Jacko wspomina: Belgijski ślad w Śląsku

08.02.2024 (06:00) | Jacek Bratek
uploads/images/2022/3/jacko6_624205f43cf1e.jpg

fot.: Śląsknet

Karol Borys jest piętnastym graczem Śląska, który w swoim piłkarskim CV będzie mógł wpisać grę w klubach belgijskich. Jak poszło innym? Zapraszamy na kolejny tekst z cyklu "Jacko wspomina".



 

Karol Borys odszedł KVC Westerlo. Tym samym kończy się serial pt. "Europa kusi Karola". Od paru lat wiele mówiło się o wyjeździe najmłodszego debiutanta w historii Śląska do czołowych klubów w Europie. Padały takie marki jak Manchester United, Bayer Leverkusen, PSV Eindhoven, Fioreltina, wymieniano też Ajax Amsterdam czy Gironę.

Nic dziwnego. W październiku przez dziennik "The Guardian", został sklasyfikowany wśród 60 największych talentów rocznika 2006. Był liderem reprezentacji Polski U-17, którą poprowadził do półfinału mistrzostw Europy i z którą awansował na juniorski mundial w Indonezji. Najtrudniej jednak być prorokiem we własnym domu. Często pojawiały się dyskusje, czy Borys dostaje odpowiednio dużo minut w  Śląsku.

Niespełna rok temu jego statystyki na tle rówieśników i tak wyglądały bardzo dobrze, jednak jesienią koledzy zaczęli doganiać Karola. W ostatnim okresie coraz większej intensywności  nabierały głosy o odejściu ze Śląska. Słuchając głosów z klubu, coraz bardziej odnosiliśmy wrażenie, że drogi Karola i Śląska coraz bardziej się rozchodzą. W końcu, na tydzień przed startem ligi, doszło do rozstania. Dyskusje o słuszności decyzji będą trwały.  Moim skromnym zdaniem - jest na nie za wcześnie.

Karol Borys jest piętnastym graczem Śląska, który w swoim piłkarskim CV będzie mógł wpisać grę w klubach belgijskich. Jak poszło innym?

JAN TOMASZEWSKI

Pierwszym takim zawodnikiem był legendarny bramkarz reprezentacji Polski Jan Tomaszewski. Popularny "Tomek" pierwsze kroki stawiał w Śląsku, skąd szybko odszedł do Gwardii Wrocław. W 1967 roku powrócił do Śląska, a 18.08.1968 zadebiutował w I lidze zmieniając w meczu z Odrą Opole Klausa Masselego (jednego z najlepszych bramkarzy w historii Śląska). W tym samym sezonie Śląsk spadł do II ligi. Tomaszewski został w klubie, a w trakcie sezonu 1970/71 przeszedł do Legii Warszawa (z w zamian za innego legendarnego bramkarza Śląska Zygmunta Kalinowskiego), a dwa lata później przeszedł do ŁKS-u.

Tu jego kariera eksplodowała – mecz na Wembley, mistrzostwa Świata 1974 (III miejsce) i 1978, igrzyska w Montrealu (wicemistrzostwo). Był wymieniany wśród najlepszych bramkarzy świata. Po mundialu w Argentynie wyjechał w końcu za granicę. W tamtych czasach zgodę na wyjazd z Polski otrzymywali gracze po ukończeniu 30. roku życia. Tomaszewski trafił do belgijskiego Beerschot VAC. Był tam podstawowym bramkarzem, w trzech sezonach zaliczył 85 występów ligowych. W pierwszym sezonie zdobył Puchar Belgii, ale przygoda z klubem zakończyła się degradacją. Kolejnymi klubami był hiszpański Hercules Alicante i ponownie ŁKS, w którym zagrał w czterech meczach ligowych (w tym  przegranym ze Śląskiem 0:4) i zakończył karierę.


