Zabrzański koszmar

18.10.2013 (22:23) | Filip Podolski
Dramat piłkarzy Śląska. Po rewelacyjnej pierwszej połowie i desperackiej defensywie w drugiej wrocławianie w doliczonym czasie gry stracili dwie bramki i przegrali na boisku wicelidera tabeli, Górnika Zabrze 2:3. Dublet dla gości ustrzelił Marco Paixao wykorzystując asysty Tomasza Hołoty. Miejscowych do życia przywrócił Radosław Sobolewski. W 90 minucie Bartosz Iwan oraz Prejuce Nakoulma ukarali wrocławian za wcześniejszą nieskuteczność.


 

Zaskoczeń kadrowych Stanislava Levego ciąg dalszy. Tym razem czeski trener zmieścił w wyjściowej jedenastce Tadeusza Sochę i Krzysztofa Ostrowskiego po prawej stronie oraz Dudu Paraibę z Hołotą na lewej flance. Ten ostatni po raz pierwszy w życiu wystąpił na tej stronie boiska, ale pierwsza połowa to popis tego 22-letniego zawodnika. Nie tylko zaliczył on 2 asysty przy bramkach Paixao, ale też wielokrotnie zaskakiwał rywali udanymi wejściami i nieszablonowymi zagraniami. Sam też mógł strzelić gola, ale zabrakło mu w paru sytuacjach precyzji.



W znakomitej formie jest też portugalski snajper wrocławian. Najpierw w 21 minucie znalazł się we właściwym miejscu i czasie, z bliska finalizując dogranie głową od Hołoty po rzucie wolnym Sebastiana Mili. W 33 minucie Paixao umiejętnie w tempo wybiegł do podania wychowanka Katowic i przepiękną podcinką przeniósł piłkę nad Pavelsem Steinborsem. Portugalczyk z 8 trafieniami jest samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców.



Do przerwy Śląsk panował na placu boju na niewiele pozwalając Górnikom. Goście stworzyli sobie szereg kolejnych sytuacji bramkowych, ale nie potrafili ich wykorzystać. Jeszcze przed strzeleniem pierwszego gola z niedużej odległości uderzali Mila i Hołota. Ten ostatni miał dobrą okazję tuż przed przerwą, lecz chybił.



Wszystko zmieniło się na początku drugiej odsłony pojedynku. Żaden z wrocławskich obrońców nie zablokował dośrodkowania Rafał Kosznika do Radosława Sobolewskiego. Ten przyjął piłkę w polu karnym, odwrócił się i uderzył nie do obrony. Kontaktowe trafienie pobudziło gospodarzy.



Od tej pory rozpoczęła się nawałnica zabrzan. Na bramkę Rafała Gikiewicza sunął atak za atakiem. Golkiper Śląska był w wybornej dyspozycji między innymi instynktownie odbijając strzał z kilku metrów Prejuce`a Nakoulmy w 75 minucie. Przyjezdni z rzadka konstruowali wypady. W pewnym momencie wyglądało, jak by zabrakło im prądu. Sędzia doliczył do drugiej połowy doliczył zaledwie 3 minuty, ale w tym krótkim czasie zabrzanie zdołali dwukrotnie zmienić rezultat.