Historia lubi się powtarzać. Piłkarze Śląska przesunięci do rezerw

11.07.2023 (17:00) | Marcin Sapuń
uploads/images/2023/7/kot_64ad40c03c4c9.jpg

fot.: Paweł Kot

Ostatnie przesunięcia do zespołu rezerw Caye Quintany, Diogo Verdaski i Victora Garcii nie były pierwszymi takimi przypadkami w Śląsku Wrocław. Przypomnijmy sobie, kto i w jakich okolicznościach został zdegradowany przez klub? 



 

Podstawowym celem rezerw (na przykładzie Śląska) jest rozwój młodych zawodników i dostarczenie ich do pierwszego zespołu. W ostatnich latach drogę z drugiej drużyny do ekstraklasy przeszli między innymi Karol Borys, Piotr Samiec-Talar, czy Sebastian Bergier, który przed przenosinami do Katowic zagrał jeszcze w kilku meczach w rundzie jesiennej w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jednak gra w drugim zespole może być również traktowana jako kara. Nie bez powodu mówimy o "zesłaniu do rezerw" w przypadku piłkarzy, który dotychczas występowali w "jedynce" danego klubu. W ostatnich latach we Wrocławiu mieliśmy do czynienia z kilkoma takimi przypadkami. Najświeższym jest przesunięcie pod koniec kwietnia Caye Quintany, a w czerwcu Diogo Verdaski oraz Victora Garcii. Cała trójka nie zagrała jeszcze w ani jednym meczu rezerw (nawet w sparingu) i otrzymała również zielone światło w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Natomiast wróćmy już do historii. Przypomnijmy sobie, z jakich powodów zawodnicy zostali zdegradowani do niższej ligi i jak potoczyły się ich dalsze losy w Śląsku? 

RAFAŁ GIKIEWICZ 

W sezonach 2011/12 i 2012/13 ciężko było uznać Rafała Gikiewicza za podstawowego bramkarza Śląska. Dopiero latem 2013 roku urodzony w Olsztynie golkiper regularnie znajdował się w wyjściowym składzie Wojskowych. Do czasu, bowiem w listopadzie do mediów wyciekła informacja o bójce w szatni wrocławian. Gikiewicz w ostrych słowach skrytykował grę całego zespołu i zaczął się przechwalać. Miał wykrzykiwać do kolegów z drużyny, że z takimi nieudacznikami Śląsk nigdy nic nie osiągnie. Doszło też do szarpaniny z Przemysławem Kaźmierczakiem, który spoliczkował bramkarza WKS-u. Po całym zamieszaniu, ówczesny 26-latek stracił miejsce w pierwszej jedenastce na rzecz Mariana Kelemena. 

Nie był to jednak koniec problemów golkipera. Trójkolorowi w zimowym okienku transferowym wypożyczyli z Udinese Wojciecha Pawłowskiego, który miał rywalizować z Kelemenem o bluzę z nr 1. Na początku stycznia 2014 roku klub w oficjalnym komunikacie poinformował, że Rafał Gikiewicz został przesunięty do trzecioligowych rezerw.

- Zespół i klub mają swoje priorytety. Sztab szkoleniowy postanowił przesunąć Rafała do rezerw i szukamy nowego bramkarza

- tłumaczył Paweł Barylski, drugi trener WKS-u. 

Ostatecznie kilka miesięcy później (w kwietniu) Śląsk Wrocław rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt z bramkarzem, a ten wyjechał do Niemiec. 

SEBINO PLAKU 

Gdyby zapytać kibiców Śląska, z czym kojarzy się im Sebino Plaku, większość odpowiedziałaby o spotkaniu z Clubem Brugge. Albańczyk strzelił zwycięskiego gola w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Europy. Z czasem jego rola w klubie spadała. Ostatecznie klub próbował pozbyć się piłkarza, ale nikt nie był zainteresowany usługami Plaku. W tej sytuacji włodarze Śląska wpadli na pomysł zmniejszenia pensji skrzydłowemu, a Albańczyk oczywiście nie przystał na przedstawioną mu propozycję. Reakcją klubu było przesunięcie Plaku do zespołu rezerw i wdrożenie mu ostrego planu treningowego. 

Nie był to koniec całej historii, bowiem Sebino zgłosił sprawę Izbie ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych PZPN i ta ostatecznie w lutym 2015 roku podjęła decyzję o rozwiązaniu umowy, ale bez orzekania o winie. Natomiast Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu w Lozannie uznał, że umowa została rozwiązana z winy klubu, a ponad trzy lata później (w październiku 2018) Piłkarski Sąd Polubowny wydał wyrok nakazujący zapłatę zawodnikowi odszkodowania w wysokości miliona złotych

FLAVIO PAIXAO 

Kibicom WKS-u nie trzeba przypominać, jak znaczącą postacią był Flavio Paixao. Portugalczyk po rundzie jesiennej w sezonie 2015/16 dostał pozwolenie od trenera Szukiełowicza na dłuższe wolne i powrót do treningów w lekko późniejszym terminie. Środkowy napastnik zjawił się przy Oporowskiej w wyznaczonym terminie, ale z miejsca został przesunięty do rezerw. Dlaczego? Jak się okazało, Flavio dzień przed powrotem do Wrocławia podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk. Oczywiście mógł to zrobić bez zgody Śląska, bowiem jego umowa miała wygasnąć pół roku później (w czerwcu 2016).