Na kolejnych graczy w Belgii czekaliśmy blisko 10 lat. W latach 90-tych grało tam trzech znakomitych zawodników Śląska, zdobywców Pucharu Polski i Superpucharu w 1987.



WALDEMAR PRUSIK

Waldemar Prusik to jeden z najlepszych pomocników i wychowanków w historii Śląska. Przez całe lata decydował o sile drużyny. To m in on, Ryszard Tarasiewicz i Andrzej Rudy tworzyli znakomitą linię pomocy, dzięki której pokochałem Śląsk. Prusik przez ponad pięć sezonów nie opuścił meczu ligowego w Śląsku, będąc wtedy kapitanem. Wywalczył wicemistrzostwo Polski (1982) oraz Puchar Polski i Superpuchar (1987). Był też mocnym punktem reprezentacji Polski (49 występów i 5 goli), w której też 21 razy był kapitanem.

W 1990 wyjechał do Niemiec. Pół roku grał w Alemanii Aachen, następnie trafił do belgijskiego Racingu Club Mechelen. Spędził tu trzy sezony, rozegrał 70 meczów i strzelił 7 goli. Z powodu coraz częstszych kontuzji zakończył karierę. Wrócił do Wrocławia. Często chodził własnymi drogami więc i tu był blisko Śląska, ale wciąż dbał o swoją niezależność.

W latach 1995-97 był menadżerem pierwszej drużyny, w jednym z meczów zasiadł na ławce trenerskiej. Przez wiele lat grał w Oldbojach Śląska, wygrywając ligę dolnośląską oraz dwukrotnie triumfując w lidze oldbojów. Niedawno przez kilka lat nadzorował projekt "Future", czyli treningi indywidualne dla najbardziej perspektywicznych zawodników Akademii Śląska. Był też komentatorem piłkarskim w telewizji Polsat, współkomentował też jeden mecz transmitowany przez Śląsknet. Obecnie jest jednym z głównych trenerów w szkółce UOKP Silesia Gaj.



DARIUSZ MARCINIAK

Dariusz Marciniak do dziś pozostaje w pamięci kibiców jako jeden z największych zmarnowanych talentów w historii nie tylko Śląska, ale i polskiej piłki. Jego kariera powinna być przestrogą dla wielu młodych graczy.

Talent miał naprawdę duży. W bardzo młodym wieku trafił do Widzewa Łódź. Będąc z dala od domu już wtedy sprawiał kłopoty wychowawcze, Na tyle duże, że klub postanowił odesłać go do wojskowego Śląska (w ramach wymiany za Kazimierza Przybysia). Wejście miał dobre. Miał niespełna 19 lat, a szybko wywalczył sobie miejsce w składzie, wiosną strzelił dwa gole.

Kolejny sezon był popisem młodego Marciniaka. Już w 2. kolejce na Oporowską przyjechała naszpikowana gwiazdami Legia. Śląsk, który parę miesięcy wcześniej z trudem utrzymał się w lidze, wygrał 3:0, a znakomity tego dnia Marciniak grał jak stary wyga i strzelił dwa gole. W całym sezonie z dziesięcioma bramkami był razem z Ryszardem Tarasiewiczem najlepszym strzelcem drużyny.

Ze Śląskiem zdobył Puchar Polski, a w meczu o Superpuchar z Górnikiem Zabrze dwa gole Marciniaka dały Śląskowi wygraną. W tym czasie zadebiutował też w reprezentacji, będąc najlepszym zawodnikiem na boisku w przegranym meczu z Węgrami. Strzelił w tym meczu gola. Niestety, złe nawyki coraz częściej dawały znać o sobie.

