Klimala: Widzę, że moja pozycja jest mocna (WYWIAD cz. I)
19.01.2024 (15:59) | Krzysztof Rakowicz / Marcin Polańskifot.: Miłosz Ślusarenko
W pierwszej części wywiadu z Patrykiem Klimalą porozmawialiśmy o jego odczuciach po dwóch miesiącach spędzonych w Śląsku Wrocław, rywalizacji z Erikiem Exposito oraz celach na rundę wiosenną. Druga część ukaże się już w piątek o 16.
Wywiad został przeprowadzony 16 stycznia 2024 roku.
Czy są jakieś pytania, które słyszałeś tyle razy, że już nie chce ci się na nie odpowiadać?
Nie ma takiego, z chęcią odpowiem na każde pytanie. (śmiech)
W ostatnim czasie udzielasz wielu wywiadów.
Nie mam z tym żadnego problemu.
Czujesz, że wzbudzasz zainteresowanie w mediach? Czy ma to swoje przełożenie na oczekiwania na rundę wiosenną?
Wiedziałem, do jakiego zespołu przychodzę. Na początku nie znałem oczekiwań wobec drużyny, ale teraz już znam. Natomiast wiedziałem, czego trener ode mnie oczekuje, dlatego negocjacje ze Śląskiem były najłatwiejszymi w moim życiu. Przedstawiłem klubowi warunki jakie chcę mieć i je otrzymałem. To pokazuje, że dostałem dużo, ale ja też muszę dać sporo Wrocławiowi. Czuję nieustanne zainteresowanie moją osobą i biorę to na klatę.
Mam wrażenie, że dobrze się czujesz w wystąpieniach medialnych. Faktycznie tak jest? Może w przyszłości obierzesz drogę z tym związaną?
Zdecydowanie nie, ekspertem piłkarskim raczej nie zostanę. Ale rzeczywiście czuję się okej, szanuję pracę dziennikarzy. Nie przychodzę na wywiad jak za karę, tylko wiem, że chcecie poznać coś od kuchni i zawsze z przyjemnością odpowiadam na pytania. Gdy było się nastolatkiem, to pojawiał się stresik przed wywiadami, ale im dalej w las, tym jest łatwiej.
Od zawsze tak postrzegałeś relację na linii media-zawodnik, czy jednak wyjazd za granicę pomógł ci to zrozumieć?
Ciężko powiedzieć, bo niełatwo jest porównać Polskę z na przykład Stanami Zjednoczonymi. Kiedyś nie doceniało się wywiadów, chodziło się z przymusu. Później nabrało się szacunku i każdy wywiad to przyjemność. Największe zainteresowanie odczuwałem w Celtiku Glasgow. Tam zdobyłem największe doświadczenie w rozmowach z mediami, zwłaszcza gdy zacząłem rozmawiać po angielsku. W Nowym Jorku również było mnóstwo wywiadów na początku.
Rozmawiamy w trakcie waszego obozu przygotowawczego w Umagu. Jak pierwsze wrażenia?
Jesteśmy w okresie drugiego tygodnia przygotowań, który zawsze jest najcięższy. Jutro (17 stycznia – przyp. red.) gramy pierwszy sparing. Dzisiaj na treningu mieliśmy podział na dwie jedenastki, które zagrają w różnych połowach. Uważam, że rywalizacja w zespole jest fajna. Na każdej pozycji jest wyrównana i to jest rozwijające, bo jeden pcha do przodu drugiego. To jest jeden z powodów, dlaczego Śląsk jest liderem Ekstraklasy. Na obozie skupiamy się na ciężkiej pracy. Nie przywiązuję uwagi do wyników na sparingach. Można strzelać dużo goli i czarować na treningach, ale trzeba to przełożyć na mecze o stawkę. Na ten moment jestem zadowolony z obozu, ale trenuję z zespołem od pewnego czasu, więc wiem czego się po kim spodziewać. Z niecierpliwością czekam na pierwszy mecz ligowy.
Domyślam się, że im bliżej do startu rundy wiosennej, tym większa u ciebie motywacja i ekscytacja.
Jak najbardziej rosną. Motywacji mi nie brakuje, natomiast staram się dozować ekscytację, ponieważ nie można mieć jej w nadmiarze, jeśli chodzi o mecze. Ale nie ukrywajmy, ja ostatni mecz o stawkę zagrałem 9 października. Potem doznałem kontuzji zębów i od tamtej pory zagrałem tylko w sparingu z Chrobrym Głogów. Przez tę sytuację jestem głodny gry.
Pewnie musiałeś być niezadowolony z tego, że nie udało ci się zagrać w Śląsku w rundzie jesiennej. Nastawiałeś się na taki rozwój spraw?