Natomiast według Romualda Szukiełowicza, Śląsk otrzymał zapewnienia od grupy piłkarzy, którym kończyły się kontrakty, że wrocławski klub będzie miał pierwszeństwo w rozmowie na temat nowego kontraktu. Piłkarze obiecali też trenerowi, że o ewentualnych ofertach z innych klubów dowie się pierwszy

- Flavio mógł podpisać kontrakt z Lechią na pół roku przed końcem kontraktu, a ja mogłem przesunąć go do drugiej drużyny

- zakończył szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych. 

W takiej sytuacji już tylko kwestią czasu było dogadanie się wrocławian i gdańszczan w sprawie wcześniejszego transferu Portugalczyka do Lechii. Na początku lutego, jeszcze przed startem rundy wiosennej, Flavio Paixao już oficjalnie zamienił Śląsk na Lechię, gdzie występował między 2016 a 2023 rokiem. 

ARKADIUSZ PIECH 

Przed derbami Dolnego Śląska w sezonie 2018/19, Arkadiusz Piech w tygodniu poprzedzającym mecz odmówił udziału w treningu strzeleckim, ze względu na ból palca, a przy okazji podważył autorytet Tadeusza Pawłowskiego, krytykując na forum drużyny metody treningowe. Nie spodobało się to trenerowi Wojskowych, który odesłał napastnika do czwartoligowych rezerw, gdzie Piech zagrał nawet z Polonią-Stal Świdnica i strzelił jednego gola. 

- Jestem doświadczonym człowiekiem i też byłem piłkarzem. Rozumiem, gdy piłkarze w emocjach pobiją się na treningu. Są jednak granice, których nie można przekraczać. Arek je przekroczył

- powiedział Tadeusz Pawłowski, argumentując swoją decyzję i dodając, że Piech nie przeprosił nawet za swoje zachowanie. 

Nie minął tydzień od przesunięcia zawodnika do drugiej drużyny, a Arkadiusz Piech został przywrócony do kadry WKS-u. 

-  Przeprosiłem trenera, sztab i kolegów z drużyny za moje zachowanie. Żałuję tego, co się wydarzyło. Sprawę wspólnie uznaliśmy za zamkniętą

- powiedział gracz Wojskowych. 

BARTŁOMIEJ PAWŁOWSKI 

Jeszcze w sezonie 2020/21 Bartłomiej Pawłowski regularnie występował w zespole Vitezslava Lavicki. Sytuacja 30-latka zmieniła się dopiero po przyjściu do Wrocławia trenera Jacka Magiery. Polski szkoleniowiec niemalże z marszu przeszedł na ustawienie z trójką stoperów i wahadłowymi, w którym nie ma miejsca dla nominalnych skrzydłowych. Ucierpiał na tym Pawłowski, który miał widoczne braki i problemy z gra w defensywie i po prostu nie odnalazł się na prawym wahadle. Było to na pewno problematyczne, ponieważ zgierzanin był jednym z najlepiej opłacanych piłkarzy Śląska. W styczniu 2022 roku decyzją pionu sportowego przesunięto Bartłomieja Pawłowskiego do zespołu rezerw, dając mu tym samym sygnał, że klub chętnie rozwiązałby z nim umowę. Udało się to na początku lutego i kontrakt Bartłomieja Pawłowskiego ze Śląskiem Wrocław został rozwiązany za porozumieniem stron

KRZYSZTOF MĄCZYŃSKI 

Po zakończeniu sezonu 2021/22 Śląsk Wrocław rozstał się z kilkoma zawodnikami pierwszej jedenastki i był zdecydowany na ten sam ruch z Krzysztofem Mączyńskim. Jednak kapitana Trójkolorowych wciąż obowiązywał kontrakt do czerwca 2023 roku. Włodarze klubu chcieli rozwiązać umowę pomocnika za porozumieniem stron, ale sam piłkarz nie zgodził się na to. Efekt? Mączyński został przesunięty do zespołu rezerw. 35-latek wystąpił w dwóch spotkaniach drugiej drużyny. Ostatecznie w styczniu 2023 roku obu stronom udało się dogadać i "Mąka" oficjalnie przestał być zawodnikiem Śląska. 

-  To trener Djurdjević podjął tą decyzję. On nie chciał mnie w szatni. Obawiał się mojego charakteru, mimo że nigdy nie współpracowaliśmy. Przy rozwiązaniu umowy prezes przekazał mi informację, że to była decyzja pionu sportowego, czym potwierdził tylko, że to trener podjął decyzję. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że trener Djurdjević trzy razy ze mną rozmawiał twarzą w twarz i za każdym razem powtarzał, że to nie jego decyzja. Nie umiał powiedzieć, że nie chce mnie w swojej drużynie

- mówił były kapitan WKS-u w kwietniu w rozmowie z Piotrem Potępą 

ZOBACZ też: Młodzież na dłużej w Śląsku