Nie pomagały zesłania do koszar, o wyskokach Darka krążyły legendy. Wówczas tolerancja w społeczeństwie była całkiem inna, nikt nie potępiał zawodników półjawnie imprezujących na mieście. To nie czasy, gdy za kebaba po meczu gazeta umieszcza konsumujących zawodników wśród największych skandalistów w historii Śląska. Często obiecywał poprawę, wracał strzelał gole i znów szedł w tango. W końcu latem 1988 roku odszedł do drugoligowego Zagłębia Lubin. Wywalczył z nim awans, a potem wicemistrzostwo i mistrzostwo Polski. Tu też dobre występy przeplatał z okresami ostrych balang. Niestety tych drugich było coraz więcej.

W 1992 roku wyjechał do belgijskiego St Truidense. Dobrą grą w II lidze Marciniak zapracował na transfer do występującego w najwyższej lidze rozgrywkowej Royal Charleroi. Zaczął dobrze, strzelał bramki, ale wkrótce znów pojawiły się znane problemy. Klub w tym sezonie awansował do finału Pucharu Belgii, a Marciniak skończył sezon z 12 występami i trzema golami. Po sezonie trafił na pół roku do drugoligowego belgijskiego RJ Wavre, a następnie, po sezonie we Francji, wrócił do Polski.

Pojawił się w pierwszoligowym Bełchatowie. Deklarował przemianę. W pierwszych trzech meczach strzelił dwa gole i grał naprawdę dobrze. Niestety, wkrótce doznał urazu po „upadku na ulicy”. Wiosną podobnie było w drugoligowym RKS Radomsko.

Marciniak grał już coraz mniej w klubach niemieckich i Polskich. W 2000 roku dość nieoczekiwanie powrócił do ekstraklasy, ale w barwach Stomilu zagrał tylko cztery mecze (dwa w lidze). Pograł w klubach z niższych lig, a w 2003 roku kończył karierę w KKS Kalisz. Trenował też młodzież i tamtejsi zawodnicy bardzo chwalili sobie pracę z nim. Niestety, mimo wielu deklaracji, nie zmienił złych nawyków. W kwietniu 2003, w wieku zaledwie 36 lat zmarł, na zawał serca.



ANDRZEJ RUDY

Jednym z piłkarzy , którzy zrobili największą karierę w Belgii był Andrzej Rudy. Zagrał też jeden mecz w KVC Westerlo. To bez wątpienia jeden z największych (w mojej subiektywnej ocenie - największy) talentów jakie pojawiły się w Śląsku. Grał niezwykle widowiskowo i skutecznie. W czasach, gdy w ligach europejskich mogło grać jedynie 2-3 graczy z zagranicy, obcokrajowiec w drużynie musiał być naprawdę wartościowym zawodnikiem.

Rudy był podstawowym graczem w Bundeslidze oraz ligach holenderskiej  i belgijskiej. Był pierwszym Polakiem w Ajaxie Amsterdam. Zdobył wicemistrzostwo Niemiec, awansował do finału Pucharu Niemiec, wywalczył dwa razy Puchar Holandii i po mistrzostwie Belgii i Holandii.

W Śląsku wiele osób przychodziło na stadion dla niego. Był też pierwszym piłkarzem Śląska, który został laureatem plebiscytu "Piłki Nożnej". W 1985 roku został wybrany "Odkryciem Roku". Był też pierwszym byłym graczem Śląska, który strzelił gola w Lidze Mistrzów. Gdyby nie feralna ucieczka ze zgrupowania  reprezentacji, mógłby być dziś wymieniany wśród najlepszych zawodników w historii polskiej piłki. 

Jak wyglądała kariera Rudego w lidze belgijskiej? W 1996 roku awansował z Bochum do Bundesligi. Dobry sezon zaowocował transferem do SK Lierse. Zaliczył tam świetny sezon, był liderem drużyny, która zdobyła mistrzostwo kraju. Rudy był wymieniany wśród najlepszych graczy ligi. 

