Zwycięstwo Śląska w dramacie
13.08.2010 (20:04) | Patryk Reński

To był dramat! Cracovia rozpoczęła mecz dość nerwowo. Krakowianie bardzo często tracili piłkę nawet na własnej połowie. Po jednym takim błędzie gospodarzy w 9. minucie Vuk Sotirović wyprowadził Śląsk na prowadzenie. Wrocławianie cieszyli się z gola niemal trzy minuty. Podrażnieni piłkarze Cracovii bardzo szybko wyrównali za sprawą samobójczego trafienia Jarosława Fojuta. Nie minęło 120 sekund, a gospodarze zdobyli kolejną bramkę. Tym razem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mariana Kelemena pokonał stoper krakowian – Piotr Polczak.
Plusem dla wrocławian jest fakt, że bez większych problemów goście przedostawali się w rejony pola karnego Cracovii i tworzyli sobie bardzo groźne sytuacje pod bramką Marcina Cabaja. Dwukrotnie bardzo groźnie uderzał kapitan Śląska Sebastian Mila, a po razie przed dobrą szansą pokonania golkipera rywali stanęli Vuk Sotirović i Christian Diaz. Temu drugiemu jeszcze w pierwszej połowie udało się trafić do siatki, doprowadzając do remisu.
Już na początku drugiej połowy Śląsk mógł zdobyć gola po akcji Mila – Celeban, lecz ten drugi uderzył głową minimalnie niecelnie. Chwilę później doskonałą okazję zmarnował z drugiej strony boiska Mateusz Klich, gdy piłka po jego strzale uderzyła w słupek.
Pachniało golem już od pierwszych minut po przerwie. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 51. minucie kolejną bramkę dla Śląska zdobył Christian Diaz. Argentyńczyk sfinalizował doskonałą akcję Waldemara Soboty z Piotrem Celebanem.
Wrocławianom bardzo mocno dał się we znaki skrzydłowy Cracovii - Saidi Ntibazonkiza. Reprezentant Burundi zadziwiał w meczu niebywałą szybkością i bez większych problemów wyprzedzał w wyścigach o piłkę piłkarzy Śląska.
Obie drużyny ani na chwilę nie zwalniały tempa gry. Do ostatnich minut zarówno Śląsk jak i Cracovia starały się strzelić gola i wielokrotnie były tego bliskie.
Pewnie w bramce Śląska radził sobie Marian Kelemen. Słowak często wychodził do dośrodkowań i raczej nie mylił się przy interwencjach. Trudno znaleźć jakieś słabe ogniwo zespołu Ryszarda Tarasiewicza. Oprócz dwóch błędów przy straconych golach wszyscy grali na wysokim poziomie i dzięki temu wrocławianie przez większość meczu zdecydowanie przeważali.
Śląsk przywozi zatem z Krakowa bardzo cenne trzy punkty. Wynik przy takim stylu ofensywnym wrocławian odchodzi nawet na drugi plan. WKS imponował łatwością stwarzania sobie okazji podbramkowych, a do wykorzystania niektórych brakowało bardzo niewiele.
KS Cracovia 2:3 (2:2) Śląsk Wrocław
Fojut 13’ (sam.), Polczak 15’ - Sotirović 10’, Diaz 33’, 51’
Cracovia: Cabaj - Janus, Polczak, Jarabica, Sasin – Pawlusiński (46’ Sacha), Radomski, Szeliga (67’ Krzywicki), Ntibazonkiza - Klich - Ślusarski (82’ Dudzic)
Śląsk: Kelemen - Wołczek, Spahić, Fojut, Celeban – Ćwielong (64’ Madej), Mila, Kaźmierczak, Sobota (87’ Gancarczyk) - Diaz, Sotirović (74’ Gikiewicz)
Żółte kartki: Klich, Polczak (Cracovia), Sotirović, Spahić (Śląsk)
Czerwona kartka: Polczak (za dwie żółte)
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)
Widzów: 2500