranej. Tydzień wcześniej zgodowicz Śląska sensacyjnie przegrał jednak aż 0:3 w Olsztynie z przeciętnym Stomilem i istniały obawy, czy nie rozregulował się na dobre.

Kibice na stadionie imienia Orła Białego w Legnicy nie zdążyli jeszcze wygodnie rozsiąść się na krzesełkach, gdy Podbeskidzie objęło prowadzenie. Na listę strzelców już w 7. minucie wpisał się Kacper Gach, a gospodarze przeżywali nieprzyjemne deja vu, bo tydzień wcześniej dokładnie w ten sam sposób mecz z Miedzią rozpoczął wspomniany Stomil. – Podbeskidzie zaskoczyło nas w pierwszym kwadransie, ale później zdołaliśmy się otrząsnąć – przyznawał na pomeczowej konferencji pytany przez nas o początkowe fragmenty trener legniczan Wojciech Łobodziński. Jak podkreślał były piłkarz między innymi Wisły Kraków, tydzień po feralnym wyjeździe na stadion przy alei Piłsudskiego okazał się dla niego bardzo budujący. – Od pierwszego treningu po powrocie z Olsztyna byli tak naładowani, że wiedziałem, że dziś będzie dobrze – podkreślał Łobodziński. W piątkowy wieczór Miedź miała kłopoty ze Stomilem tylko przez chwilę, a wynik spotkania na swoją korzyść odwróciła jeszcze przed końcem pierwszej połowy.

W 28. minucie do wyrównania doprowadził Bruno Garcia, a tuż przed przerwą na 2:1 trafił Maxime Dominguez i sytuacja spadkowicza z ekstraklasy stała się już naprawdę niewesoła. – Przeciwnik był dzisiaj dla nas po prostu zbyt trudny, za ciężki. Wygrał zasłużenie i musimy bardzo dobrze przeanalizować, to wszystko co się stało. Przegrywaliśmy dużo pojedynków, dużo bezpańskich piłek trafiało pod nogi rywali, tym odstawaliśmy – ubolewał na pomeczowej konferencji trener Jawny. W piątek w Legnicy jego zespół dwa kolejne ciosy przyjął w 82. i 85. minucie po strzałach Domingueza oraz znanego z występów w barwach Wisły Kraków rezerwowego Chuki. Podbeskidzie rozmiary porażki zmniejszyło w doliczonym czasie za sprawą Julio Rodrigueza, druga bramka Górali padła jednak już zdecydowanie zbyt późno, by liczyć jeszcze na zaskakujące zwroty akcji w tym meczu. Piotr Jawny od rozstania ze Śląskiem jeszcze nie grał meczu tak blisko Wrocławia. Piątkowe starcie pierwszoligowych potentatów nie dostarczyło mu jednak zbyt wielu powodów do zadowolenia.

Miedź Legnica 4:2 (2:1) Podbeskidzie Bielsko-Biała

Bramki: Garcia 28', Dominguez 43', 82', Chuca 85' - Gach 7', Rodriguez 90+3'

Miedź: Lenarcik - Martinez, Mijusković, Aurtenetxe, Carolina - Garcia (84' Zapolnik), Tront, Dominguez (84' Chuca), Lehaire (77' Bahaid), Stróżyński (62' Śliwa) - Makuch

Podbeskidzie: Polacek - Gutowski, Mikołajewski (65' Wypych), Rodriguez, Kowalski-Haberek, Gach (81' Milasius) - Roman (65' Bonifacio), Janota, Frelek (65' Bieroński), Merebaszwili - Roginić (87' Polkowski)

Żółte kartki: Dominguez, Martinez - Gach

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów: 2053

ZOBACZ też: Powstanie Wrocławskie Centrum Sportu! (ZDJĘCIA)

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.