Po sezonie na dwa lata trafił do Ajaxu, a następnie wrócił do Lierse. Po roku przeszedł do Westerlo, ale z powodu kontuzji zagrał tylko w jednym meczu. Klub w tym sezonie zdobył Puchar Belgii. Łącznie w lidze belgijskiej zaliczył 35 meczów i strzelił 5 goli. Karierę kończył w klubach niemieckich z niższych lig.

W 2006 roku we Wrocławiu odbyła się mało nagłośniona impreza. Zawodnicy z dawnego Śląska z lat 80. zagrali na zakończenie rozgrywek Deichmana z drugoligowym wtedy Śląskiem. Ponad 40-letni emeryci: Prusik, Zbigniew Mandziejewicz, Stefan Machaj, Tarasiewicz, Rudy, Sławomir Chałaśkiewicz pokonali aktualnych graczy. Jednym z najlepszych na boisku był Rudy, który strzelił też efektowną bramkę. Po zakończeniu kariery trenował kluby z niższych lig niemieckich. Od 9 lat nie jest związany z piłką nożną.



MARCIN WASILEWSKI

Największą karierę w Belgii zrobił z pewnością Marcin Wasilewski. Wychowanek Hutnika Kraków właśnie w Śląsku zapoczątkował swą udaną karierę. Trafił na Oporowską na początku rundy jesiennej 2000 roku. Zadebiutował w meczu ze Stomilem i od razu wywalczył miejsce w podstawowym składzie. Opuścił w tym sezonie jeden mecz (pauza za kartki). Młody 20-latek szybko stał się ulubieńcem  kibiców, imponował siłą, motoryką i zaangażowaniem.

W kolejnym sezonie był już jednym z liderów w drużynie, ale niestety Śląsk spadł do II ligi. Wasyl, wraz ze Sławomirem Nazarukiem, przeszedł do Wisły Płock. Wkrótce zadebiutował w reprezentacji Polski, w której zaliczył 60 występów. Po występach w Amice i (po fuzji) w Lechu, trafił do Anderlechtu Bruksela. Występował tam 6 lat i cztery razy wywalczył mistrzostwo, raz puchar krajowy i dwa razy Superpuchar. Zagrał w 185 meczach, strzelając 22 gole (w lidze 145/20).

Był ulubieńcem kibiców, którzy przyjeżdżali potem na jego mecze także, gdy grał już w Leicester i Wiśle Kraków.  Do historii przeszedł przypadek bardzo groźnej kontuzji po starciu z Axelem Witselem oraz heroiczna walka o powrót na boisko. Kolejnymi zespołami Marcina były wspomniane kluby: Leicester City (zdobył z nim mistrzostwo Anglii) i Wisłą Kraków.



ROBERT SZCZOT

Robert Szczot jest pierwszym (i jednym z dwóch) graczem, który grał w Śląsku zarówno przed, jak i po grze w Belgii. Wychowanek Lotnika Twardogóra imponował motoryką i widowiskową grą. Zadebiutował w Śląsku w I lidze - w  spadkowym sezonie 2001/02 zagrał w dwóch meczach. W kolejnym był już podstawowym graczem, ale Śląsk znów zaliczył degradację.

Po dwóch latach wrócił z WKS-em do II ligi i wyjechał do belgijskiego RAEC Mons. Tu grał jeden sezon, strzelając w 17 meczach 2 gole. Na krótko wrócił do Śląska. Potem grał w ŁKS-ie, Jagiellonii, Górniku Zabrze, Iraklisie Saloniki i Olimpii Grudziądz. W 2015 roku zakończył  karierę.  Pięć lat później wznowił granie, będąc grającym trenerem w Zenicie Międzybórz. Obecnie pełni taką samą funkcje w macierzystym Lotniku.



WALDEMAR SOBOTA

Kolejnym zawodnikiem, który grał w Śląsku przed wyjazdem do Belgii i po, był Waldemar Sobota. Do Śląska trafił z MKS-u Kluczbork i tu jego talent eksplodował. Z miejsca stał się ulubieńcem kibiców.