To było bardzo optymistyczne rozwiązanie. Od początku wiedziałem, że jeżeli Izrael nie da zawodnikom wolnej ręki w szukaniu nowych klubów, to tak będzie. Przez to moja praca na treningu wyglądała inaczej, chociaż do końca liczyłem, że to się zmieni. Niestety tak się nie stało.
Przez twój dotychczasowy pobyt w Śląsku patrzyłeś z boku jak grają koledzy z zespołu. Czy to było dla ciebie trudne?
Pewnie, że tak. Całe życie cieszę się z gry w piłkę. O transferze do Śląska dowiedziałem się na meczu z Legią Warszawa (4:0). Ciężko się oglądało późniejsze mecze wiedząc, że nie mogę w nich wystąpić. Nie czułem wtedy takiej radości ze zwycięstw, bo nie byłem jeszcze zżyty z zespołem.
Mówisz o tym zżyciu się z drużyną. Z kim się najlepiej dogadujesz?
Jest paru chłopaków, na przykład Piotrek Samiec-Talar, Michał Rzuchowski, Daniel Łukasik, Rafał Leszczyński i tak dalej. Z każdym mam dobrą relację, z wieloma chłopakami gdzieś wyjdziemy, na obozie godzinami siedzimy przy kawie, przez co nie spędzam wiele czasu w pokoju. Ja jestem generalnie otwarty, zawsze skracam dystans na początku znajomości.
A z kim jesteś w pokoju tutaj na obozie?
Sprawa wygląda tak, że chłopaki dawno przed moim przyjściem mieli wszystko poustalane, więc zostałem przydzielony do Alena Mustaficia. Jest bardzo fajny, dobrze spisuje się na murawie, łatwo go będzie wprowadzić do szatni.
Trenujesz już ze Śląskiem ponad dwa miesiące, zatem zdążyłeś nabyć pierwszych wrażeń i opinii. Jak się czujesz jako zawodnik WKS-u?
Czuję się dobrze. Widzę, że moja pozycja jest mocna w szatni i na boisku. Tak jak rozmawialiśmy wcześniej, przyszedłem do Śląska, by zdobywać bramki. Nie latam w obłokach, znam swoją jakość, która w mojej opinii jest duża. Wiem także, w jakiej dyspozycji jest Erik Exposito, ale uważam, że trener Magiera jest na tyle inteligentnym człowiekiem, że znajdzie dla nas obu miejsce w wyjściowej jedenastce.
Czy czujesz, że po takiej długiej przerwie od meczów wejdziesz w rundę wiosenną z dobrą formą?
Ostatnio miałem rozmowę z trenerem przygotowania motorycznego, bo nie zgrywałem mu danych z zegarka. Ale mimo to jestem bardzo dobrze przygotowany, dawno nie byłem w takiej formie fizycznej. Od 15 do 27 grudnia mieliśmy nie mieć treningów, a ja je wznowiłem 18 lub 19. To również z tego powodu, że nie byłem obciążony spotkaniami ligowymi. Moje treningi z zespołem wyglądały zupełnie inaczej, bo na przykład podczas gier taktycznych zazwyczaj byłem z boku. Nie byłem w stanie skoncentrować się na przygotowaniu, bo nie miałem za bardzo do czego się szykować. Okres między rundami jest bardziej intensywny. Może trener nie będzie z tego zadowolony, ale póki co nie odczuwam zmęczenia obozem.
Nawiązując do rywalizacji Klimala – Exposito, to kto twoim zdaniem na ten moment wychodzi z niej zwycięsko? Jak w ogóle ją oceniasz?
Jakbym miał odpowiedzieć zero-jedynkowo na pierwsze pytanie, to ciężko powiedzieć, bo ja cały czas uważam, że będziemy grać we dwóch. Jeżeli miałbym patrzeć na to z boku, to stwierdziłbym, że Erik jest na lepszej pozycji z racji tego, że w tym sezonie strzelił 14 goli i jest liderem strzelców Ekstraklasy.
A jak się dogadujecie z Erikiem poza boiskiem?
Mamy normalną relację, nie czuć rywalizacji. Nie zachowywałbym się źle, gdybym zaczynał mecz na ławce, a on na boisku. Nie jestem tym typem zawodnika.
Wspominasz o duecie z nim. Wtedy w jakiej roli byś siebie widział?
Uważam, że byłbym bardziej wysunięty. Erik tworzy bardzo dużo przestrzeni z przodu, z których mało kto korzysta. Śląsk trafił do siatki wiele razy, a mógłby jeszcze więcej, głównie przez tą przestrzeń. Nie ukrywam, że zasłynąłem z wybiegania za linię obrony. Czuję się w tym najlepiej i to jest jeden z argumentów, dlaczego wybrałem WKS.