Grał bardzo efektownie,  równocześnie dając dobre liczby. Strzelał gole, zaliczał asysty. Ze Śląskiem wywalczył trzy medale mistrzostw Polski (w tym złoty w 2012), Superpuchar oraz awansował do finału Pucharu Polski. Trafił też do reprezentacji Polski. W debiucie w meczu z Bośnią i Hercegowiną strzelił gola. Na EURO 2012, mimo zdobycia mistrzostwa Polski, powołania nie dostał. We Wrocławiu był jednak prawdziwym idolem dla wielu kibiców.

Znakomitą formę osiągnął jesienią 2013. W europejskich pucharach strzelił 2 gole w dwumeczu z Rudarem Pljevlja. W reprezentacji strzelał gole drużynom Danii i San Marino. W międzyczasie zagrał jeden z ważniejszych i lepszych meczów w karierze.

W III rundzie eliminacyjnej Ligi Europy, Śląsk mierzył się z Club Brugge. Po wygranej u siebie 1:0, w rewanżu wrocławianie rozegrali znakomity mecz, eliminując Belgów po remisie 3:3. Ojcem zwycięstwa był Waldemar Sobota, autor dwóch goli. W kolejnej rundzie Śląsk odpadł z późniejszym triumfatorem Sevillą, a Waldek trafił do klubu z Brugii.

Był to pierwszy transfer gotówkowy zawodnika Śląska za granice od wielu lat, a jednocześnie rekordowy w tamtym czasie transfer. Belgijski klub zapłacił za Sobotę okrągły milion euro. Pierwszy sezon potwierdził bardzo dobrą dyspozycję skrzydłowego. W 32 meczach strzelił 6 goli, zaliczył 3 asysty i po raz czwarty z rzędu stanął na podium ligowych rozgrywek  (III miejsce w lidze).

W kolejnym grał już zdecydowanie mniej. Jesienią 2015 wypadł ze składu, a wiosną przeniósł się do Niemiec i na 4,5 roku trafił do St. Pauli. Jesienią 2020 roku wrócił do Śląska i spędził w nim dwa sezony. Nie był już tak ważnym ogniwem w drużynie. W 2022 roku odszedł ze Śląska i zakończył karierę na dużym boisku. Obecnie gra w ekstraklasie futsalu w Dreman Opole.



ROYOTA MORIOKA

Ostatnim zawodnikiem, który do Belgii trafił po występach w Śląsku, był pierwszy Japończyk w historii klubu Ryota Morioka. Trafił do Wrocławia zimą 2016 za kadencji trenera Romualda Szukiełowicza. Po krótkiej aklimatyzacji, szybko stał się liderem drużyny i ulubieńcem kibiców. Strzelał gole, zaliczał asysty, decydował o stylu gry drużyny. W Śląsku spędził 1,5 sezonu i w 51 meczach strzelił 15 goli oraz zaliczył 11 asyst.

Dość szybko było wiadomo, że we Ryota we Wrocławiu długo miejsca nie zagrzeje. Sprawa transferu była kwestią czasu. Latem 2017 Morioka trafił do ligi belgijskiej przechodząc do Waasland Beveren. Śląsk zarobił 275 tysięcy euro.

Morioka w Belgii gra do dziś i radzi sobie dobrze. Po dobrym debiutanckim sezonie trafił do Anderlechtu, gdzie z trochę gorszym skutkiem spędził półtora roku. Od 2019 roku gra w Royal Charleroi. W klubach belgijskich zaliczył ponad 200 spotkań strzelił 32 gole w lidze i zaliczył ponad 50 asyst.



DARIUSZ KASPEREK

Kolejni piłkarze grali w Belgii zanim trafili do Śląska. Pierwszym takim graczem był Dariusz Kasperek. W I lidze debiutował mając niespełna 18 lat w barwach Cracovii. W drużynie Pasów był uważany za duży talent. W 1987 roku nielegalnie pozostał za granicą. Po odbyciu karencji, dwa lata grał w Norwegii, a następnie trafił do Belgii.