Gdybyś mógł wziąć od Erika jedną rzecz z umiejętności piłkarskich, to co byś wziął?
Grę głową.
A co Erik może wziąć od ciebie?
Myślę, że szybkość.
W jednym z wywiadów wspomniałeś, że chcesz być grubą rybą. Nikt jednak nie wie, jaka będzie runda wiosenna. Śląsk bez Klimali jest liderem. Dotychczas był Exposito i nie wiadomo czy dojdzie do zmiany taktyki. Czy towarzyszy ci nutka niepewności?
Nie. Jestem naprawdę dobrze przygotowany, a będzie tylko lepiej. Śląsk bez Klimali jest liderem, ale kto wie, może z Klimalą mógłby mieć dziesięć punktów przewagi nad drugim miejscem, a nie trzy? To tylko gdybanie – ja uważam, że mogę tylko pomóc. Jeżeli trener będzie mnie widział na ławce rezerwowych, to nie ma problemu. Nieraz udowadniałem w różnych klubach, że zasługuję na pierwszy skład. Nie biorę pod uwagę takiego scenariusza, ale gdyby miał nastąpić, to mam silną głowę i poradzę sobie z tym.
W innym wywiadzie wspomniałeś, że przychodzisz do Śląska po mistrzostwo Polski i tytuł króla strzelców. Stawiasz sobie w związku z tym indywidualny cel na rundę wiosenną?
Z tytułem króla strzelców może być rzecz jasna ciężko w tym sezonie, bo sam Erik ma 14 bramek więcej. Musiałbym w najbliższej rundzie zrobić coś niemożliwego, więc zatrzymajmy się na razie przy mistrzostwie Polski. A królem strzelców mogę zostać w innym sezonie. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jakim jestem piłkarzem. Moje ostatnie półtora roku wyglądało źle w kontekście umiejętności piłkarskich. Wiem, dlaczego tak było i nie będę się usprawiedliwiał. Chciałem wrócić do Polski rok temu, z różnych przyczyn się nie udało, ale wewnętrznie czułem, że to kiedyś nastąpi. Patrząc na umiejętności piłkarskie wiem, że mogę grać za granicą, miałem zresztą oferty z klubów lepszych od polskiej „topki”, lecz wewnętrznie czułem, że Jacek Magiera i Śląsk mogą mnie na tyle pobudzić, że te półtora roku pójdzie w zapomnienie.
Jakbym strzelił siedem goli w rundzie wiosennej, to byłbym naprawdę zadowolony. Warto zwrócić uwagę, że długo nie grałem, wchodzę w nowy zespół, więc ten wynik byłby bardzo dobry. Najważniejsze to pomagać drużynie.
Nie pierwszy raz ktoś mówi, że obecność Jacka Magiery w klubie miała ogromne znaczenie. Co ma w sobie trener Magiera?
Mieliśmy dwie lub trzy długie rozmowy. Jak trenowałem we Wrocławiu, to temat też był, ale nie wiadomo było co będzie z kontraktem z Hapoelem. Wizja, jego zachowanie i opinia na mój temat skłoniły mnie do podpisania umowy ze Śląskiem, mimo że inne polskie zespoły się po mnie zgłaszały, ale nie brałem tych propozycji pod uwagę.
Dotychczas współpracowałeś z mocnymi osobowościami, a trener Magiera wydaje się być tego przeciwieństwem.
Na pewno jest bardziej stonowany. Nie znam go z innej strony. Nie wydaję mi się, żeby frustracje i „odpały” moich poprzednich trenerów były dobrym podejściem. Doktryna Jacka Magiery odpowiada mi, bo ciężko mi przełknąć coś, jak ktoś nie do końca ma rację, a krzyczy i rzuca butelkami. Nie mówię tu o polskich trenerach. To jest jeden z powodów dlaczego moja współpraca z trenerem Magierą może przynieść efekty.
Brałeś pod uwagę to, że Exposito ma ważny kontrakt do czerwca tego roku i w każdej chwili może odejść? To by najprawdopodobniej uczyniło ciebie napastnikiem numer jeden.
To nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Ja chcę grać, ale zrozumiem jeżeli Erik podtrzyma dobrą dyspozycję i trener nie będzie chciał niczego zmieniać. To są siły wyższe, trzeba to zaakceptować.
Rozmawiali Krzysztof Rakowicz oraz Marcin Polański.
Część druga wywiadu jest dostępna TUTAJ.
Partnerami wyjazdu Śląsknetu do Chorwacji są firmy Acana i Uniwer-Trans