Występował w drugoligowych klubach RKC Harelbeke i Excelsiorze Mouscron, będąc mocnym punktem swoich zespołów. Rozegrał ponad 150 meczów i strzelił ponad 30 goli. Zimą 1995 roku trafił do Śląska, który po awansie do I ligi mocno szukał wzmocnień. Do klubu ściągnął go będący wtedy menadżerem Waldemar Prusik.

Kasperek szybko zyskał sympatię widzów. Szybki, dynamiczny, nie bał się brać ciężaru gry na siebie, jego gra cieszyła oko. Już w drugim występie strzelił gola w derbowym meczu w Lubinie. Potem jego gole dały wygraną w Poznaniu z Lechem oraz remis w Zabrzu. Z pewnością mocno przyczynił się do utrzymania Śląska w lidze.

W kolejnym sezonie  ie udało się uniknąć degradacji. Kasperek sezon grał w Austrii, a następnie grał w klubach z niższych lig belgijskich RRC Tournaisien (17 meczów, 8 goli) i KSV Roeselare (20/4). Po powrocie do Polski dość szybko skończył karierę z powodu kontuzji. Przez parę sezonów grał z powodzeniem w oldbojach Śląska.



ERNEST KONON

Niezłe występy w Belgii notował Ernest Konon. Pochodzący z Jeleniej Góry zawodnik w młodym wieku był wyróżniającym się zawodnikiem i wiele klubów próbowało go ściągnąć do siebie. On jednak w 1996 roku wyjechał do Belgii. Miał wtedy 22 lata. Po dobrym sezonie w KVVO Overpelt-Fabriek trafił do  utytułowanego KRC Genk.

W pierwszym sezonie nie było łatwo, ale Konon zaliczył 10 występów strzelając w lidze 2 gole. Dodatkowo zdobył ze swym klubem Puchar Belgii. Po sezonie przeszedł do FC Brugge. Pierwszy sezon miał rewelacyjny – w 31 meczach strzelił 10 goli. W drugim, po kontuzji, wypadł ze składu (10 meczów, 1 gol). Jesień 2000 spędził w RKC Harelbeke.

Po występach na Cyprze powrócił do Polski. Zadebiutował w ekstraklasie w barwach Zagłębia Lubin, ale nie przbił się do składu. Jesienią 2002 grał w ŁKS-ie, a wiosną 2003 roku trafił do Śląska. Był bardzo mocnym punktem drużyny i jej dobrym duchem. Póki grał, Śląsk spisywał się przyzwoicie. Niestety w meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki doznał kontuzji. Nie zagrał już do końca sezonu, a Śląsk bez niego przegrał 5 ostatnich meczów i spadł do III ligi.

Konon był bliski przejścia do Royal Antwerp, ale transfer nie wypalił. Po trzech latach w Jagielloni, gdzie współpracował m.in. z trenerem Tarasiewiczem i z którą awansował do Ekstraklasy, wrócił do Belgii i w 2008 grał w drugoligowym KVK Tienen. Po powrocie do Polski awansował z Koroną Kielce do Ekstraklasy,  a następnie pogral w zespołach z niższych lig i w 2015 zakończył karierę.



ROBERT ROSIŃSKI

Razem z Kononem przygodę w Belgii zaczął  Robert Rosiński.  Zaczynał w nieistniejącym już Pafawagu Wrocłąw, potem trafił do Moto-Jelcza Oława. W wieku 21 lat trafił do KVVO Overpelt-Fabriek, gdzie grał razem z Kononem. Następnie grał w kolejnym klubie z niższych lig belgijskich KFC Tielen. Kolejnym klubem był niemiecki SV Mepen.

Po powrocie do Polski grał w drugoligowych klubach: Polarze Wrocław, Zagłębiu Sosnowiec, Ruchu Radzionków, RKS-ie Radomsko). W 2004 roku trafił do Śląska. Dał się poznać jako niezły rozgrywający,cz bardzo dobrą lewą nogą i potężnym uderzeniem z dystansu. Ze Śląskiem awansował do II ligi, a następnie do Ekstraklasy (grał tylko w rundzie jesiennej, strzelił w tym sezonie dwa gole).

Ze Śląska przeszedł do Ślęzy, a następnie grał w klubach z niższych lig i jeszcze w ubiegłym sezonie w wieku 47 lat grał w A-klasowym Parasolu u boku swego syna Dominika (wychowanka Śląska). Przez kilka lat był kluczowym zawodnikiem oldbojów Śląska. Obecnie jest trenerem Taranta Krzyżowice.



W Belgii grało także trzech zawodników, którzy w Śląsku zaliczyli epizody.

Marcel Gecov przyszedł do Śląska z niezłym CV. Miał w nim także epizod w lidze belgijskiej. Jesienią 2012 zaliczył 7 występów w KAA Gent i zaliczył jedną asystę. Szybko wrócił do macierzystej Slavii Praga. W Śląsku grał w sezonie 2015/16 i raczej nie zachwycił. Zagrał w 28 meczach (23 ligowych), zdobył jedną bramkę.  Po sezonie w wieku 28 lat uznał, że jest zmęczony piłką i zakończył karierę.


Filip Marković trafił do Śląska po grze w II lidze hiszpańskiej oraz pierwszej francuskiej i belgijskiej. W latach 2015-17 przez dwa sezony grał w Royal Mouscron. Spisywał się dobrze – 59 występów, 10 goli, 9 asyst.  Do Śląska trafił w sezonie 2019/20 po ponad rocznej przerwie spowodowanej kontuzją.

Miewał pojedyncze przebłyski, ale ogólnie zawiódł. W 20 meczach strzelił dwa gole i po sezonie rozstał się z klubem. Również dla niego epizod w Śląsku  oznaczał praktycznie koniec gry. Wiosną 2021 pojawił się w serbskim FK Radnicki Nisz, gdzie grając jako napastnik w 10 meczach nie zanotował ani jednej bramki i asysty.  Od tego momentu trudno znaleźć jakiekolwiek wzmianki o jego grze.


W tym samym sezonie wiosną do Śląska trafił Filip Raicević. Miał być  alternatywą dla Erika Exposito. W debiucie z Lechią Gdańsk zaliczył asystę, w trzecim meczu pokonał bramkarza Górnika Zabrze. I to wszystko. Epizod w Śląsku zakończył na 6 występach, jednym golu i jednej asyście. Wrócił do Włoch, ale grał już tylko w klubach Serie C, a obecnie Serie D.  Raicević miał również epizod belgijski. Jesienią 2013 był zawodnikiem RRFC Montegnée.


Czy Belgia jest dobrym kierunkiem dla młodego zawodnika? Z powyższego zestawienia trudno wnioskować.  Żaden z wymienionych przez mnie piłkarzy nie trafił do Belgii w tak młodym wieku. Poza Morioką, wszyscy grali w Belgii dość dawno. Większość przed urodzeniem Karola lub przed jego przyjściem do Śląska.

Na plus można zaliczyć występy Rudego, Tomaszewskiego, Wasilewskiego, Markovica i Morioki. Umiarkowanie dobre występy zaliczyli Prusik, Sobota, Konon i Kasperek. Natomiast mało znaczące lub słabe epizody zaliczyli Raicević, Gecov, Rosiński, Marciniak i Szczot.

Jaki kolejny rozdział dopisze do tego zestawienia Karol Borys?

ZOBACZ też: Promocja dla kibiców na bezpłatny bilet na mecz ze Stalą Mielec!

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.